Straszny dziadunio, czyli dlaczego jesteśmy lepsze

Straszny dziadunio, czyli dlaczego jesteśmy lepsze

Nie, to nie będzie tekst o polityce bieżącej. Choć w pewnym sensie też.

Jako dziewczynka często jeździłam na wakacje do bezdzietnej cioci, wielbicielki prozy Marii Rodziewiczówny. Tam przeczytałam „Strasznego dziadunia”, jedną z pierwszych powieści autorki.

A teraz czytam „Niewidzialne kobiety” Caroline Criado Perez i mi się kojarzy. Bo mnie się wiele rzeczy kojarzy jak temu panu z kawału na badaniu psychiatrycznym, któremu wszystko kojarzyło się z seksem. Mnie się kojarzy z równouprawnieniem.

Akcja „Dziadunia” w skrócie dotyczy manipulacji jakich dokonywał tytułowy dziadunio ingerując w życie swoich wnuków. Jednego niemożliwie wręcz rozpuszczając, a drugiego wystawiając na rozliczne próby. Efekt był dość oczywisty, temu rozpuszczonemu paskudnie zepsuł się charakter, a ten poddawany próbom stał się jednostką twardą, dumną i szlachetną. Żadna psychologiczna tajemnica, ale może książkę powinny przeczytać niektóre nadopiekuńcze mamusie.

Niemniej jednak w którymś momencie dziadek przesadził z tymi próbami i wnuk stanął na krawędzi samobójstwa zbyt przytłoczony przez kolejne, fundowane mu przez dziadzia, wyzwania.

Na szczęście dziadzio zainterweniował w porę, wnuka uratował, a potem zdobył się nawet na chwilę refleksji.

Tyle o książce.

Mnie cała nasza cywilizacja przypomina dziadzia Polikarpa. A wnukami jesteśmy my, z podziałem na chłopców i dziewczynki. I chyba nie muszę Wam mówić, który wnuk jest którym.

W książce „Niewidzialne kobiety” autorka podaje cały szereg niedostrzeganych na co dzień faktów świadczących o tym jak bardzo uprzywilejowani są w naszym świecie mężczyźni. Począwszy od czegoś tak trywialnego jak klawiatura fortepianu dostosowana rozmiarem do męskich dłoni, przez co pianistkom trudniej osiągnąć sukces.

Po badania medyczne i leki dopasowane do męskiej fizjologii i przez to potencjalnie groźne dla życia kobiet. Lub wręcz zbawienne, ale pomijane przy testach, bo nie działają na mężczyzn. Człowiek, czyli mężczyzna.

Ach, no i nie zapominajmy o ignorowaniu miesiączek przy chociażby projektowaniu ilości kibli przy stacjach benzynowych, przez co to my wiecznie stoimy w wijących się ogonkach, kiedy nasi partnerzy dawno piją już kawę.

Wszystko, dosłownie wszystko, od przestrzeni publicznej, poprzez fotele samochodowe po gogle do gier wirtualnych projektowane jest głównie pod potrzeby mężczyzn.

Za to nas straszny dziadunio wystawia nieustannie na próby charakteru. A to musimy z wózkiem wjechać na wysoki krawężnik. A to podskakiwać do za wysokich szafek w pracy. Walczyć ze zbyt dużym smartfonem wypadającym z ręki.

Albo szukać u siebie nietypowych oznak zawału, bo te „typowe” to, rzecz jasna, męskie.

Dlatego pewnie jesteśmy lepsze prawie we wszystkim za co się weźmiemy. Charakter nam się wyrobił przez wieki. Pokonujemy przeszkody, o których druga połowa ludzkości nie ma nawet pojęcia, że istnieją.

Z tym, że chyba właśnie dorasta pokolenie, które ma już tego serdecznie dosyć. Dosyć bycia karaną za sam fakt urodzenia się kobietą. Dosyć ograniczania wolności, utrudniania życia i wyzwań, które dotyczą tylko nas.

I dlatego nie tylko „PODMIOT NIE ZGADZA SIĘ Z ORZECZENIEM”.

Żądamy zmiany składu sędziowskiego.

ŻĄDAMY SPRAWIEDLIWOŚCI.

4 komentarze
  • M
    Posted at 12:33h, 22 listopada Odpowiedz

    To podobnie jak z nierównościami ekonomicznymi. Dużo z Polaków (i nie tylko przecież) się napycha a dzieciaki w Bangladeszu robią za 50 centów. Tu żrą w MacDonaldzie a tam nie mają co jeść. Trzeba by zrobić porządek ze wszystkimi nierównościami (nie wynikającymi z czyjegoś lenistwa tylko takimi, które są winą tylko i wyłącznie złej woli i głupoty innych ludzi), bo jest ich dużo. Tutaj jest to dobrze opisane ale są też kobiety, które za ,,ładne wyglądanie” i pustotę zarabiają miliony (puste celebrytki) a i mężczyźni, którzy nie mają za co nakarmić dzieci, albo są chorzy i zero pomocy bo ,,radź sobie sam”. To nie jest takie proste. Według mnie konsumpcyjny świat (na szczęście da się z niego czasem wyrwać) jest skrojony pod pseudo ,,sukces” – czyli masz kasę (często zabraną kosztem innych a nie zarobioną samodzielnie i uczciwie np. koncerny) to możesz zeżreć wszystko i wszystko zniszczyć, ot, dla wygody. Tylko zapominają, że kasą się nie nażresz a jak wszystko zniszczysz to nie ma dokąd iść…

  • Wiedźma Radzi
    Posted at 13:38h, 22 listopada Odpowiedz

    zgadzam się, ale to szeroki temat

  • Amanda
    Posted at 13:20h, 23 listopada Odpowiedz

    A do tego same kobiety, które ,,sobie to robią” i ,,zaganiają” inne kobiety. I się szczycą, że ,,wypucowane i wszyscy PEŁNOSPRAWNI LUDZIE zadbani, ,,najważniejsze to niańczyć wnuki/dzieci” i odwalanie roboty za mężczyzn (w domu i za ,,kolegów” w pracy). A do tego obgadywanie kobiet, które chcą normalnie żyć… I mamy co mamy. Tragedia, głupie ,,strażniczki”. I się dziwią, że młode pokolenie im pyskuje i ucieka jak może. Bo tak byo i ma być!. Tak było to kiedyś kobiety palili na stosie…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 14:07h, 23 listopada Odpowiedz

      a bo to jest tak „mnie źle to i tobie nie będzie lepiej”

Post A Comment