Pigmalion na viagrze

Pigmalion na viagrze

Rozkminiałam ostatnio z inteligentnym moim znajomym zjawisko stare jak świat, czyli amok ogarniający starszych panów w towarzystwie panienek będących mniej więcej w wieku ich córek.

Czasem są to po prostu córki kolegów, bo mężczyźni jako istoty energooszczędne zwykle daleko nie szukają, biorą to co pod ręką. I potem wynikają z tego sytuacje tak komiczne jak Marek Kondrat mówiący do Grzegorza Turnaua per „teściu”.

Najbardziej oczywiste wyjaśnienie zapewnia socjobiologia. Po prostu młoda samica dysponuje fizycznymi parametrami nieodparcie zachęcającymi starszego samca do ostatniej, rozpaczliwej próby wysłania w przyszłość swych bezcennych genów.

Drugim, równie oczywistym wyjaśnieniem, jest absolutna niemożność pogodzenia się z nieubłaganym procesem starzenia. I o ile my raczej uciekamy się do zabiegów medycyny estetycznej, przechodzimy na różne diety i odkrywamy odmładzającą funkcję jogi, to panowie wierzą niezłomnie w magiczną moc okładów ze świeżych piersi.

Trzeci powód podał mi właśnie ów znajomy.

I ma to wiele wspólnego z mitycznym królem Cypru, Pigmalionem, który płomiennie zakochał się w wyrzeźbionej przez siebie Galatei. Jego gorąca miłość wzruszyła nawet Afrodytę, która ożywiła posąg i odtąd twórca i jego dzieło żyli długo i szczęśliwie.

I o to, podobno, chodzi. Dla takiej młodziutkiej, niedoświadczonej panienki, obyty w świecie Pigmalion staje się

Mistrzem. Wyrocznią. Alfą i omegą.

Pierwszy lot samolotem na city break i pierwszy homar z białym winem. Ona wytrzeszcza zachwycone oczęta, on jej objaśnia świat. Rejs katamaranem po Chorwacji, narty w Bad Gastein, przejażdżka jaguarem lub porsche. Dodatkowym bonusem zwykle jest brak doświadczenia w łóżku, bo jeśli już jakieś ma, to z nieporadnymi rówieśnikami, na tle których Pigmalion wychodzi na mistrza ars amandi skoro przynajmniej już mniej więcej wie, gdzie jest łechtaczka. Raczej mniej.

Żona rówieśniczka jest tu bez szans ze wszystkich trzech powodów. Ale najbardziej chyba z trzeciego. Bo o ile urodę może podrasować, to żeby udawać zachwyt facetem, którego zna jak zły szeląg od trzydziestu lat musiałaby być aktorką lepszą niż Meryl Streep. Na nartach jeździ lepiej od niego, homara już jadła i nie lubi, a do Mediolanu wyskakuje na zakupy z koleżanką.

Kończy się ta zabawa najczęściej na dwa sposoby. Albo starszy pan przesadzi któregoś dnia z dopalaczami i wyląduje na OIOM-ie, albo Galatea dorasta, dojrzewa i rozgląda się za kimś, komu nie trzeba kupować pianki do włosów firmy Wella maskującej siwe odrosty.

Jeśli jest cwana, to nie mają intercyzy i w nowe życie odjeżdża nowym porsche swojego Pigmaliona.

 

7 komentarzy
  • HATTEN
    Posted at 09:01h, 19 czerwca Odpowiedz

    A spójrzmy na zjawisko z drugiej strony…. Dlaczego młoda, atrakcyjna Kobieta szuka towarzystwa mężczyzn w wieku jej Ojca? Brak takiego w dotychczasowym życiu? Najczęściej. Poza tym Kobiety dojrzewają szybciej i prymitywne zaloty rówieśników którzy w tym czasie nie myślą mózgiem po prostu je śmieszą. OIOM albo znikające Porsche? A może długie czekanie na SMSa, telefon? Samotne Święta i Weekendy, bo wybranek musi być na rodzinnej imprezie. Desperackie próby poznania kogoś w swoim wieku kto miałby choć trochę z klasy i obycia „tatusia”. W końcu szantaż i konfrontacja – albo Żona albo Ja ! Niewiele znam wygranych w tej walce. Bo nawet jeśli facet wybierze Ją to w pakiecie zabierze ze sobą dzieci, przeszłość z Żoną,znajomych, kumpli z innymi Żonami które z Wybranki zrobią mielone przy pierwszej okazji. Nawet jeśli kochance/już nowej Żonie udało sie znaleźć przyjaciół w jej wieku to dla tatusia będą dziećmi. Musiałby by być super nauczycielem w liceum żeby nadawać na tych samych falach co kolejne pokolenie. A ile znacie nauczycieli – kumpli?
    OIOM i Porsche jako pamiątka to Marzenie, drogie Panie.Najczęściej jest to spora blizna.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 09:20h, 19 czerwca Odpowiedz

      Zgadzam się, najczęściej wygrywa żona, choć bywa różnie, znam kilka kontrprzykładów. Tyle, że jeśli takie jest od początku nastawienie szanownego Pigmaliona, to byłoby miło uprzedzić wybrankę. Natomiast większość wkleja żałosne teksty „żona mnie nie rozumie, to małżeństwo nie istnieje, bla bla bla..” dobrze wiedząc, że uczciwe postawienie sprawy przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego.

  • RS
    Posted at 10:59h, 19 czerwca Odpowiedz

    Zgadzam się z prawie wszystkim. Kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy, pomyślałem, że może przeoczenie, może inne powody. Kiedy zobaczyłem po raz drugi pomyślałem, że to jednak błąd w całym tym wywodzie. I to jest ten element zasadniczy, z którym zgodzić się nie mogę. I nie mogę pozostawić tego ot tak. Mianowicie brakuje literki „s” w słowie Porsche 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 12:09h, 19 czerwca Odpowiedz

      już poprawione 🙂 przyznaję się do motoryzacyjnej dysleksji 😉

      • RS
        Posted at 12:14h, 20 czerwca Odpowiedz

        Porsche to zimna niemiecka technologia, która skoro zimna, to mnie ani grzeje ani ziębi. Ale Maserati to co innego. Włoskie, klasyczne, ponadczasowe i z technologią Ferrari w najmocniejszych odmianach. Maserati zawsze przez jedno „s” i jedno „t”. Ferrari przez dwa „r” najpierrrrrw a potem przez jedno. 🙂 I ten dźwięk… którego nie da żadne Porsche, a o Jaguarze nie wspominając. No ale nic to… przepraszam za off topic 🙂

  • RS
    Posted at 11:28h, 21 czerwca Odpowiedz

    Nie tylko włoski język jest piękny przez wielorakość podwajania liter, ale język ten mieszka w pięknym kraju, pięknie się ubiera, pięknie pachnie, latem ma prawdziwe lato, a zimą na północy, prawdziwą zimę. No i do tego te gelato 😀

  • Pingback:Dziadzio na posterunku - Wiedźma Radzi
    Posted at 19:09h, 23 lipca Odpowiedz

    […] opieki i wtedy taki podstarzały lowelas jest jak znalazł. Pisałam o tym w “Pigmalionie”. Taki starszy partner może dziewczę delikatnie rozbudzić, nauczyć jeść nożem […]

Post A Comment