Seryjna produkcja metodą prób i błędów

Seryjna produkcja metodą prób i błędów

Już miałam być białym lotosem na tafli turkusowego jeziora, kiedy wzrok mój padł na artykuł Newsweeka o rodzinach patchworkowych. Z artykułu dowiedziałam się, że dzieci w tych rodzinach są nieszczęśliwe i marzą tylko o tym, żeby było jak dawniej.

Artykuł jak na zamówienie Mordo Iuris, rozpętującej właśnie akcję zakazywania rozwodów. Absolutnie jednostronny i z tezą. Żadnego przykładu kontra, choć znalezienie przykładu drugiego związku, w którym dziecko z pierwszego jest bardziej szczęśliwe niż w poprzedniej rodzinie, nie nastręczyłoby żadnych trudności nawet mnie, choć mieszkam w małym mieście.

I ani słowa o prawdziwej przyczynie nieszczęścia polskich i pewnie nie tylko polskich dzieci, ale na zagranicznych się nie znam.

Czyli o tym jak wygląda w Polsce wychowanie wielu dzieci, zarówno w tradycyjnych jak i patchworkowych rodzinach. Otóż moim zdaniem ta przyczyna jest całkiem inna i jest nią NIEDOJRZAŁOŚĆ dorosłych. Obojętnie w jakiej rodzinnej konstelacji.

W Polsce większość dorosłych to osoby, które zanim zajmą się produkcją progenitury, powinny udać się na kilkuletnią terapię i przepracować na niej traumy z własnego dzieciństwa.

Wchodzimy w związki i zakładamy rodziny najczęściej uciekając z własnego, toksycznego domu rodzinnego, obiecując sobie, że MY TO ZROBIMY LEPIEJ. I guzik. Nie wychodzi. Bo nie może.

Nie znamy siebie samych, ani siebie nawzajem. Kalkujemy metody wychowawcze własnych rodziców bez przemyślenia, bez lektury, nie próbując się niczego sami nauczyć ZANIM  zabierzemy się za wychowanie nowego człowieka.

Nie wiemy czego chcemy, nie umiemy sami ze sobą być szczęśliwi, ale oczekujemy, że założenie rodziny i posiadanie potomstwa w jakiś magiczny sposób zbawi nas od siebie samych.

A jak nie wychodzi, to nie jesteśmy winni my sami, tylko miłość była nieprawdziwa, trzeba poszukać nowej. To złudzenie odpowiada za to, że rozpada się dwie trzecie drugich związków. Bo my w nie wchodzimy tacy sami jacy byliśmy wchodząc w pierwsze.

Cholerny mit romantycznej miłości. Nikt nie chce słuchać, że miłość romantyczna wystarcza na marne kilka lat, a potem potrzebna jest praca. Że namiętność jest ulotna, a pożądanie zmienne w czasie.

I że do wychowywania dzieci potrzebna jest miłość, odpowiedzialność i WIEDZA. I to taka, której nie uczą nas w szkole.

Opowiem na własnym przykładzie, bo to jedno z moich największych osiągnięć. Albo największe.

Mam dwie córki, z różnicą wieku 5 lat, co do dnia. Kiedy urodziłam młodszą, zorientowałam się, że nie mam ŻADNYCH wzorców z własnego dzieciństwa jak wychować rodzeństwo. Jestem jedynaczką i dopóki Julia nią była, kalkowałam mniej więcej metody wychowawcze moich rodziców w sposób dosyć automatyczny, bo też nie byłam jakoś specjalnie dojrzała wchodząc w rolę matki. A potem urodziła się Alicja i schematy poszły się paść.

Rodzeństwo??? Jak??? Co zrobić żeby się kochało, a nie wydzierało sobie włosy z głów?

Świadomie zignorowałam dobre rady mojej mamy, bo wiedziałam, że ona akurat miała ze swoją siostrą układy nieciekawe i po prostu kupiłam książkę „Rodzeństwo bez rywalizacji” Adele Faber i Elaine Mazlish. Przeczytałam i zastosowałam.

Moje córki są dziś bardzo kochającym się rodzeństwem, co pewnie jest nie tylko zasługą mądrej książki, ale wiele chwytów z niej mi się sprawdziło i pozwoliło uniknąć typowych konfliktów.

Wychowanie dziecka to złożony proces. Wychowanie dziecka we współczesnym świecie to proces złożony i ekstremalnie trudny, bo zawsze będziemy w tyle za szybko zmieniającą się rzeczywistością. Trzeba się, do cholery, uczyć. I myśleć.

Do produkcji robotów kształcimy specjalistów przez wiele lat.

Dziecko może sobie urodzić każdy. Znaczy każda osoba z macicą. No prawie.

I unieszczęśliwić.

6 komentarzy
  • M
    Posted at 10:07h, 21 lutego Odpowiedz

    Coś dziwnie, nawet te ,,niezależne” gazety i media skręcają. Chyba naprawdę nie ma niezależnych mediów, są tylko takie, które zależą od większej albo mniejszej ilości kasy, czy korzyści, smutna prawda.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 10:16h, 21 lutego Odpowiedz

      jakie tam niezależne..

  • Amanda
    Posted at 12:42h, 21 lutego Odpowiedz

    W kraju, w którym hejt i nienawiść, albo nawet kurtuazyjna uszczypliwość, jest na porządku dziennym, to ciężko właśnie o szczęśliwe dzieci. W każdym typie rodziny. Na świecie są wojny i dużo gorze rzeczy. Ale właśnie wiele z nich bierze się z tego jadu i nienawiści, z tolerancji takich zachowań. W Polsce mamy dobre podwaliny na to. Dobrzy ludzie próbują ratować, tłumaczyć i zapobiegać ale cepy i tak wiedzą swoje. Na co z dzieckiem rozmawiać, pokazać mu świat, rozwijać wyobraźnię i oswoić go z emocjami. Wystarczy co niedzielę do kościoła a potem dupsko trzepać bo kilkulatek się pobrudził albo rozlał przypadkiem sok. A jakieś Montessori, naturalny rytm i spokój, potrzeby dziecka (a nie szantaż) czy inne wymysły to po co komu. Mają się nauczyć życia a nie fanaberii!!!111!!1 No i mamy. Chory kraj. Ostatnio szła mamusia z wózkiem i córeczką kilkuletnią i tak na dziecko mordę darła, że coś zgubiło. A brzmiało jakby kogoś zabiło. A druga idzie, pazurki ogląda a za nią jej dwoje dzieci biegnie jak chce i podskakuje przy ruchliwej ulicy. Chłopiec by wbiegł na ulicę a ona zero, nie odwróciła się nawet. Nie powiedziała wcześniej dziecku, że nie wolno i jak należy się zachować bezpiecznie. Był też podobny tatuś ze smartfonem, co dziecko prowadził od strony ulicy przy samej krawędzi i zero wzroku na dziecko. Naprawdę, ludzie durnieją do reszty. Jednak według miłosierdzia nam panującego jak idiocie zabronisz mieć dziecko to już eugenika. A nie zdrowy rozsądek. Przecież w naturze głupie szybciej ginie. Głupie, nie nawet często fizycznie niesprawne czy psychicznie. Głupie, nie chore. Ale to eugenika. Lepiej żeby osiedlowy patol co chla, bije ludzi i gwałci córeczkę żył i miał dziecko pod opieką, niż jakiś Żyd czy inny gej się dzieckiem opiekował…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:15h, 21 lutego Odpowiedz

      no i z nieszczęśliwych dzieci potem nieszczęśliwi dorośli i tak dalej

  • L
    Posted at 14:04h, 24 lutego Odpowiedz

    Niestety ewolucja promuje ilosc, nie jakosc, polecam ksiazke Sapiens autorstwa Harariego:)

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 14:16h, 24 lutego Odpowiedz

      Znam

Post A Comment