Polka zaklęta

Polka zaklęta

Podobno przeciętna pannica z Francji oznajmia swojemu chłopakowi po seksie :”Charles, jutro zrobimy to inaczej”, praktyczna Niemka pyta:” Hans, może byś coś zjadł?”, natomiast cnotliwa Polka płoni się: „Kaziu, co ty sobie o mnie pomyślisz?”

Nie wiem, czy to prawda, bo nie sypiam z cnotliwymi Polkami, ale coś musi być na rzeczy, biorąc pod uwagę to, co zwykle widuję w saunach, termach czy łaźniach. O ile w austriackim Bad Gastein starsze i młodsze, mniej lub bardziej, zwykle mniej, zgrabne Austriaczki, bez problemu prezentują nagie ciała, to piękne rodaczki ofiarnie gotują się w saunie w jednoczęściowych kostiumach. I nie wiem, czy to koronny dowód na to, żeśmy jednak zaściankiem Europy, czy naturalna obrona przed lepkimi spojrzeniami rodaków przywieziona z Polski. Austriacy zdziwieni pomysłem siedzenia w celofanie w 90 stopniach, ale nie komentują grzecznie, rozumiejąc, że niemieckie napisy „Ohne Kleidung” są dla gości niezrozumiałe. Zresztą po widoku burkini na basenie, niewiele pewnie człowieka dziwi.

Strach pomyśleć, co się dzieje, kiedy ta legendarna wstydliwość Polek spotyka się w małżeńskiej sypialni z równie legendarnym nieokrzesaniem Polaków, co to zawsze byli do wypitki i do wybitki, ale niewiasty szanowali i najwyżej całowali po rękach. A dalej to po bożemu i wyłącznie w celu mienia dziatek. Jak w piosence, kiedy to ułan młody „chwyci Zosię w pół i przegnie, i pokocha, i polegnie”. Dokładając brak sensownej edukacji seksualnej w szkole, za to powszechnie dostępną pornografię w internecie, to myślę, że seksuolodzy będą mieli robotę na pokolenia.

Oglądamy sobie teraz z córkami na Netflixie „RuPaul Drag Race”, czyli amerykański program będący czymś w rodzaju Top Model dla drag queens. Fantastyczne, barwne, zabawne widowisko. Pokazujące z bliska zjawisko u nas marginalne, czyli facetów przebierających się w teatralne kobiece kreacje. W większości są gejami, choć wcale nie wszyscy. Niektórych po prostu kręcą przebieranki. I tak się zastanawiam, kiedy u nas telewizja będzie mogła pokazać coś podobnego nie narażając się na pikiety rozmodlonych rodaków pod sztandarami Radia Maryja. Czemu Parada Równości u niektórych budzi oburzenie, a procesje w święto Bożego Ciała są oczywiste? Dlaczego obsesyjnie chronimy, nawet obwarowując to paragrafami, „uczucia religijne”? Inne uczucia są mniej ważne?

Trafiłam też na National Geographic na film o historii Hiszpanii. Dużo tam było o podbiciu Hiszpanii przez muzułmanów, potem o rekonkwiście i o wypędzeniu Żydów z Hiszpanii przez Izabelę Katolicką. Jasno z niego wynikało, że jakby tego religijnie nie uzasadniać, to obu stronom deklarowana wiara służyła wyłącznie do tego, żeby usprawiedliwić mordy, grabież, prześladowania i gwałty. Właściwie jeśli prześledzimy historię Europy, kolonizacji, wojen religijnych, Inkwizycji, to trudno uwierzyć, że ktokolwiek z zainteresowanych w ogóle brał pod uwagę stosunek Jezusa do bliźnich opisany w Ewangeliach. Religia była jedynie narzędziem w rękach kolejnych władców-rzezimieszków. Starożytni przynajmniej nie udawali, że chodzi im o cokolwiek innego niż o podboje i raczej nie nawracali siłą podbitych plemion, tylko dostawiali kolejne posągi. Dopiero dwa wielkie monoteizmy wciągnęły Boga na sztandary i zwarły się w boju na śmierć i życie, żeby ustalić kto ma rację. I nigdy wcześniej nie było tak okrutnie i krwawo. Jak pisał Christopher Hitchens „Bez religii dobrzy ludzie robią dobre rzeczy, a źli ludzie robią złe rzeczy. Tylko religia jest w stanie sprawić, żeby dobrzy ludzie robili złe rzeczy”.

A zaczyna się pozornie niewinne. Od restrykcyjnego stosunku do seksualności, nagości i braku tolerancji dla innych pomysłów na życie niż ślub kościelny i gromadka dziatek uczęszczających pilnie na roraty. Żegnajcie bachanalia, witaj Wielki Poście. Zawsze się zastanawiam, czemu wyznanie opierające się na Przykazaniu Miłości, ma do tej miłości stosunek tak wrogi, jeśli ona nie jest, tylko i wyłącznie, duchowa. Nie znam specjalnie islamu, ale mam wrażenie, że dzieli z chrześcijaństwem dokładnie te same obsesje. Może to dlatego, że kiedy jesteśmy nago, widać, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami. Czym różniłby się biskup od muezina, gdyby pogonić ich nago po łące pokrytej rosą o poranku? Dlatego tak lubię drag queens. Ich sztuka świetnie obrazuje to, że nasza kultura, to kultura masek. Kim jesteśmy bez nich? Bezwłosą, nie najpięknięjszą małpą, żałośnie słabą na tle lwów, panter czy goryli. Przewagę dała nam inteligencja, więc dobrze byłoby używać jak najczęściej.

W każdym razie, kiedy spotkacie w saunie pośród kobietek w strojach kąpielowych bezwstydnie nagą, chociaż już nie taką młodziutką i zgrabniutką, roześmianą wiedźmę, to będę ja.

 

5 komentarzy
  • Eis
    Posted at 23:44h, 28 lutego Odpowiedz

    Od niedawna czytam wszystko po koleji i codziennie wypatruję nowego posta. Jesteś przemądrą Wiedźmą, pięknie wprost nazywasz świat. Uwielbiam choć prawie nie znam.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 07:02h, 01 marca Odpowiedz

      Bardzo dziękuję, możemy się poznać, zapraszam do Akademii 🙂

    • Marta
      Posted at 12:00h, 02 marca Odpowiedz

      Ma dokładnie tak samo…

      • Marta
        Posted at 12:01h, 02 marca Odpowiedz

        Miało być mam:) jak EIS

        • Wiedźma Radzi
          Posted at 17:58h, 02 marca Odpowiedz

          bardzo mnie to cieszy 🙂

Post A Comment