Rutynowa rozwódka

Rutynowa rozwódka

Słucham sobie o poranku webinaru cudnej Oli Budzyńskiej, czyli Pani Swojego Czasu, o rutynie w codziennym życiu i wszelakich pożytkach płynących z dobrych, codziennych nawyków. Oraz szkodach wynikających z tych złych. Olę w ogóle uwielbiam, niezwykle energetyczna osobowość. Na listopadowe, szare poranki jest lepsza niż kawa z kardamonem.

O wyrabianiu nawyków jest też trochę literatury i warto zgłębić temat, bo mało co tak decyduje o komforcie naszego życia na co dzień, jak właśnie nawyki. Te dobre i te nie bardzo. Czyli na przykład codzienne mycie zębów kontra codzienna paczka chipsów z colą. Tu zdrowe zęby, tam plus dziesięć kilo w dwa lata.

Tak więc na nawyki trzeba bardzo uważać i starać się wyrabiać te dobre i pozbywać tych szkodliwych. Najczęściej łatwo odróżnić jedne od drugich, ale nie zawsze.

Na przykład takie nawykowe wychodzenie za mąż. Babcia wyszła, mama wyszła, to ja też sobie wyjdę, bo czemu nie. Wyszłam za mąż, zaraz wracam. A tu dziecię kwili w kołysce i z tym powrotem sprawa się komplikuje. Nie każda z nas jest stworzona do „bycia połówką”, tylko czasem trudno się zorientować w porę. Gubi nas wielopokoleniowa rutyna.

Albo dzieci. Jedna koleżanka ma, druga ma, mam i ja. Po co, nie wiem, ale się dowiem. Może po to, żeby do końca życia mieć usprawiedliwienie, że nie muszę iść do roboty. No to się zdziwisz, bo nie ma cięższej pracy. Jeśli się, oczywiście, chcesz wywiązać. Mojej starszej córce wystarczyło wzięcie psa i odtąd nadziwić się nie może, że jej nie udusiłam w kołysce.

Ja nie mówię, że mamy nie mieć dzieci, bo dzieci są fajne. Tylko dobrze, żeby to był przemyślany wybór, a nie rutynowe zachowanie., bo „wszyscy” mają.

Rutynowo można też się rozwodzić i znam przypadki. Jedna żona, druga, trzecia i śladu refleksji, że może powód nie tkwi w wybrankach, tylko w osobie wybierającego. To samo w drugą stronę, żeby nie było. Nawykowe wchodzenie w związki zawsze  z tym samym typem toksycznego faceta i efekt, który nazywam roboczo efektem idioty Einsteina. Czyli robię wciąż to samo i oczekuję innego wyniku.

Tak że ten. W kwestii rutynowych zachowań to bardzo polecam jogę. Parę asan o poranku i jesteś jak nowa.

I czytanie.

 

 

 

Tags:
,
6 komentarzy
  • Gaja
    Posted at 15:07h, 11 listopada Odpowiedz

    Dlatego jestem zwolenniczką wychodzenia za mąż dopiero wtedy, kiedy ma się ukształtowany światopogląd i określoną pozycję zawodową, po odrobieniu stażu mieszkania z ewentualnym wybrankiem. I do tego matki powinny swoje córki namawiać, a nie cieszyć się, że osiemnastolatka zięcia przyprowadziła.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 17:51h, 11 listopada Odpowiedz

      no dokładnie, a jeszcze dodałabym taką możliwość, że to w ogóle nie jest obowiązkowe 😉

      • Amanda
        Posted at 18:48h, 11 listopada Odpowiedz

        Mój tata mi dzisiaj (niby żartem) powiedział, że razem z facetem (albo kobietą, mówił też o facetach i miał na myśli hetero) jest łatwiej. W sensie, gdy ludzie są np. małżeństwem albo parą, razem łatwiej im w życiu i takie tam. A ja mu odparłam, że niech nie dorabia ideologii i do wiadomo czego, to ja mogę sobie męską prostytutkę wynająć, nie muszę kupować byka żeby mieć corridę. Mina bezcenna 😀

        • Wiedźma Radzi
          Posted at 22:31h, 11 listopada Odpowiedz

          Czasem łatwiej, czasem trudniej, zależy od faceta (kobiety). Płocho czieławieku, kagda on adin, jak mawiają Rosjanie. Ale też nie każdemu.

  • jk
    Posted at 10:24h, 17 listopada Odpowiedz

    Wzorcowym przykladem rutynowej rozwodki ktora sens znalazla w jodze jest celebrytka Paulina Mlynarska.
    Na ostatnio otwartym YT blogu otwarcie powiedziala ze medytuje w tradycji hinduskiej tantry kilka godzin dziennie aby osiagnac oswiecenie , ktore jest
    najwyzsza forma wiedzy. Czy wiedzmy, ktore chca wiedziec , tez medytuja aby sie oswiecic ?:)

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 17:43h, 17 listopada Odpowiedz

      Ja raczej czytam, ale co kto lubi 🙂

Post A Comment