Poetyka strzelania do rzutków

Poetyka strzelania do rzutków

Paulina Młynarska, której poglądy zasadniczo podzielam, pojechała nieco po Małgoni Rozenek za program, w którym Gosia podobno pokazuje jak się odchudza po ciąży.

Dokładnie nie wiem co ona tam pokazuje, bo z udziałem Gosi widziałam jeden, słownie JEDEN odcinek Perfekcyjnej Pani Domu i się zniesmaczyłam nadużyciem językowym, które kazało maniacko sprzątające kocmołuchy nazywać paniami domu, skoro z lektur Dołęgi -Mostowicza dobrze wiem, że pani domu to co najwyżej pannie służącej pokazywała palcem gdzie niedorobione i niedowycierane.

Sama nie uważam siebie ani za panią, ani za kocmołucha, czasem tylko mawiam, że infrastruktura rzeczywistości mnie przerasta, kiedy już się potykam w domu o kolejną książkę.

Normalny człowiek, czyli kobieta, użytkując przestrzeń domową, na ogół stara się ją utrzymać w jakim takim porządku, dzieląc ten obowiązek z innymi domownikami. Czysty pragmatyzm i poczucie estetyki, a nie nerwica natręctw.

W dzisiejszych czasach program wydawał mi się dziwacznym anachronizmem, ale miał oglądalność, widocznie ludzie sobie lubią popatrzeć, że inni mają w domu syf i się lepiej od tego poczuć. Ja się nie znam, nie lubię brzydkich widoków. Nie oglądam też programów o knajpach z brudnymi garami, ani o remontowaniu ruder, które mieszkańcy sami mogli dawno odmalować tylko im się nie chciało.

Natomiast na odchudzaniu po ciąży się znam. W pierwszej przytyłam 25 kilo. Znam się też na walce o urodę, kosmetykach i medycynie estetycznej. Więc zaciekawiły mnie zarówno opinia Pauliny, jak i komentarze czytelniczek. I tak- część się zgadza z Pauliną, że tego typu programy narzucają kobietom nierealistyczny wizerunek, pogłębiają kompleksy i powodują, że Polki są jeszcze bardziej w dupie z samooceną. O ile da się bardziej, bo podobno jesteśmy na pierwszym miejscu jeśli chodzi o samobiczowanie.

A druga część, czyli fanki Małgoni jadą po Paulinie, że zazdrosna, że stara i że jędza. A, i jeszcze, że brzydka. No dlatego pewnie zazdrosna.

No i co my z tym, drogie Wiedźmy?

Mogę powiedzieć, co ja. W wieku szkolnym byłam uważana za atrakcyjną wyłącznie przez zakochanych we mnie rodziców. Cała reszta świata uważała mnie za nieciekawą kujonkę w okularach i z krzywymi zębami. Zbierałam świadectwa z paskiem i kosze od chłopaków, w których się kochałam, czasem całymi latami.

Ale, że inteligencja popłaca, mam niezły zawód i finansowe możliwości. W swoim czasie zużyłam sporo czasu i kasy na podrasowanie urody. Może nie aż tak jak Małgonia, ale rozumiem jej słuszną dumę z osiągniętych rezultatów.

Tyle, że kompletnie niczego to w moim życiu nie zmieniło. NICZEGO. Gosia zarobiła przynajmniej dzięki temu hajs. Mnie się nic nie poprawiło, ani w portfelu, ani w samoocenie. Właściwie w portfelu to raczej mocno pogorszyło, bo to wszystko kosztuje w pytę.

Natomiast zadowolenie z życia nie poprawiło się ani w ząb.

Nie polepszyło się też w stosunkach damsko-męskich. Bo dalej w mojej głowie tkwiła zakompleksiona okularnica. I dopiero zmiany w psychice osiągnięte dzięki doświadczeniom, przemyśleniom, lekturom i warsztatom psychologicznym u Kasi Miller spowodowały, że stałam się dojrzałą, atrakcyjną i pewną siebie kobietą.

A sympatyczni koledzy na ogół jedzą mi z ręki.

Teraz staram się moje umiejętności przekazać moim Wiedźmom na Akademiach i wyjazdach. Co się mają marnować.

Więc ja bym nie dyskredytowała starań o urodę, bo fajnie jest być ładną. To miłe. Ale żadna uroda nie pomoże, jeśli kobieta nie jest mądra.

Samo dbanie o urodę jest jak strzelanie do rzutków. Czyli im więcej ćwiczysz strzelanie do rzutków tym masz lepsze wyniki w strzelaniu do rzutków. Jałowe zajęcie, a jeśli odciąga nas od poważniejszych spraw, to wręcz szkodliwe.

I o to pewnie chodzi Paulinie i innym feministkom, które czasem wylewają dziecko z kąpielą. Patriarchat lansując wyśrubowane standardy damskiej urody skutecznie zajmuje kobietom czas, a korporacje wyciągają kasę.

A jeśli chcecie jakiś kurs na szybki efekt to serdecznie polecam zdjęcia w Studiu „1 piętro” u Ani Zarzeckiej. Na dowód dołączam zdjęcie z Andaluzji 2019, na którym mam 50 lat, a wyglądam lepiej niż kiedy miałam 17.

Szybki efekt i niedrogo.

 

 

2 komentarze
  • M
    Posted at 17:35h, 16 lutego Odpowiedz

    Jak dla mnie to właśnie jest problem. Normalny mężczyzna i normalna kobieta lubią się podobać, fizycznie czy psychicznie, to normalne. Ale. Patriarchat (czy jakkolwiek nazwać, często same kobiety, na marginesie) wykreował tłustego, zadowolonego ze swojego fizycznego wyglądu wieprza i anorektyczkę z metrowymi hybrydami, która jest wiecznie niezadowolona, a zadowolona tylko jak napompuje tyłek i ma krwiste usta. To nie jest zdrowe. I nigdy nie było. I każdy kto to napędza też nie jest zdrowy. Zdrowe jest dbanie o ciało dla zdrowia, samopoczucia. Podobanie się to skutek uboczny. Tak, wiem, biologia. Ale obecne trendy urody nie są naturalne. Po 1 byłyby jakby dotyczyły obu płci. Po 2 kobiety nie mają naturalnie kresek na oczach, makijażu czy czarnych rzęs (ne każda). Jakby miały to by się z tym rodziły. Obecna forma to dalej robienie z siebie sex-kukiełki. Co z tego, że niby mądrej przy tym. Był cytat w którymś poście, że ,,Phyllis nie jest głupia”. I tak właśnie jest z wieloma kobietami. To raczej kwestia chęci sprzedania się, a nie inteligencji, jej braku, czy prawdziwej urody. Dodatkowo, jak kogoś można kupić, z podtekstem, to raczej się go nie szanuje. Niezależnie od płci, na marginesie. Bo dla kasy/wyżebranej akceptacji zrobi wszystko, łącznie z pogrążeniem siebie. Zresztą, dotyczy to nie tylko panienek, które inwestują w cyce. Intelektualnie też wielu ludzi to dotyczy. Jeśli chcemy żeby, jak w przypadku mężczyzn, nie oceniali, że ,,ma krzywe nogi” (czy cokolwiek), to nie zwracajmy na te nogi przesadnej uwagi. Są do chodzenia, biegania, dają radę, ot są. Oni tak robią i żyją. Mogą się komuś podobać bo męskie tez mogą być zgrabne i się komuś podobać (wbrew kulturowej anty-logice). A nie, że wygięty facet w rajtuzach i najlepiej z tym i owym na wierzchu, kusząco uśmiechnięty no i ,,on jest wyzwolony”. Just no. Bo tak to jak z tymi feminatywami. Najpierw feministki chcą je usuwać z języka, no bo są równe i po co komu jakaś doktorka. A potem jednak nie, bo przecież one nie są chłopami i żadna naukowcem (czy panią naukowiec) nie będzie. Decyzja, decyzja. Decyzje są trudne ale warto próbować.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:44h, 16 lutego Odpowiedz

      jak masz rozum, to się nie pompujesz i nie sprzedajesz

Post A Comment