Jaki kraj taka mistyka

Jaki kraj taka mistyka

Zaczęłam czytać słynną „Mistykę kobiecości” Betty Friedan, jedną z tych książek, które zmieniły świat. Wydała ją w 1963 roku i tak zaczęła się tzw. druga fala feminizmu w USA.

Autorka w pierwszym rozdziale podważa amerykański, powojenny model życia kobiet, które miały się spełniać w domowym zaciszu, pielęgnując męża, dzieci, kuchnię, ogród i psa.

Wpadła na to, że to frustrujące dla inteligentnej kobiety testując model na sobie, a sprawdziła, że nie jest wyjątkiem prowadząc badania. Okazało się, że niespełnienie, frustracja i depresja to doświadczenie milionów Amerykanek pielęgnujących ogrodowe krzaczki zamiast zawodowej kariery.

Oczywiście tą „mistykę kobiecego powołania” wmówił im patriarchat kiedy tylko przestały być potrzebne na rynku pracy, bo dzielni chłopcy wrócili z wojny.

U nas wyglądało to trochę inaczej, bo wojna wybiła tylu dzielnych chłopców, że nie było komu robić jeszcze długie lata. Więc socjalizm wsadził kobiety na traktory, a po robocie do kolejek w sklepach i nie miały głowy do głupot.

Niemniej jednak bliskie są mi słowa Betty o lekceważeniu przez mężczyzn i same kobiety naszego kobiecego potencjału w odniesieniu do pracy zawodowej. Jak gwóźdź miałam wbity w głowę rodzinny przekaz, że mężczyzna jest od „zarobienia”, a kobieta od „dorobienia” do tych jego zarobków jakiejś tam niewielkiej kwoty na wspomożenie domowego ogniska. Te słowa mojej babci, matki mojego ojca, były mi wielokrotnie powtarzane. Zapewne zupełnie bez świadomości znaczeń, jakie ze sobą niosły.

Bo co to naprawdę znaczy? Pozornie- nie przejmuj się za bardzo praca zawodową, mąż ma ci być opoką i opieką.

A naprawdę? TWOJA PRACA ZAWODOWA JEST NIEWAŻNA.

Służy tylko ewentualnej poprawie bytu rodziny. A to w rodzinie masz się spełniać życiowo. Masz urodzić dzieci, wychowywać je, dbać o męża i dom.

TY JESTES NIEWAŻNA.

Nieważne są twoje zdolności, plany i marzenia.

Masz realizować polską odmianę mistyki kobiecości. Służebną i oddaną.

Skutek był taki, że wybierając zawód zlekceważyłam wszystkie swoje naturalne predyspozycje i talenty. Śliczną główkę miałam zajętą wyłącznie poszukiwaniem romantycznej miłości. To miłość miała mi wystarczyć za każde inne spełnienie. Hmm…No cóż… Nie wystarczyła.

Naprawdę, moje drogie, uważajmy co mówimy do swoich córek. Słowa mają moc.

Słowa tworzą świat, w którym żyjemy. Jesteśmy gatunkiem opowieści i mitów.

Dlatego teraz powinnyśmy tak uparcie walczyć o język w przestrzeni publicznej. Wywalić te wszystkie „dzieci nienarodzone” noszone „pod sercem”. Walczyć z wiecznie oceniającymi nas komunikatami i krzywdzącymi stereotypami.

I czytać feministki.

 

4 komentarze
  • M
    Posted at 11:44h, 11 lutego Odpowiedz

    Niby ,,socjalizm wsadził kobiety na traktory” ale oprócz tego dowalił jeszcze te ,,kobiece powołania”. Nie odciął od tego, nie kazał też mężczyznom ,,pielęgnować domu” tylko obciążył Polki podwójną robotą. I wiele już nie chce tak żyć. A, że nasz ,,piękny” kraj zmierza chyba w stronę bardziej ,,islamską” niż np. chrześcijańską, rozumianą w sposób bardziej podobny do Hitchensa, to mamy bardzo źle. Niedobrze mi się robi, kiedy o sprawach, które spadają na kobiety (a niekoniecznie są ,,sprawami kobiet” jak np. rodzicielstwo) wypowiadają się mężczyźni, którzy nigdy tłustego dupska nie ruszyli by się tym zająć (a nie tacy, którzy wiedzą jak to jest bo sami mają np. chore dziecko i się zajmują. Tacy często nic nie mówią bo są za bardzo zajęci). A mają taki sam zafajdany obowiązek. Szczekać (obrażam chyba psy) ,,górnolotnie” o obronie tego czy tamtego na fb każdy potrafi. Z wykonaniem gorzej jakoś. Gdyby każdy robił co do niego należy to, zauważmy, państwo byłoby bardziej odciążone i ludzie mniej sfrustrowani. A tak każdy na każdego narzeka a mało kto ma odwagę zmienić zło i spojrzeć w lustro. Jak to mówią, wielu fejsbukowiczom chyba ,,porządnej roboty brakuje”. Swoją drogą, uważam, że praca, która kobiecie/mężczyźnie zabiera aż tyle czasu i energii, że nie mają czasu dla siebie i rodziny (oboje, nie też) i muszą harować po ileś (albo się nachapać), żeby utrzymać siebie i dzieci (jak mają) to bardzo ŹLE rozwiązany system. Praca powinna być dla ludzi, zapewniać byt ale nie zabierać 100% życia, a nie ludzie dla pracy i nic poza tym. Często znienawidzonej, frustrującej, mało płatnej, że nie starcza na życie (a np. piłkarze dostają miliony). Czasem są sytuacje, że musowo, coś się zadzieje. Ale w ,,warunkach standardowych” praca tego typu to takie samo niewolnictwo, tylko kasy trochę z tego. Wydawanej często na kolejne niewolnictwo a mianowicie np. nowe meble co roku bo ,,wszyscy tak robią”. Stop.

  • Amanda
    Posted at 23:54h, 11 lutego Odpowiedz

    No i teraz więcej jest kobiet w Stanach, które walczą o siebie, mają kariery czy biznesy, swoją pracę, którą lubią. Nie ważne w jakiej branży. A tutaj to ciągle wyjątki… Matka Bolka wiecznie krzywica (na twarzy).

  • L
    Posted at 13:49h, 24 lutego Odpowiedz

    Niestety co do wychowania corek – robie, co moge, ale nie odetniemy ich od internetu, a tam romantyczne mity kroluja i piora mozgi nastolatkom

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 18:18h, 24 lutego Odpowiedz

      No niestety, ale prostuj ile się da

Post A Comment