Małżeński poker

Małżeński poker

Bardzo rzadko małe dziewczynki grywają w pokera, a szkoda. Gry karciane i w ogóle gry jako takie przynoszą różnorakie umiejętności.

Taka na przykład poker face. Niezależnie od zmiennych okoliczności życiowych i targających tobą emocji zachowujesz nieprzenikniony wyraz twarzy.

Oto przed tobą miłość twojego życia na przemian blednie i czerwienieje, a ty nic. Poker face. I on nie wie, zależy jej, czy nie zależy?

Ale najbardziej chyba dziewczynkom przydałaby się umiejętność blefowania.

I w ogóle odróżnianie sytuacji, w której ktoś ma tak zwane mocne karty, od tej kiedy tylko brawurowo blefuje, a w ręku trzyma zwyczajne blotki. Czyli nic.

Zauważyłam bowiem, i tu już przenosimy się na grunt prawdziwego życia, że, o ile dziewczynki mają zwyczaj „sprzedawania się” w towarzystwie za mniej więcej jedną dziesiątą wartości, to sympatyczni koledzy z wielką wprawą sprzedają się za jej dziesięciokrotność. Nie mówię, rzecz jasna, o rzeczywistym handlu, tylko o takiej potocznej towarzyskiej giełdzie, albo stosunkach w pracy. Rany, przewrotna polska mowa. Układach w pracy.

A już najgorzej to na giełdzie matrymonialnej.

Tu przeciwko nam są sama biologia i Matka Ewolucja. Przez tysiące lat szanse na zapłodnienie jakiejkolwiek samicy mieli tylko najlepsi i musieli się starać. Puszyć piórka, rozwijać pawie ogony. Wygrywali najlepsi. Reszta odpadała. Z naszej strony szanse na prokreację miała każda, bez zachwalania swoich atutów. Więc tak zwany pijar mamy kompletnie do bani.

Za to panowie ćwiczyli sztukę autopromocji w nieskończoność. Gorsi i tak wypadali z gry, więc dla dobra potomstwa nie niosło to specjalnych zagrożeń.

No i potem nastała era monogamicznych małżeństw. Już nie wygrywał najlepszy, szansę na transmisję genów miał prawie każdy. Odpadali tylko kompletni gamonie, w przypadku których panna już wolała iść do klasztoru. A umiejętność autopromocji została.

No i taka sytuacja. Na rynek matrymonialny trafiają on i ona. Bez cwanej swatki i bez dania głosu roztropnym rodzicom, którzy mogliby ewentualnie odsiać niepoważnych kandydatów. Ona ufnie pokazuje wszystkie swoje karty. No dobra, trochę może się nauczyła blefować z wyglądem, ale to i tak wyjdzie przy pierwszej wspólnej kąpieli.

Za to on…Boziu droga. Jaki mądry, zaradny i kocha czytać książki. Interesy robi od Bugu do Jangcy. Widział cały świat i kawałek kosmosu. W dowodzie zawsze wysoki, a wujek był hrabia tylko go rozparcelowali. Kocha dzieci, motylki i walczy o pokój na świecie. Pracowity jak pszczółka i wygimnastykowany.

I ona myśli, że to na serio. Nigdy nie grała w pokera i nie wie co to blef.

Licytuje w ciemno.

A właściwie w czarną dupę.

5 komentarzy
  • Amanda
    Posted at 20:34h, 15 maja Odpowiedz

    ,,Wygrywali najlepsi […]” albo gwałcili, jak tłumaczył ostatnio ,,Pan” Wiewiórka na Facebooku… I wielu jemu podobnych, popierających Kur… Mikkego, Brauna, Godek, Bosaka, Kaletę i resztę tego combo.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 07:54h, 20 maja Odpowiedz

      no tak działa biologia, co poradzę..biologicznie rzecz biorąc, gwałt to jedna ze strategii reprodukcyjnych jakkolwiek źle by to nie brzmiało…

      • Amanda
        Posted at 13:45h, 20 maja Odpowiedz

        Ale to nie znaczy żeby z tym nie walczyć. Samice w przyrodzie bronią się przed niechcianym samcem a nie dają gwałcić. Czasami mogą nawet zabić albo brutalnie okaleczyć delikwenta. Mają też dużo mechanizmów obronnych np. u kaczek albo świń.

  • M
    Posted at 20:47h, 15 maja Odpowiedz

    Nie wiem czy to do końca tak działa, biorąc pod uwagę wiele dziewczyn, które są tak wyrachowane (nie mówię o handlu ludźmi albo o przymusie przez kogoś innego pod groźbą), że postanawiają sprzedać się dosłownie, i to za niemałe pieniądze 🙁 Tylko po to, by mieć kasę na ,,upiększacze”, które mają przyciągnąć kolejnych sponsorów/,,klientów” po to by dalej zarabiać na te rzeczy. I koło się zamyka…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 07:55h, 20 maja Odpowiedz

      socjobiologia wciąż działa 😉

Post A Comment