Myślę, że czuję

Myślę, że czuję

Bardzo fajny felietonik w WO extra Iwony z Lenowa o facetach, którzy na pytanie-” Co czujesz? odpowiadają „Myślę, że czuję…” Czyli tych odciętych na poziomie szyi, których całe życie toczy się w głowie. Bez dostępu do uczuć, bez znajomości własnych emocji, ogólnie mówiąc- bez tzw. wglądu. Czyli- większości. Wiele razy słyszałam taką odpowiedź od znajomych mężczyzn na powyższe pytanie. Jeden z inteligentniejszych moich przyjaciół opowiadał mi z zachwytem, że go znajoma dziewczyna uświadomiła, że on w ogóle MA emocje. Że każdy ma. Nawet jak nie potrafi ich nazwać, albo je wypiera. Dla niego to było odkrycie, słowo daję, a facet niegłupi.

To jest zupełnie niesamowite. I ta wiedza skłania właściwie do współczucia. Bo jedyna negatywna emocja, którą do tej pory mężczyźni mogli okazywać bezkarnie i która właściwie im zastępowała wszystkie inne to była złość. Agresja. Nawet swoje bezradne pożądanie niedostępnej kobiety umieli zamienić zwykle tylko na seksistowskie żarty, albo wulgarne zaczepki. Nie mówię o poetach, to inna kategoria. Przeciętny facet zazwyczaj wszystkie trudne dla siebie emocje podciąga pod złość. I leje po mordzie, albo idzie na wódkę. Czasem już nie wraca.

W dzisiejszych czasach agresja nie jest premiowana, chyba, że na ringu. I taki facet nie wie, co ma ze sobą zrobić. Jest mu źle, ale nie potrafi ani tego nazwać, ani poprosić o pomoc.

Z kobietami bywa za to czasem odwrotnie. Tam, gdzie przydałoby się włączyć zdrowy rozsądek, to ona w porywie uczuć powierza majątek oszustowi matrymonialnemu. Nie wierzy ani faktom, ani ostrzeżeniom, bo przecież „czuje”, że to ten jedyny. I mimo, że mózg na ogół prawidłowo rozpoznaje sygnały, to zalew emocji nie pozwala się z nim skontaktować. Znowu blokada na poziomie szyi, tym razem w odwrotną stronę.

Co możemy zrobić? Chyba dobrze byłoby uczyć się od siebie nawzajem, zamiast w porywie pychy trwać w przekonaniu, że tylko mój sposób widzenia jest prawidłowy. Bo rozumem. Bo sercem. Jak wiadomo, pycha kroczy przed upadkiem. Więc zanim polegniemy na polu wzajemnych relacji, spróbujmy się zrozumieć i wczuć.

Jakoś się dogadamy.

 

Tags:
,
6 komentarzy
  • M
    Posted at 12:02h, 27 września Odpowiedz

    Niektórzy faceci nie myślą ani sercem ani rozumem (kobiety też, choć takich jest mniej) ale to też inna kategoria… 😉

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 21:31h, 27 września Odpowiedz

      wielu ludzi żyje bo żyje, ale my nie o nich 🙂

  • reQuine
    Posted at 03:36h, 28 września Odpowiedz

    hmmm … feministka ….a zamiast holizmu Arystotelesowski dualizm … obawiam się, że przeciwstawienie (rozumu i emocji), choć wielce rozpowszechnione jest proporcjonalnie do rozpowszechnienia fałszywe …

    • M
      Posted at 17:58h, 28 września Odpowiedz

      Jak dla mnie często emocje mogą iść w parze z rozumem. I często emocje wynikają z rozumu (myślenia o czymś) albo na odwrót. Myślimy o przeżywaniu jakiejś emocji. Także są to połączone ze sobą elementy a nie coś zupełnie oddzielnego 🙂

      • Wiedźma Radzi
        Posted at 19:08h, 28 września Odpowiedz

        No powinny iść w parze, moim zdaniem, a chadzają osobno 😉

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:07h, 28 września Odpowiedz

      Ja niczego nie „przeciwstawiam”, tylko pisze, że mężczyźni bywają odcięci od własnych emocji, a kobiety od rozumu 😉

Post A Comment