Przepraszam Cię, Heniu

Przepraszam Cię, Heniu

Zanim jeszcze wymyślono gimnazja, które teraz bez sensu zlikwidowano, to ja trafiłam do czegoś w tym rodzaju.

Otóż w latach 80-tych wymyślono eksperymentalne klasy 6,7,8 dołączone do liceum i uczone przez licealnych belfrów. Mogły się tam zapisać dzieciaki z wyśrubowaną średnią, taka elita katowickich prymusów. Niestety, miałam tą średnią i ambitnych rodziców załamanych poziomem osiedlowej podstawówki. Zapisano mnie.

No i teraz wyobraźcie sobie klasę złożoną z najlepszych uczniów w mieście. Koszmar. Przemądrzałe gnojki, co pozjadały wszystkie rozumy. Całe towarzystwo inteligentne, pracowite, ambitne i ścigające się o najwyższą średnią. I był z nami, nie wiem skąd, jeden Henio, normalny, sympatyczny i pewnie całkiem rozgarnięty, ale na naszym tle mnie wydawał się matołkiem. Nie taki oczytany, wyszczekany i szybko kojarzący jak reszta. Nie mieliśmy nikogo grubego, ani rudego, za to mieliśmy Henia. Henia, który nie wiedział. Bo przecież my wiedzieliśmy wszystko.

Traf chciał, że Henia poznałam jako pierwszego, więc inni początkowo postrzegali nas jako parę, bo się Heniowi podobałam. Żeby się od Henia odciąć, byłam więc dla niego wredna jak ostatnia swołocz. A, że u nas w rodzinie przyjętym systemem komunikacji było nieustanne ocenianie i krytykowanie, nie sprawiało mi to kłopotu. „Dowcipne” komentowanie jego wpadek wydawało mi się atrakcyjne towarzysko. Nie było. Było wredne i gryzie mi sumienie do dziś. Niniejszym, gdziekolwiek jesteś, bardzo Cię, Heniu, przepraszam.

Ja się czułam lepsza, on czuł się gorszy. Oboje nie mieliśmy racji.

Nasza klasa zżyła się ze sobą dopiero, kiedy na progu liceum dołączyły do nas normalne, sympatyczne dzieciaki. Bez przerośniętej ambicji i nadmuchanego ego.

A z tego co wiem, nikt z nas, tych „zdolnych”, nie zrobił wszechświatowej naukowej kariery. Za to kilka życiorysów potoczyło się kręto, a co najmniej jeden skończył tragicznie. Nie podejmuję się oceniać, czy przyczyną było to, co się działo między nami, pamiętam tylko, że było mi tam trudno, niefajnie i źle. Mimo najwyższej średniej. A może przez nią.

Wyścig szczurów zaliczyłam w podstawówce i nie podobało mi się to doświadczenie. Gorzki smak owocu zwycięstwa czuję do dziś. W pogoni za średnią nie udało mi się odkryć co NAPRAWDĘ mnie interesuje, kręci i do czego mam talent.

Pamiętając to doświadczenie, wszelkie „elitarne” przedsięwzięcia uważam za drzewo złe, co owoców dobrych dawać nie może. Nie podobają mi się ogrodzone, luksusowe osiedla, które tną przestrzeń miejską, stając się wyspami ostentacyjnego bogactwa. Nie popieram elitarnych szkół, bo problemy społeczne jakie tworzą, przewyższają korzyści intelektualne.

Daleko nie szukając, słynna Dolina Krzemowa stworzyła nam wspaniałe wynalazki, które sprawiły, że nasze dzieci spędzają dzieciństwo przykute do telefonów.

Podziały nam nie służą, nigdy nie służyły.

Te podziały tworzą ocean pogardy elity i morze gniewu wykluczonych.

Nie tęsknię do jachtów, prywatnych samolotów i luksusowych aut.

Chciałabym pójść na kawę z Heniem i umówić się na wino z przyjaciółką, która nie żyje od ponad dwudziestu lat.

Mamy tylko siebie.

Siebie nawzajem.

 

9 komentarzy
  • Amanda
    Posted at 11:44h, 27 lutego Odpowiedz

    W tym jest dużo racji ale obecnie ja widzę inny problem, rodzina i znajomi mi opowiadają np. o poziomie studiów. Teraz przyjmowani są wszyscy, nawet kompletne matoły, co kiedyś nigdzie by nie trafili/ły. To samo ze szkolnictwem, dmucha się na uczniów i często jak uczeń uparcie twierdzi, ze 2 + 2 to 22 zamiast 4, jak w tym filmiku, to zwalnia się nauczyciela i nie widzi problemu w uczniu. Teraz, wg mnie, problem jest odwrotny. Jeśli coś jest dla ,,wybranych”, którzy na to zapracowali, to często jest doceniane. Dzisiaj tytuły naukowe tracą na znaczeniu właśnie dlatego, ze leci nimi każdy a nie tylko ci pracowici. Pomijam przemądrzalstwo, to paskudna cecha. I nie chodzi mi też o to by tylko np. bogaci mogli coś osiągnąć. Nie każdy, kto jest ,,kujonem”, nie jest też sympatyczny i ma nadęte ego. Niektórzy po prostu wolą się czegoś dowiedzieć niż chlać w 10-tym klubie za kasę rodziców. Wśród ,,matołów” odsetek przemądrzałych z nadętym ego jest obecnie nie mniejszy.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 12:44h, 27 lutego Odpowiedz

      a to też prawda

  • Irena
    Posted at 16:52h, 27 lutego Odpowiedz

    niestety gnębicieli rzadko stać na refleksję i przeprosiny, byłam takim Heniem dla koleżanki, która po latach na spotkaniu klasowym uznała, że nic się nie zmieniło, ona nadal jest tą lepszą i będę znowu służyć za tło dla jej świetności, nie udało się, bo ja dorosłam a ona mimo osiągnięć jest nadal wredną, wyrachowaną egoistką i debilem emocjonalnym

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:47h, 27 lutego Odpowiedz

      bywałam i Heniem… wiem jak to jest

  • M
    Posted at 09:56h, 28 lutego Odpowiedz

    Podejrzewam, niestety, że w dobie coraz szybszego rozwoju cywilizacji i mentalności niektórych, podział na (pseudo, dla mnie) elity oraz ,,pariasów” (czyli zwykłych ludzi, bogatszych i biedniejszych ale nie dołączonych do kółeczka wzajemnej adoracji) będzie się tylko pogłębiał. Ktoś może się śmiać ale obawiam się takiego scenariusza, jak z filmów science-fiction, gdzie to ,,elity” i korporacje kontrolują zasoby i sprzedają coś, co powinno być nawet za darmo (jak powietrze) po kolosalnych cenach. Trendy zawyżania wartości produktów są widoczne obecnie i to praktycznie wszędzie. I to tylko dlatego, że należą np. do marki X. A ludzie łykają. Prawo dostępności też robi swoje. Wystarczy wmówić, że coś jest niedostępne (a nawet nie ma dla kogoś sentymentalnej czy ,,fizycznej” wartości, żeby dał za to dużo) i już będą się o to bili. Jak np. długopis za 1,90 zł ale ktoś puścił kit, że pisał nim Michael Jackson. I na aukcji idzie za setki a nawet milion. Patrząc na to, jak nieracjonalnie ludzie gospodarują zasobami, te wszystkie jachty i prywatne samoloty są, w pewnym sensie, grzechem (nie z religijnego punktu widzenia), obrazą i napluciem na ludzi, których zasoby się zabiera a ich pozostawia bez środków do życia. Napluciem na środowisko, które się nadmiernie eksploatuje. Paczcie! zabiję antylopę, żeby sobie powlec tapicerkę jej skórą, ale jestem cool! Dodatkowo, w dobie w której podobny materiał jak skóra można wykonać sztucznie i zabarwić w naturalne wzory. I tak jest z wieloma rzeczami. Ci ludzie, którzy tak krzyczą, żeby każdy na siłę miał po kilkoro dzieci, nawet nie wiedzą jaką przysługę oddają koncernom, jeśli ktoś ulega głupiemu gadaniu. Naprodukuj nowych konsumentów a oni zacierają rączki. I dalej mamy nowoczesne niewolnictwo ludzi, którzy za grosze wytwarzają te rzeczy i konsumentów-zombie, którzy nawet nie wiedzą, że są niewolnikami marketingu.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 17:58h, 28 lutego Odpowiedz

      coraz więcej ludzi to widzi i mówią, że trzeba zmienić system

  • Marzena Zurek
    Posted at 15:48h, 02 marca Odpowiedz

    Piękny wpis. Nieco mnie nim zaskoczyłaś, ale to pewnie dlatego, że tak niewiele Cię „znam”. Miło mi Cię poznać także od tej strony 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:24h, 02 marca Odpowiedz

      czyli od jakiej, że tak się zaciekawię?

  • Marzena Zurek
    Posted at 00:57h, 04 marca Odpowiedz

    hmm…, nie tak łatwo uczucia nazwać słowami, bo uważam, że repertuar uczuć jest znacznie bogatszy, niż repertuar słów. Ale najbliższe przybliżenie tego, co poczułam, to chyba- od tej cieplejszej?…

Post A Comment