Bo każdy zawsze

Bo każdy zawsze

Wskoczył mi na fejsie meldunek o nowym wpisie sympatycznej Moaa, blogerki-fotografki, a w nim takie oto obwieszczenie;” Każda kobieta potrzebuje męskiego. Zdrowego męskiego. Pisząc to mam na myśli mężczyzn których energia dopełnia nas kobiety. Możemy sobie mówić co chcemy na temat naszej samodzielności, możemy powielać feministyczne dogmaty o tym jak to kobietę i mężczyznę nic nie różni, ale tak jesteśmy skonstruowani, że potrzebujemy siebie nawzajem.”

No i już nie wiem, co najpierw odkłamywać. Bo dziewczyna miła i świeżo zakochana, dzieli się swoim szczęściem. W dalszej części wpisu wymienia cudowne zalety swojego mężczyzny, nie wnikam, gust dyskusji nie podlega, jak mawiali starożytni. I to bardzo fajne, że ludzie się spotykają, zakochują i są szczęśliwi. Nawet rozumiem, że od razu pragnęliby żeby reszta ludzkości też miała tak samo dobrze. To miłe.

Ale czemu zaraz -KAŻDA kobieta potrzebuje?? Takie uogólnienia są zdradliwe i zwykle nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. No bo co z lesbijkami? Nie wiedzą, czego chcą? I gdyby tylko spotkały kogoś tak doskonałego jak nowy facet Moaa, to by przejrzały na oczy? Litości..Uprzejmie donoszę, że lesbijką nie zostaje się dlatego, że z powodu brzydoty nie zechciał cię żaden facet. Albo nie udało się spotkać odpowiedniego. Więc istnieją na świecie kobiety nie potrzebujące mężczyzn w ogóle. Istnieją też takie, które potrzebują więcej niż jednego, nawet idealnego. Może mają za dużo tej kobiecej energii, nie wiem. W każdym razie, różnie to bywa.

Druga mądrość. „Feministyczne dogmaty o tym jak to ..” Really? Które feministyczne dogmaty twierdzą, że się niczym nie różnimy? Słyszę podobne bzdury od mężczyzn nie mających pojęcia o feminizmie, ale bystra kobieta pisząca coś takiego? Ile jeszcze razy trzeba powtórzyć, że chodzi o równe szanse, a nie miejsce na traktorze?

Ludzkie dziecko mniej więcej w wieku czterech lat nabywa świadomość, że inni ludzie mogą myśleć i czuć coś innego niż ono. Do tej pory myślałam, że tylko mężczyznom rzadko udaje się przebyć ten próg dojrzałości i stąd powiedzenie, że facet rozwija się do trzeciego roku życia, a potem tylko rośnie. I kiedy jemu jest zimno to po prostu JEST ZIMNO, a kiedy jemu się nudzi , to po prostu JEST NUDNO. Okazuje się, że ten próg jest chyba najtrudniejszym krokiem w dorosłość, i to dla obu płci.

Najczęściej, kiedy ktoś mówi coś w rodzaju „wszyscy mówią, że..” to znaczy to tylko tyle, że on tak właśnie uważa. A jest z gatunku ludzi, którzy opinie dzielą na własne i niesłuszne. Bardzo rozsądnie na wszelkich warsztatach psychologicznych uczestników uczy się komunikowania z poziomu „ja”. Ja uważam, a nie- każdy uważa. I mogę się mylić.

Ale nawet psychologom, zajmującym się zawodowo badaniem, ujmijmy to, duszy ludzkiej, z trudem przychodzi trzymanie się z dala od nieuprawnionych uogólnień. W WO Katarzyna Kucewicz opublikowała swoje przemyślenia na temat wakacyjnych zdrad i ich konsekwencji dla związku. Po ciekawym początku i wywiadach z zainteresowanymi, pojechała psychologiczną sztampą, jak to należy potem odbudowywać związek i jakimi metodami. Zupełnie bez związku z wypowiedziami indagowanych w temacie. Bardziej w zgodzie z zasadą, że jeżeli teoria nie pasuje do faktów, to tym gorzej dla faktów. Czyli skrucha, przepraszanie, poczucie winy, pokuta i tak dalej. Bo przecież „każdy” potem cierpi i „zawsze” czuje się winny. A przynajmniej powinien. Bliższe to tego, co ksiądz mówił na religii, niż tego, co wiemy o naszym gatunku z badań naukowych. I tego, co sami zainteresowani mówili o sobie. Tyle, że tu zalecana jest terapia, zamiast spowiedzi i modlitwy. Wiadomo, ksiądz zarabia inaczej, psycholog inaczej. A tacy, na przykład, socjobiolodzy, uważają, że poligamia jest wpisana w nasz genom, natomiast wymaganie monogamii to nakładka kulturowa, związana z rewolucją agrarną. I nie ma czego terapeutyzować.

Mężczyźni zwykle skarżą się, że kobiety w kłótniach używają bezsensownych  fraz „bo Ty nigdy” i „bo Ty zawsze”, a ich to wkurza, bo mają bardziej ścisłe umysły i nie znoszą uogólnień.

Chyba jestem facetem.

 

9 komentarzy
  • Magdalena Moaa Bartkiewicz
    Posted at 10:42h, 10 lipca Odpowiedz

    Kicia, ale nie zupełnie o to mi chodziło 🙂 Czy to lesbijki czy kobiety heteroseksualne, każde potrzebują męskiego. W sobie mamy zarówno energie męską jak i kobiecą. Układ tych energii rzutuje na nasze życie. Bierzemy to od mamy i od taty. Ja całe życie miałam w sobie nadmiar energii męskiej co miało dużo skutków, niekoniecznie pozytywnych, ale o tym mogłabym się rozpisywać godzinami bo to temat który mocno mnie fascynuje.
    Co do równości szans to zgadzam się, ale to też temat na bardzo głęboką dyskusję w której trzeba by było zagłębić się w naszych uwarunkowaniach itp. Kiedyś byłam za bezwzględną równością na każdej płaszczyźnie, teraz, mając swoją widzę i doświadczenia uważam, że nie do końca kobiety chciały takiego świata i tych wszystkich „szans” które już dostały.
    Cieszę się, że zainspirowałam Cię do napisania tekstu. Tak jestem zakochana. Tak, wszystkim tego życzę. Tak, Ty też jesteś sympatyczna 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 10:59h, 10 lipca Odpowiedz

      Co do tych energii-zgoda, choć ze zbitki słownej to nie wynikało 🙂 Do dyskusji na feministyczne tematy serdecznie zapraszam, wymiana myśli i doświadczeń ubogaca obie strony. A zakochanie jest super, zwłaszcza mi zawsze dobrze robiło na figurę, bo przez te motyle jeść nie mogłam. 🙂 Niestety- mija…

  • A.
    Posted at 11:34h, 10 lipca Odpowiedz

    „Kicia”? Zwracanie się do kogoś w ten sposób…dla mnie irytujące. Sorry.

  • Viagra
    Posted at 06:51h, 11 lipca Odpowiedz

    Już nie taka młoda Ale dziękuję! 3viagra

  • Magdalena Moaa Bartkiewicz
    Posted at 23:18h, 11 lipca Odpowiedz

    Soniu, nie zirytowałam się. Taka jestem, tak mówię do kobiet zamiennie ze „Słońce”. Kobiety są mi szczególnie bliskie. Poczułam Cię blisko, ale przepraszam za poufałość. Wyszłam z sercem na dłoni, ale już uciekam. Lubię rozmowy pełne ciepła i szacunku. Miłości życzę.

  • Wiedźma Radzi
    Posted at 11:52h, 12 lipca Odpowiedz

    we mnie…w innych to nie wiem 🙂

  • iw.nowa.2.0
    Posted at 13:02h, 12 lipca Odpowiedz

    Wygląda na to, że ja też jestem facetem, bo doskonale potrafię odróżnić to, co uważam ja od tego, co uważają inni. Od lat tępię wszędzie wokół siebie to „bo wszyscy mówią”, „bo ty zawsze” i uważam, że każdy człowiek ma prawo wybrać sobie sam jak chce żyć, pod warunkiem, że nie będzie przy tym krzywdził nikogo. Właśnie teraz mam etap, że nie mam ochoty i być może już nie będę miała na żadnego mężczyznę wokół czy przy mnie. Czy jest mi z tego powodu źle? Czasem trochę, ale głównie z uwagi na obciążenia wynikające z przeprowadzki, a nie z tego, że tak mi strasznie brak faceta. Dorastanie bywa bolesne, jak widać dla kobiet też.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 22:35h, 12 lipca Odpowiedz

      mężczyzna całodobowy bywa uciążliwy 😉

  • M
    Posted at 17:54h, 14 sierpnia Odpowiedz

    Ekhem… nie ma czegoś takiego jak ,,energia męska” i ,,żeńska”. Coś takiego po prostu nie istnieje. Nie dostajemy od rodziców żadnych energii pół męskiej a pół żeńskiej. I nie jesteśmy (kobieta, czy mężczyzna) niekompletni jak nie mamy przy sobie partnera/ki. Istnieje energia życiowa (czy aura, energia, którą generują wszystkie istoty żywe, ona znika po ich śmierci), którą da się nawet zmierzyć, niektóre osoby podobno ją widzą. To ,,coś” co napędza życie albo co jest pochodną życia. Ale to jest zjawisko fizyczne (i być może duchowe, na razie nie ma instrumentów by to zbadać). Natomiast te wszystkie energie ,,żeńskie” i ,,męskie” i odnoszenie tego do zjawisk!, świata nieożywionego (które nie mają płci, bo jak np. księżyc, woda albo noc mają ją mieć?) to, sorry not sorry, stek bzdur i tyle. Nie tylko Katolicyzm, czy Islam w fanatycznym wydaniu może wyprać mózg…

Post A Comment