Fałszywe pianki marshmallow

Fałszywe pianki marshmallow

Chyba wszyscy słyszeli o słynnym eksperymencie psychologa społecznego Waltera Mischela z lat 60-tych, nazywanym testem pianki marshmallow.

Czterolatkom dawano słodki przysmak, a prowadzący eksperyment wychodził, zapowiadając, że komu uda się powstrzymać od zjedzenia pianki aż do jego powrotu, ten dostanie w nagrodę dwie pianki. W długoletniej obserwacji uczestników badania okazało się, że te dzieci, które potrafiły poczekać, odniosły potem większy życiowy sukces niż ich koledzy, którzy nie potrafili oprzeć się pokusie.

Fachowo nazywa się to testem odroczonej gratyfikacji, a umiejętność samokontroli jest dobrym prognostykiem przyszłych osiągnięć.

Ale jak to zwykle bywa, ten medal ma dwie strony.

Bo o ile absolutnie nie podważam twierdzenia, że samokontrola jest bardzo ważna, a brak umiejętności opierania się pokusom może wodzić na życiowe manowce, to mam dwa poważne zastrzeżenia.

I nie ufałabym marshmallowym piankom bezkrytycznie.

Po pierwsze, jasne, że warto jest chwilę poczekać i zamiast jednej pianki mieć dwie.

Ale jeśli zbytnio wejdzie nam to w nawyk to nasze życie może stać się jednym wielkim czekaniem na takie pianki.

Będziemy czekać na wakacje, na awans, na podwyżkę, na wielką miłość i sto innych rzeczy.

Bo przecież to dopiero w PRZYSZŁOŚCI będzie nasze prawdziwe życie.

Tak bardzo wytrenujemy się w nawyku planowania, że zupełnie stracimy z oczu chwilę obecną. Nigdy nie poczujemy smaku pianki, którą mamy, bo zawsze będziemy czekać, aż będą obiecane dwie. Bo kiedy dostaniemy dwie, to odłożymy je na stół w nadziei, że potem dostaniemy cztery. I czasem zapędzimy się jak ta chytra baba z bajki o złotej rybce.

A po drugie, na temat pokus mam zdanie podobne jak Melchior Wańkowicz, który w razie napotkania pokusy doradzał „wypokusić się” i odzyskać spokój. Im bardziej rygorystycznie sobie czegoś odmawiamy, tym bardziej nasza uwaga jest na tym skupiona. I paradoksalnie, tym bardziej stajemy się tej pokusy niewolnikami.

To trochę tak jak w historii o dwóch mnichach, którzy napotkali w drodze piękną dziewczynę proszącą o pomoc w przeprawie przez rzekę. Jeden po prostu wziął ją na plecy i przeniósł. Drugi nawet jej nie tknął i jeszcze dwa dni później, wciąż myśląc o tym zdarzeniu, zapytał swojego towarzysza jak mógł sobie pozwolić na taką bliskość z kobietą.

Ten mu odparł „Ja niosłem ją przez pół godziny, ty niesiesz ją już dwa dni”.

 

No Comments

Post A Comment