Zemsta łowcy

Zemsta łowcy

Podobno pszenica udomowiła człowieka około roku 9500 p.n.e. Dzięki nam, to pierwotnie nic nieznaczące, dzikie zielsko odniosło historyczny, reprodukcyjny sukces i obecnie jego DNA replikuje się beztrosko w niezliczonych uprawach na całym świecie. Taką oto rewolucyjną tezę stawia autor światowego bestsellera Yuval Noah Harrari w swoim dziele p.t. „Sapiens. Od zwierząt do bogów”. Gdyby nie sprytne geny zbożowe żylibyśmy sobie nadal jako wolni i swobodni łowcy-zbieracze, przemieszczający się przez góry, lasy i sawanny w poszukiwaniu pożywienia i pięknych widoków. Zdrowie zapewniałaby nam urozmaicona dieta i ruch na świeżym powietrzu. Zamiast tego odżywiamy się monotonnie i harujemy o wiele ciężej niż ongiś bywało, bo podczas gdy łowcom wystarczało zbierać i polować jakieś 30 godzin tygodniowo, to rolnik pracował o wiele dłużej, w dodatku uzależniony od susz i powodzi. No a obecne korpoludki to wiadomo, wcale już prawie z roboty nie wychodzą. Teza jest interesująca i w pierwszej chwili wkurzyłam się na podstępną pszenicę, że nas tak uziemiła w swoim reprodukcyjnym interesie. Ale jednak myślę, że trzeba by było wziąć na siebie przynajmniej część winy. Bo bardzo wierzę w męską tęsknotę za nomadycznym trybem życia. Do dzisiaj są tacy, których nic tak nie cieszy jak przejechanie dwóch tysięcy kilometrów motocyklem jednego dnia. Albo snucie się miesiącami po marokańskich bezdrożach. Wpatrywanie się godzinami w ognisko rozpalone na pustkowiu. Na pewno są też takie kobiety. Ale założę się, że statystycznie, jest ich o wiele mniej. Dalekie wędrówki przez bezkresne nic, to raczej rozrywka dla panów. Panie na ogół lubią mieć blisko do ulubionego fryzjera. Więc sądzę, że oprócz pszenicy, to jednak kobietki uziemiły swoich łowców. Zmęczyły się po prostu ganianiem po bezdrożach, w ciąży, albo z berbeciem zawiniętym w futro i uwieszonym u szyi. Spaniem po krzakach i rzadkimi kąpielami. Umówmy się, to jest fajne na wakacjach. Ale na co dzień to ja jednak doceniam ciepłą wodę w kranie i moje wygodne łóżeczko. Miło mieć seriale na Netflixie, a nie tylko nieustannie dookoła National Geographic. Podejrzewam więc, że pewnego, pięknego dnia nasze prasiostry tupnęły nogą w skórzanym łapciu i zażądały wygodniejszego życia. No i się zaczęło. Autor nazywa to „pułapką luksusu”. Że niby miało być lepiej, a jest tak naprawdę gorzej. Jak komu. Ja tam kocham cywilizację i fakt, że obecnie naturalne środowisko człowieka to aluminium, beton i szkło. W tym naprawdę naturalnym ciągle coś chce cię zeżreć. Albo choćby nadgryźć. Ale rozumiem tęsknoty łowiecko-zbierackie. Może ten cały patriarchat to zemsta łowcy za zamknięcie w czterech ścianach? Więc proponowałabym mężczyzn w domu nie przetrzymywać. Niech tam sobie łowią i zbierają. Ryby, grzyby, albo lwyby. Przemierzają góry i pustynie. Zamiast wiecznych sporów, bo on by chciał w góry, a ona na plażę, to czy nie przyjemniej pojechać na wakacje osobno? On eksploruje jaskinie z wiernym psem u nogi, a ty popijasz drinki z palemką, w towarzystwie przyjaciółek, w pięciogwiazdkowym hotelu z animacją dla dzieci. I wszyscy zadowoleni.

 

 

No Comments

Post A Comment