I nie ma ważniejszych spraw

I nie ma ważniejszych spraw

Przy okazji długiego weekendu dooglądałam sobie drugi sezon Ragnaroka, kto nie widział, a lubi skandynawskie klimaty, polecam. Na upały w sam raz.

Delikatnie tylko zaspoileruję na potrzeby felietonu. Otóż mamy tam taką mianowicie sytuację, że urocza blond śmiertelniczka jest kochana przez dwóch zaciętych wrogów, jeden z nich jest bogiem, a drugi gigantem reprezentującym siły chaosu.

Wydawałoby się miód malina, dziewczę ma oto u stóp dwóch siłaczy, nic tylko korzystać. A guzik. Tak są zajęci walką między sobą, że urocza blond piękność zostaje na lodzie.

No i tak sobie myślę, że sytuacja jakby znana. Niby facet cię kocha, niby pragnie i o niczym tak nie marzy jak o spędzaniu z tobą każdej chwili, ale cóż, ma milion ważnych spraw. No wiadomo, są sprawy ważne i ważniejsze, czytałam nawet wykład o tym, że nie ma co zawracać głowy facetowi kiedy nie jest na etapie gotowości do związku, tylko na etapie budowania pozycji, bo i tak nic z tego nie będzie.

Przyjdzie pora, to on się rozejrzy. I jak akurat będziesz pod ręką, to masz swoją szansę.

Po zbudowaniu tej pozycji pewnie też lepiej się zbytnio pod nogami nie pętać, tylko dać się obsadzić w zaszczytnej roli ODPOCZYNKU WOJOWNIKA. Cóż może być lepszego od czekania na niego ranki i wieczory?

I tu dostrzegam pewną asymetrię zachowań, która moim zdaniem nie wychodzi nam na dobre. O ile nie mam pretensji do sympatycznych kolegów, że nie przygrywają mi na cytrze dniami i nocami, tylko sobie gdzieś tam jadą i coś zdobywają, to do nas, moje miłe, miałabym kilka uwag.

Mamy bowiem ten nieznośny zwyczaj, że kiedy w orbicie naszych zainteresowań pojawia się facet i związek, to dostajemy na tym punkcie kręćka i porzucamy nie tylko nasze przyjaciółki, naszą edukację i zainteresowania, ale porzucamy nawet same siebie. I zupełnie jak Julia Roberts z „Uciekającej panny młodej” nie wiemy nawet jakie jajka lubimy, bo NASTAŁ ON. Nowa era. Czas przyspawania do telefonu, bo może on napisze. Czekania co też wymyśli on na sobotę, albo na wakacje. Albo na całe nasze życie.

Mnie się zdarzyło porzucić całkiem interesującą fuchę w gazecie, bo poszłam na randkę z NIM.

No nic szczególnego to on raczej nie wymyśli, moje drogie. Nawet jeśli jest bardzo zakochany i (o losie szczęśliwy!) gotowy na stały związek, to podejrzewam, że poza ewentualny ślub i zrobienie nam jednego lub kilku bombelków raczej nie wyjdzie. Jeśli to jest wszystko czego pragniesz od życia, w porządku. Nie zdziw się tylko, kiedy po kilkunastu latach odkryjesz nagle, że poza swoją rolą żony i matki, którą już jesteś znudzona po kokardę, nie istniejesz.

Jesteś samotna, bo porzuciłaś swoje przyjaciółki, kiedy nastał ON.

Nudzisz się i wściekasz, kiedy on wychodzi na mecz z kolegami, bo ty nie masz żadnych własnych zainteresowań odkąd nastał ON. Porzuciłaś swoje pasje i plany, bo przecież jest ON.

Nie zobaczyłaś miejsc, o których marzyłaś. Nie przeczytałaś, nie poznałaś, nie pojechałaś, nie spróbowałaś.

Serwisowanie Jego i bombelków to cały sens i treść twojego życia.

Porzuciłaś siebie.

Wstąp do Akademii.

 

 

2 komentarze
  • Amanda
    Posted at 17:50h, 10 czerwca Odpowiedz

    Mnie to śmieszy jak oni uważają, że ich perspektywa jest jedyna i NAJWAŻNIEJSZA. Upośledzone bidulki… A są i durne baby co temu przyklaskują…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:32h, 10 czerwca Odpowiedz

      człowiek czyli mężczyzna 🙂 jego cechy to cechy uniwersalne..

Post A Comment