Pewnie każda z nas miała, albo ma jakąś ulubioną bohaterkę literacką. Moja mama, zwykle nieskłonna do wzruszeń, kiedy miała grypę, brała sobie do łóżka “Anię z Zielonego Wzgórza” i rozczulała się po raz setny nad losami dzielnej sierotki. Moje córki Ani nie znosiły i twierdziły, że to okropne nudziarstwo. Uwielbiały za to Mulan, chińską wojowniczkę. […]