Podziękuj mi, że jestem tu

Podziękuj mi, że jestem tu

Bardzo dużo ostatnio artykułów i książek w temacie praktykowania wdzięczności. I ja jestem jak najbardziej za. Sama jestem bardzo wdzięczna wielu osobom za to, co wnoszą do mojego życia. Mojej mamie, która ma zawsze czas mnie wysłuchać, moim cudownym córkom, które wspierają moje projekty młodzieńczą energią, moim Wiedźmom, niezmiennie lojalnym i pełnym entuzjazmu.

Mogłabym jeszcze wyliczyć całą litanię kobiet mojego życia, z Kasią Miller na czele, dzięki której mądrzeję z roku na rok. Znalazłoby się też paru mężczyzn, choć tu lista zdecydowanie krótsza.

Ale, o ile z praktykowaniem wdzięczności radzę sobie coraz lepiej, to postanowiłam poćwiczyć też w drugą stronę. Nie wiem jak wy, ale odczuwam w tej materii pewne niedobory.

Tak, ja wiem, że mężczyznę należy chwalić za każde wbicie kołka w ścianę i prawidłowe odczytanie listy zakupów. Mężczyźnie odpowiednio często wychwalanemu rosną skrzydła i gotów nam wręcz przychylić nieba. A nawet wbić drugi kołek i przywiesić półeczkę dojrzewającą do tej chwili od pół roku.

Ale. Czy któraś z was, moje drogie wiedźmy, ma zwyczaj wymagać podobnego traktowania od drugiej strony? Bo ja dotychczas nie miałam i najwyższy czas poprawić błędy.

Scenka sprzed tygodnia. Robię sobie poranną jogę, w garnku dojrzewa owsianka wg przepisu Agnieszki Maciąg, ptaki śpiewają, budzi się poranek. Wraz z porankiem budzi się Tygrys, schodzi do kuchni i poranna inwokacja: „Kotek, czy ty byś mogła wyrzucać te skórki od banana, kiedy robisz owsiankę? Bo…” I coś tam dalej.

Czuję jak mi się blokują czakry, a energia zamiast swobodnie przepływać zaczyna podgotowywać krew w żyłach. Ale wiadomo, mantry, mudry, medytacje, nie mogę tak objechać jak burą sukę, nie wypada. Toż jestem oazą medytującego spokoju. Więc anielskim głosem proponuję;

„Kotek poćwicz sobie praktykowanie wdzięczności. Zejdź po schodach jeszcze raz i powiedz tak: Kochanie, dziękuję ci, że o poranku czeka na mnie codziennie przygotowana, świeża, zdrowa, wegańska owsianka, która wspiera moje zdrowie i samopoczucie. Ale już!”

Zdurniał. Przynaglony, coś tam wymamrotał, uświadamiając sobie, że to ja mam rację. Podobnie jak wtedy, kiedy przyczepił się o niewyrzucone obierki po zjedzeniu gotowego obiadu. O niepozbierane w porę suche pranie, w którym uwzględniłam jego koszule. A nie musiałam.

Myślę sobie, że nie on jeden ma problem z wyrażaniem wdzięczności. Z moich obserwacji wynika, że to dotyczy większości mężczyzn. Nie wszystkich, wiem. Ale większości. Nasze domowe usługi uważają za oczywistość. Nasze życiowe wsparcie za coś, co im się po prostu należy. Jak ministrom rządu Beaty Szydło premie.

Nie wymagały od nich wdzięczności matki, zapatrzone w swoich synusiów królewiczów. Nie wymagamy my, wytresowane do obsługiwania, czy jak to mówi nasza wiedźma Martusia, serwisowania rodziny. Więc żyją w przekonaniu, że świat nie tylko się wokół nich kręci, ale że w dodatku jest to jego zasrany obowiązek. I powinien się kręcić bezawaryjnie i bezobierkowo.

Nie wymagamy też dlatego, że jak przypuszczam, wiele z nas usłyszało w dzieciństwie to samo co ja: „Kto z tobą wytrzyma??” 

Zamiast: ” Ten, kogo wybierzesz, będzie cholernym szczęściarzem.

Znacie? Kto z tobą wytrzyma, czyli w podtekście-jesteś beznadziejna. Jak się już taki wariat znajdzie, to bądź wdzięczna losowi. I staraj się, może się nie pozna.

Rodzice mówią różne głupoty, a to potem w nas pracuje i trzeba z wielkim trudem się z tego wygrzebywać.

Nie sądzę, że na ewentualnych warsztatach praktykowania wdzięczności znalazłabym chociaż jednego z moich sympatycznych kolegów. Faceta, który chciałby się nauczyć wyrażać wdzięczność partnerce za wszystko co od niej dostaje.

A dostają od nas wiele, bardzo wiele. Obiegowa prawda głosi, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi mądra kobieta i coś w tym jest.

Więc praktykujmy sobie wdzięczność, jak najbardziej. Zwykle mamy za co i komu być wdzięczne.

Ale też wymagajmy wdzięczności.

To, że z kimś i dla kogoś jesteśmy, to wielki dar.

 

1 Comment
  • M
    Posted at 23:42h, 21 września Odpowiedz

    To może po prostu pora przestać nadmiernie wychwalać za byle gie i obsługiwać. I już 🙂 Mężczyźni (mądrzy i robiący coś dla kogoś ale nie usłużnie) tak robią i żyją 😉 Nie wiem, mnie nikt nie musiał nigdy tłumaczyć, że kogoś się nie obsługuje tylko z racji kariotypu XY. Sama to jakoś wiem od małego. A jak ktoś (o kobietach niestety albo stety mówię, bo to tylko od nich słyszałam) próbuje mi wmówić inaczej, to potrafię grzecznie ale skutecznie spacyfikować delikwentkę 😀

Post A Comment