Kobiety mają ciała. Toż to szok.

Kobiety mają ciała. Toż to szok.

Norweskie zawodniczki zostały ukarane grzywną za to, że zamiast majtek włożyły do gry w piłkę plażową krótkie spodenki.

Z kolei władze Kataru w analogicznej sytuacji poprosiły zawodniczki o ubranie koszul i długich spodni.

Twoje ciało ma być odkryte bądź zakryte, ale nie tobie o tym decydować. Twoje ciało ma zadowalać oczy patrzących na ciebie mężczyzn. Podniecać ich, albo być szczelnie zawinięte, żeby żądze ich nie męczyły.

Patriarchalne myślenie jest tak wrośnięte w szeroko rozumianą kulturę, że ktoś kto to dostrzega i się na to nie zgadza zaczyna sprawiać wrażenie osoby ogarniętej obsesją. W Polsce ktoś taki najczęściej dostaje łatkę „wściekłej feministki” i przestaje być traktowany poważnie.

Mój osobisty ojciec, facet w gruncie rzeczy poczciwy i nieśmiały, uważa za swoje niezbywalne prawo ocenianie wyglądu kobiet zarówno znajomych jak i tych mijanych na ulicy. Ponieważ z racji wieku jest już mocno przygłuchy, ocen tych dokonuje, na przykład w sklepach, scenicznym szeptem, doskonale słyszalnym w promieniu kilometra. Podejrzewam, że byłby zdziwiony i oburzony gdyby kiedyś spotkał się z odpowiednim feedbackiem na swój temat.

W domu to jego przekonanie o roli arbitra skutkowało tym, że ja przez pół życia nosiłam włosy ostrzyżone „na zapałkę”, mimo, że od dzieciństwa marzyłam o długich, najlepiej zaplecionych w warkocz. Tatuś uznał, że mi nieładnie, a ja to przyjęłam za pewnik.

I tu jest pies pogrzebany. Przecież mnie nie bił, ani nie strzygł na siłę. To JA sama przyznałam mu prawo do wydawania opinii, to ja sama się podporządkowałam jego gustowi żeby zasłużyć na aprobatę.

Do czasu.

Przez tysiąclecia ciała kobiet służyły zaspokajaniu potrzeb mężczyzn i przez taki pryzmat były postrzegane. Wywiązywały się z tego lepiej lub gorzej i to miało swoje konsekwencje. Czasem w postaci obcięcia głowy, kiedy nie rodziły upragnionego dziedzica.

A teraz nasze ciała odzyskujemy, choć niestety w kraju nad Wisłą ciemne moce próbują ten proces odwrócić. W tym celu posługują się religijnymi zabobonami, które działają na słabe umysły. Niestety, bywa, że kobiece, bo koledzy nie mają monopolu na głupotę. Gołym okiem widać, że ta cała wojna o zarodki służy tylko i wyłącznie odebraniu kobietom prawa do własnego ciała, bo gdyby komukolwiek chodziło tu o obronę życia, to ma pole do popisu wśród już żyjących i potrzebujących obrony, opieki i wsparcia.

To takie fundamentalnie proste. Twoje ciało jest twoje. Nikogo innego. Do ciebie należy decyzja czy będzie ogolone, zarośnięte czy wytatuowane. Zakryte po szyję, czy z dekoltem do pępka. To rola mężczyzn poradzić sobie z własnym popędem i nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Nasze ciała są nasze.

Warto o to zawalczyć, serio.

Mnie najlepiej sprawdza się metoda lustra. Czyli podstawienie stronie przeciwnej pod nos własnych zachowań. Mój tatuś odczepił się od oceniania mnie po kilku ciętych ripostach. Koledzy też już raczej uważają z ocenami i ograniczają się do zachwytów, ponieważ ja zawsze odpłacam tą samą monetą. Więc zachwyty im się bardziej kalkulują, proste. Nikt nie lubi usłyszeć, że przytył, posiwiał i przydałoby się odwiedzić dentystę.

W szerszej skali proponuję odważnie podejmować dyskusje o tym, czy potrzebni są społeczeństwu impotenci, bo mężczyzna niezdolny do prokreacji stanowi zaprzeczenie „cnót męskich”. Może też w telewizji nie powinni występować łysi, bo im się światło nieestetycznie odbija od czaszki.

A już poważną debatę społeczną, i tym razem nie żartuję, powinnyśmy przeprowadzić w sprawie hodowania przez panów „mięśnia piwnego”, czyli tych obrzydliwych zwałów tłuszczu zwisających nad paskiem spodni już u trzydziestolatków. Tu już nie tylko o estetykę chodzi, ale to bardzo niezdrowe i generuje potem mnóstwo kosztów w opiece medycznej. Tak więc mocno ograniczyłabym męskiej populacji dostęp do piwa dla dobra rodziny, kraju i społeczeństwa.

Tak szczerze to uważam, że to większy problem dla naszej przyszłości niż aborcja. Serio.

 

No Comments

Post A Comment