Czarne łabędzie istnieją

Czarne łabędzie istnieją

I właśnie widzimy dowody. Nie mam tu na myśli ptaków, ani bohaterki „Jeziora łabędziego”, ale książkę Nassima Nicholasa Taleba p.t. „Czarny łabędź”. Gorąco polecam.

Tytułowy Czarny Łabędź to niespodziewane wydarzenie odciskające wielkie piętno na naszym życiu. W dużej skali takimi łabędziami były n.p. wybuch pierwszej wojny światowej, kryzys na Wall Street w 1929, a ostatnio wybuch pandemii i wojna za naszą wschodnią granicą. Z powodu Czarnych Łabędzi nie sprawdzają się przepowiednie futurologów, ani wizje jasnowidzów. Wpływ Czarnych Łabędzi na nasze życie jest ogromny, ale nie potrafimy przewidzieć ich przypłynięcia, ani kierunku z jakiego się pojawią. Jedyne co jest pewne to to, że zawsze jakieś przypłyną.

Mimo tej wiedzy, ogólnie dostępnej, każdy kolejny Czarny Łabędź budzi powszechne zaskoczenie.

A przypomniała mi się ta książka nie z powodu wojny, która jest łabędziem oczywistym i zajmującym obecnie całą naszą uwagę.

Tylko a propos’ ostatniego posta o bezdzietności i ewentualnej „bezwnuczności”. Kilka dziewczyn skomentowało, że one by jednak chciały i, wstyd się przyznać, wywierają pewien nacisk. Albo sobie po cichutku marzą.

Uważaj o czym marzysz, bo może się spełnić, chciałoby się powiedzieć.

Czy którakolwiek z potencjalnych babć wyobraża sobie, że ewentualna ciąża córki czy synowej wcale nie musi być bezproblemowa i zakończona szczęśliwym rozwiązaniem? Skąd. A przecież nie tak dawno wszystkie przeżywałyśmy tragedię Izy z Pszczyny. Gdyby jej matka mogła przewidzieć jak to się wszystko skończy, to pewnie nie cieszyłaby się na wieść o przyszłym wnuku czy wnuczce.

Ciąża to wprawdzie nie choroba, ale też nie pójście na lody. To duże i potencjalnie niebezpieczne obciążenie organizmu kobiety. Zdarzają się powikłania. Również te zagrażające życiu.

Jak będziesz żyć ze świadomością, że to ty namówiłaś swoją córkę na ciążę jeśli zamiast szczęśliwego rozwiązania przypłynie Czarny Łabędź?

Nie wszystkie dzieci rodzą się zdrowe. Na pewno chcesz, żeby twoja córka resztę życia spędziła przykuta do łóżka chorego dziecka? A przecież tak się zdarza. Ale kto o tym myśli zadając swoim dzieciom namolne pytanie „kiedy wnuki?”.

Pewnie, że nie chodzi o to, że teraz mamy ulec czarnowidztwu i wszystkiego się bać. Ale od tego mamy wyobraźnię, oczytanie i wiedzę, żeby umieć ich używać w miejsce myślenia życzeniowego i chciejstwa.

Nie namawia się nikogo do latania na paralotni, a to dlatego, że końcem końców, w powietrzu każdy zostaje sam. Niezależnie od ilości wsparcia udzielanego przez radio i liczby obserwatorów na ziemi, to wyłącznie pilot zetknie się z bezlitosnością grawitacji jeśli popełni błąd, albo będzie miał po prostu pecha. Wyłącznie on uderzy ciałem w twardy grunt i poniesie wszelkie konsekwencje wypadku.

To samo dotyczy decyzji o ciąży i jej kontynuacji. I dlatego uważam, że nawet potencjalny ojciec, choć ma sporo do powiedzenia, nie ma prawa do ostatecznego słowa. To nie on ryzykuje życiem i zdrowiem.

Dlatego, droga przyszła babciu, ugryź się w język, zanim odważysz się choćby miauknąć, że nie wyobrażasz sobie życia bez wnuków.

Życie bez córki jest dużo gorsze.

7 komentarzy
  • Amanda
    Posted at 15:33h, 05 marca Odpowiedz

    Niestety, do wielu kobiet nic nie dociera chyba (sadząc, też po komentarzach najnowszych). Dlatego mamy, co mamy. I potem niedowierzanie, jak to, to nie wszystko zawsze idzie okej!? A srak, chciałoby się takim rzec… Najpierw drą się na FB, że na protesty chodzą, inne kobiety wspierają, bla, bla, bla a potem do własnych dzieci takie rzeczy, komentarze. Obłuda i tyle. Polska to nie kraj, jak mówią, to stan umysłu. Nie rozumiem jak można KOGOŚ INNEGO obarczać SWOIMI marzeniami (o dziecku/wnuczku) kiedy on/a sam/a o tym nie marzy? To dopiero ch… egoistki. I dziwić się, że często młodzi od takich matek wieją, gdzie się da. To, że one nie mają życia i muszą obsługiwać (nie licząc normalnych, fajnych babć z pasją), to nie znaczy, że każdy tak ma, Jezu. A mówią, że to młodzi są głupi, dyskutowałabym.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 15:37h, 05 marca Odpowiedz

      Mówią, że mądrość przychodzi z wiekiem, ale z moich obserwacji wynika, że najczęściej wiek przychodzi sam 😉

  • M
    Posted at 15:58h, 05 marca Odpowiedz

    Dlatego chyba jest tyle nieszczęść na Ziemi (przez ludzi). Każdy normalny gatunek, gdy są złe warunki, wojny, głód, brak zasobów m. in. pożywienia, albo przenosi się na tereny dogodne (my nie mamy gdzie jako ludzkość na razie) albo opracowuje strategie wstrzymania rozmnażania (albo spowolnienia np. u wielu gatunków tylko samce i często samice alfa tzn. najlepsze się rozmnażają). Wiele gatunków ma strategie, w których inne osobniki pomagają w opiece nad młodymi, najczęściej krewnych, ale nie tylko (często całe stado) ale same się nie rozmnażają. Często przeczekują zły okres, np. w porze suchej w Afryce rodzi się mniej młodych. Patrząc na ludzi, to z rozmnażaniem zachowują się oni często bardzo nienaturalnie. Uznali, że opanowali naturę i wolno wszystko ale przecież od biologii się w tym ciele nie ucieknie. Rozmnażać się mogą praktycznie wszyscy (niezależnie jak chorzy genetycznie albo agresywni, nieodpowiedzialni, podli i głup, jak bardzo potem dzieci mają gdzieś), ,,stado” (społeczeństwo) dobrostan ,,nie swoich rodzonych” dzieci ma głęboko w jaskini, rozmnażają się na siłę (i często są z tego dumni) w warunkach ciągłych wojen, głodu, zasyfienia ziemi, często nie robiąc kompletnie nic by tą sytuację poprawić. Dodajmy, że wielu rodziców dzieci nie wychowuje a są puszczone jak im się podoba i wychowują się na pato-filmikach, pato-forach, zrytych ideologiach (np. incele, panienki pseudo-influencerki, pornografia) albo wśród takich samych rówieśników. Efekty często widać. No i teraz, czy ludzie, którzy uczciwie pracują, robią wiele dobrego dla innych, starają się coś zmienić, są gorsi tylko dlatego, że nie przekazali genów? Nawet ta wojna, z tego co obserwuję dookoła siebie, w wielu aspektach, wielu ludzi nie nauczyła nic, kompletnie. Zawsze muszą mieć rację, choćby to w obliczu takich zdarzeń nie znaczyło nic. Ja, gdybym miała dzieci, nie darowałabym sobie, gdyby moją córkę, albo syna, spotkało coś strasznego, tylko dlatego, że tak marzyłam o dzieciątku/wnuczątku. Albo wtłaczałam dziecko w jakiś chory schemat według widzi mi się a on, czy ona, poddał się mojej woli i naciskom. Bo to NIE JEST miłość, tylko manipulacja. Ludzie to nie maszynki do spełniania tęsknot mamusi/tatusia. Obserwuję to często w, wydawałoby się, normalnej rodzinie.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 16:27h, 05 marca Odpowiedz

      też uważam, że jako ludzkość przesadziliśmy z tym rozmnażaniem 😉

  • Margarita84
    Posted at 17:36h, 05 marca Odpowiedz

    Wszyscy zawsze wiedzą za nas, jak żyć. Wielkie larum, że in vitro jest be. Aborcja też. A jak pojawiają się kłopoty, to wiadomo, moja sytuacja jest całkowicie wyjątkowa…i jakoś wtedy już nie jest be. Najbardziej wkurza mnie ludzka bezmyślność i wymaganie od innych określonego postępowania, bez jakichkolwiek wymogów wobec siebie. Żyj i pozwól żyć innym. Nawet, jeśli ich życie nie mieści ci się w głowie.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 18:51h, 05 marca Odpowiedz

      otóż to, nie popierasz aborcji to jej SOBIE nie rób

    • M
      Posted at 21:33h, 05 marca Odpowiedz

      Zgadzam się z tym całkowicie. Mam takie wrażenie, że w Polsce to głównie ludzie (większość) są dobrzy w ustawianiu innym życia i gadaniu (a jak wiadomo, kto mało wie, ten dużo gada na każdy temat). Zamiast zająć się sobą albo coś robić… ,,Ja mam rację i już a Ty jesteś głupi/a!!”, czyli leczymy swoje kompleksy i jeszcze dodajemy do tego ,,szlachetną” ideologię 😉

Post A Comment