
25 maj Stalowe magnolie
Po powrocie z Akademii, czytam sobie „Antykruchości” ciąg dalszy i, przy całym szacunku dla autora, nieodmiennie zadziwia mnie, jak bardzo mężczyźni są ograniczeni w swoim postrzeganiu.
No ja wiem, że książka jest filozoficzno-ekonomiczna i patriarchatowi wciąż się wydaje, że to polowania na mamuty pozwalały przetrwać plemieniu, a faceci mają patent na biznes, politykę i wojnę od wieków. A przynajmniej tak to sobie opowiadają. Ale chociaż my w to nie wierzmy.
Więc po pierwsze. Naukowcy już dawno obliczyli, że to zbieractwo kobiet dostarczało więcej kalorii niż te szumnie opiewane polowania. Owszem, białko zwierząt było potrzebne i fajnie, że oni za tymi mamutami ganiali, ale 75% zapotrzebowania kalorycznego społeczności pokrywały te babskie, pogardzane, owoce i korzonki. Wciąż jednak ta wiedza słabo się przebija w narracji.
Po drugie, jeśli chodzi o tytułową Antykruchość to może ja jestem skrzywiona rodzinnie, ale w mojej rodzinie to kobiety są ze stali, zupełnie jak tytułowe magnolie. Tytuł zapożyczyłam z filmu, gorąco polecam, świetna obsada.
Jedna z moich babć żywiła całą rodzinę owocami z ogromnego sadu, warzywami z warzywnika i kurami z własnej fermy, że o jajkach nie wspomnę. Ale nazywało się, że to dziadek jest żywicielem rodziny, bo pensję przynosił. Druga rządziła żelazną rękę i tylko jej skrzętności czworo dzieci zawdzięczało wyższe wykształcenie. Obie pierwsze dziecko rodziły w czasie wojny. Jedno z nich to moja mama, bez której zarządzeń mój tata na co dzień jest zagubiony jak Andzia w parku.
Ad rem.
Autor w książce rozróżnia dwa podejścia do rozumienia świata- tzw. filozofię apollińską, czyli z przewagą teorii i dionizyjską, czyli bardziej popędową, mroczną i działającą instynktownie. I to mu objaśnia świat. Jest piewcą tej dionizyjskiej, dodam gwoli ścisłości. I uznaje ją za właśnie antykruchą, czyli odporną na kryzysy.
Nosz kurczę. Really? Dwie połówki, obie męskie? Gratki, doprawdy. Cóż za wspaniałe towarzystwo wzajemnej adoracji.
A Demeter? Bogini płodności ziemi, najbardziej antykrucha, trzymając się nazewnictwa, bohaterka? Wiecznie odradzająca się wiosną po śmiertelnej pustce zimy? Jakoś ta symbolika autorowi umknęła. Mimo, że powołuje się na mechanizmy ewolucyjne w rozwoju świata.
Przekładając na ekonomię, może nie zawsze umiemy zbudować zrównoważony portfel, choć i to się zmienia. Ale jesteśmy mistrzyniami w budowaniu sieci relacji, a to do przetrwania w kryzysie bywa dużo ważniejsze.
Mój ty świecie, chyba napiszę własną książkę, bo coraz bardziej mnie irytuje, kiedy mężczyźni objaśniają mi świat, widząc tylko jego połowę.
Kobiety są niesamowite i świetnie to widać na naszych Akademiach. Kiedy, zamiast ocen i krytyki, czują wsparcie ze strony innych kobiet, rozkwitają jak wiosenna łąka.
Jesteśmy niezniszczalne jak trawa. Depczą nas, a my znów podnosimy się ku słońcu. Wiatr, który obala najmocniejsze dęby, nas tylko przygina. Odradzamy się po pożarach, powodziach i suszach.
Jesteśmy antykruche w każdy możliwy sposób.
Tylko musimy w siebie uwierzyć.
M
Posted at 15:04h, 28 majaWidać po tym przykładzie, że wiedza i wykształcenie nie ma tu NIC do rzeczy. Opiewanie (niesłuszne) mężczyzn słychać z wielu miejsc, z akademickich treści tak samo jak z Kościoła. Jeden grzyb, tylko uzasadnienia inne.
Wiedźma Radzi
Posted at 19:12h, 28 majaoni tego nawet nie dostrzegają
Amanda
Posted at 15:53h, 28 maja,,Ale nazywało się, że to dziadek jest żywicielem rodziny, bo pensję przynosił.” Bo na to pozwalamy, i kobiety i mężczyźni. Niby ,,nowoczesne społeczeństwa” a mentalność prawie taka sama, jak jaskiniowcy. Tylko gadżety mamy lepsze dużo. Któryś z naukowców kiedyś powiedział, że dużej części ludzi, bo są wyjątki, nie zmienia się mentalność od prehistorii. Zmieniają się tylko narzędzia, wielu ciągle to zwykłe prymitywy, bez obrazy dla stworzeń prymitywnych w sensie prostych.
Wiedźma Radzi
Posted at 19:12h, 28 majapozwalamy? my w to wierzymy 😉