Rzuć wszystko i chodź się całować

Rzuć wszystko i chodź się całować

Najpierw mnie to zjawisko irytowało i powodowało stres. Oraz poczucie winy przy odmowie. Teraz bardziej bawi.

Jak by to nazwać? Asymetria ważności?

To nie tylko twoja praca w oczach twojego partnera jest mniej ważna niż jego. Mniej męcząca, stresująca i ogólnie mniej wymagająca pod każdym względem. Właściwie to on najczęściej milcząco zakłada, że ty w tej twojej mało ważnej pracy to głównie się realizujesz towarzysko. Dlatego po swojej ciężkiej robocie to on już nie musi w domu do ciebie otwierać ust. Natomiast uchetany  jak dziki zwierz, ma pełne prawo liczyć na twoje zaangażowanie w obsługę domu, dziatek i jego osoby.

ON BYŁ W PRACY, DO CHOLERY!  Ty piłaś drinki z palemką.

Tyle o pracy, rozwiniemy to sobie innym razem. Zanim jeszcze uśpię moją Lilith, co mi zaleciła tarocistka. Kto to Lilith? Pierwsza żona Adama, która porzuciła tego durnia, bo nie miała ochoty mu się podporządkować, doczytajcie sobie por favor.

Poczucie większej ważności dotyczy wszelakich zajęć, nie tylko pracy. Także zajęć rekreacyjnych. Kiedy Tygrys idzie na hokej, to jest oczywiste, że w tym czasie powinnam sobie coś tam zorganizować, a nie marudzić, że kolejny wieczór w tygodniu spędzam sama. Ale kiedy już sobie zorganizuję, bo nie mam z tym problemu, a przypadkiem przepadnie piątkowy trening no to on by chciał iść z żoną do kina. A ta wybywa sobie na jogę! Albo do przyjaciółki na wino. Foch.

Prace domowe. On obrabia ogródek w pocie czoła i potrzebuje pomocy, w końcu to całe 10 metrów kwadratowych. Przywiózł ziemię, posiał trawę. Mogłabym chyba przyciąć róże?! Mogłabym, pisałam o tym, przy ziemi.

Nigdy, przenigdy nie zadał sobie pytania, skąd się właściwie wzięły w domu wszystkie ręczniki, garnki, firanki czy pościel. Najwyraźniej zawsze były. W przeciwieństwie do ogrodowych krzaczków.

I tak dalej. Mogę tak bez końca, i nie tylko na domowych przykładach. Najwyraźniej komponenta Lilith w mojej osobowości dominuje, bo nijak mi się na mózgu nie przyjął ten patriarchalny przekaz, że cokolwiek mężczyzna robi, to ma większą wagę i powagę niż to co robi kobieta.

Może dlatego nie kibicuję też żadnym Tourom de Pologne, ani Euro coś tam. To, że duzi chłopcy lubią bawić się piłką, czy jeździć na rowerkach nie wydaje mi się wystarczająco ważnym powodem, żeby zamykać drogi czy budować kosztowne stadiony.

Ale niech tam. Gorzej, kiedy chcą pobawić się w wojnę.

 

3 komentarze
  • Amanda
    Posted at 21:26h, 08 sierpnia Odpowiedz

    Jak już kiedyś pisałam w komentarzu, tych od paint balla w wersji hard wysłać na orbitę i po problemie. Wiedźma tez chyba o tym pisała 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:11h, 09 sierpnia Odpowiedz

      ja mam chyba w sobie coś z Pigmaliona, nic tylko lepię te męskie Galatee ;-)))

  • M
    Posted at 20:34h, 10 października Odpowiedz

    Mnie też zawsze bawiło kibicowanie piłce nożnej albo tenisowi, czy Tour de coś tam (chociaż do samej piłki, rowerów czy tenisa nic nie mam) 🙂 Dla mnie jeździectwo i tego typu rzeczy to prawdziwy sport (jeśli mówimy o sporcie) czy więź drużynowa. Ono ma normalną sławę (a czasem jest niedoceniane wręcz) i podejście i naprawdę wymaga zaangażowania i umiejętności. Empatii i zrozumienia ze strony jeźdźca i konia. Tego nie spierniczyli (choć, niestety, zdarzają się przekręty i nadużycia ze strony ludzi), a nie bo ,,chłopczyk zrobił i mamy mu bić brawo za byle guzik”. I nie rozpierducha spoconych kolesi za piłką i rozdmuchiwanie tego na 1000 000 km galaktycznych w 33 wymiarach w 55 multiwersum :O 0 empatii, 0 wyczucia, 100% beznadziejnego popychania piłki :O
    Nawet dzisiaj mówili o Idze (Mistrzyni Tenisa) i się ucieszyłam a zaraz jakiś facet, że ,,ona ma męski serwis”. Taaa… 100% z niej samiec. Teraz nawet to, co kobiece jest klasyfikowane jako męskie, jeśli jest lepsze niż to faktycznie męskie np. w danym momencie. A narzekają na gender jakiś…

Post A Comment