Upojna woń Narcyza

Upojna woń Narcyza

Jest taka kategoria mężczyzn, których nazywam „jestem piękny i wiem o tym”. Chyba najbardziej wszystkim znany przedstawiciel tego typu to Krzysztof Ibisz. Podaję tylko dla ilustracji, osobiście nie znam.
Jeśli się mylę, z góry pana Krzysztofa przepraszam.
Wspólny rys charakterystyczny to ładna buzia i wzrok z gatunku tych tęskniących za rozumem.
Widać na oko, że gość prochu nie wymyśli, ale jest rozczulająco wręcz zadowolony z siebie i zagląda ci w oczy z niemym pytaniem, czy aby w tobie też wzbudza należyty zachwyt.
We mnie nie wzbudza, wręcz przeciwnie. Dla mnie to facet  ma się zachwycać urodą moją, a nie własną.
Swoją powinien traktować z szorstką przyjaźnią, czyli budować domy, uprawiać sporty, ścinać drzewa dla kondycji, a po robocie wymyć się do czysta i nadawać do użytku. Mojego.
Absolutnie niepotrzebna mi w łazience konkurencja do kremu pod oczy za 400 zł.
Ostatnio nastąpił ponoć odwrót od mężczyzny metroseksualnego, czyli tego ciut przesadnie zadbanego, w kierunku stylizacji „na drwala”, czyli pozornie byłoby to to, o co chodzi.
Niestety, pozornie.
Bo cóż robią owi „drwale”? Rąbią drewno na opał, stawiają igloo w śniegach Północy, albo chociaż namiot w mazurskiej głuszy?
Nie, oni pielęgnują brody w barber-shopach. Brody, na których zahacza im się makaron z niedzielnego rosołu u mamusi. Mają po 30 lat i nie są w stanie wyprowadzić się od rodziców, bo nie mają pojęcia jak działa pralka.
No to jest trochę słabe, fakt. Ale czy my same nie mieszamy im w głowach, nie mogąc się zdecydować, czego właściwie chcemy?
Pamiętam, jak Boguś Linda w filmie „Porno” tłumaczył głównemu bohaterowi, a swojemu filmowemu młodszemu bratu jak ma rozdziewiczyć pannę. „Delikatnie, ale stanowczo, w żadnym razie brutalnie”.
I my też tak. Wrażliwy, ale silny. Rozmowny, ale tajemniczy brunet. Pracowity, ale żeby był w domu po 16. Ma mieć pasje, ale też czas dla dziecka.
No i koledzy się gubią. Oni nie mają podzielnej uwagi matki, która na ręku huśta niemowlę, drugą ręką miesza w garach, a trzecią pisze doktorat. Do tego ma brzuch Anny Lewandowskiej, zarabia kasę jak Henryka Bochniarz i bzyka się jak Doda Elektroda.
Pewnie są wyjątki wielozadaniowe, ale z reguły facet nie jest w stanie skupić się na dwóch rzeczach naraz.
Więc albo zakupy, albo spacer z dzieckiem. Chyba, że chcesz biegając w panice po hipermarkecie usłyszeć komunikat; „pięcioletni Jacuś czeka na tatusia w biurze ochrony”.
Po prostu musisz się zdecydować, kochana.
Prezes czy kumpel. Wojownik albo niania. Trubadur czy mistrz patelni.
No chyba, żeby pójść w dywersyfikację.

 

No Comments

Post A Comment