Ta straszna czarna godzina

Ta straszna czarna godzina

Ile razy w swoim życiu zetknęłyście się z frazą „odkładam na czarną godzinę”? Odkładają nasze babcie, odkładają matki, powinnyśmy podobno i my. Na czarną godzinę, albo na starość. No nie wiem. Moja babcia z pietyzmem przechowywała w skrzyniach futra z karakuł, które dawały jej poczucie bogactwa, a którymi po jej śmierci pożywiły się mole. Pewnie, że nie namawiam do przegrywania majątku w karty, co się naszym przodkom zdarzało, kiedy jeszcze mieli majątki, a nie emeryturę z zus-u. Sama zawsze staram się mieć jakiś tam niewielki zapas gotówki, bo pamiętam niemiłe uczucie, że do wypłaty dwa dni, a w kieszeni ostatni bilet na autobus, którym można dojechac do teściowej na obiad.

Natomiast jestem przeciwniczką strategii odmawiania sobie wszelkich przyjemności teraz, po to, żeby odłożyć zapasy na później. Po pierwsze, jak uczy nas historia, owo „później” może nigdy nie nadejść. Pamiętam historię dwóch braci, z których jeden ascetycznie oszczędzał i zaharowywał się w swojej części rodzinnego majątku, a drugi hulał aż do samego wybuchu wojny. A po wojnie i tak majątek znacjonalizowano i zamieniono na PGR.

Albo możemy być w takim stanie zdrowia, że to co dzisiaj wydalibyśmy na podróże, uprawianie sportów ekstremalnych, albo szampana z truskawkami, wydamy na lekarzy i szpitale. Bez przerwy słyszymy, ile to emeryci wydają na lekarstwa. Bez końca przedłużając sobie starość, o której sami wciąż mówią, że się Panu Bogu nie udała i jest okropna. To po co? Czy naprawdę perspektywa poleżenia w łóżku pod kroplówką dwa lata dłużej jest aż taka kusząca? Polemizowałabym. Wolę cieszyć się życiem i zejść z tego świata pogodnie wcześniej, niż trzymając się go kurczowo i zamęczając kolejnych specjalistów, pociągnąć parę lat więcej.

Jeśli bez przerwy żałujesz wczoraj i martwisz się o jutro to i tak prawie nie żyjesz.

Wczoraj minęło i nie wróci, a z jutrem to nic nie wiadomo. To, co naprawdę masz, to chwila obecna.

Ciekawe, że na ogół ludzie nie mają problemu z tym, żeby zamieniać swój wysiłek i czas na samochody, czy domy,  natomiast wydaje im się marnotrawstwem wydawanie pieniędzy na podróże, niepraktyczne studia podyplomowe, albo warsztaty robienia lalek.

Naprawdę przedmioty dają nam więcej szczęścia niż wrażenia, wiedza czy nowe umiejętności?

Tak sobie myślę, że jeśli już masz gdzie mieszkać, to naprawdę nie ma znaczenia trzecia sypialnia, piąta łazienka, albo dodatkowe tysiąc metrów ogrodu. Chyba, że kochasz go uprawiać, to inna sprawa.

Pieniądze to tylko forma energii i najlepiej służy im przepływ.

Cieszmy się, że je mamy, bądźmy wdzięczne sobie, swoim kompetencjom i losowi za dostatek. I wydawajmy bez żalu i wyrzutów sumienia. Jeżeli to, na co je wydamy, wzbogaci nas w przeżycia, energię i dobre wspomnienia, to warto.

A czarna godzina nie istnieje.

 

No Comments

Post A Comment