Ile razy w swoim życiu dostałyście już smartfona, czy wcześniej inne telefony, za złotówkę? Za złotówkę, ale w co najmniej 24-miesięcznym abonamencie.
Też brałam i się cieszyłam, że tak mi dają fajny gadżet, nowiutki, za jedną marną złotówkę. I płaciłam abonament, przez wiele lat będąc lojalną klientką telefonii komórkowej z pomarańczowym logo. Bo ja jestem bardzo lojalną klientką, jak się raz do firmy przyzwyczaję, to tak tkwię do znudzenia, głucha na namowy konkurencji. Aż w końcu dałam się namówić, zmęczona rachunkami rosnącymi z każdą cudowną, przygotowaną tylko dla mnie, promocją. Już nie pamiętam jak doszło do tego, że telefon kupiłam osobno, a umowę zawarłam osobno. I odtąd oczom nie wierzę, jak niskie mogą być comiesięczne rachunki za telefon. I jak dotychczas przepłacałam te okazyjne smartfony za złotówkę. Każdy co najmniej dwukrotnie. No trudno, możemy przyjąć, że nie ogarniam świata konsumpcji, albo jestem z tej sekty, która ślubowała przepłacać.
Natomiast wydaje mi się, że zjawisko ma bardziej uniwersalny wymiar i niejedna konsumentka miłości słono przepłaca zawierając umowę na abonament, ten kupowany wraz ze słowami “kocham cię” od wymarzonego rycerza na białym koniu.
I potem jest tak jak w monodramie “Shirley Valentine” granym przez Krystynę Jandę. “..Słuchaj, z tym KOCHAM CIĘ, to jest taki numer wykołowany, że to mózg staje. Ktoś ci mówi, że cię kocha i może cię automatycznie od tego momentu traktować gorzej! Gorzej! Od tych, których nie kocha, albo w ogóle olewa. Normalnie gorzej! Może nie przychodzić, spóźniać się, być dla ciebie niedobry, mówić ci, co mu do głowy przyjdzie, nawet cię uderzyć może, a jak mu się poskarżysz, to mówi: – No to co? Ale ja cię kocham. Mówię ci, to facet wymyślił!..”
Kobiety, od dzieciństwa zalewane przez popkulturę mitem romantycznej miłości, są bardzo wiele gotowe oddać za te dwa magiczne słowa. I możliwość wystąpienia przez jeden dzień w koszmarnie niegustownej, pretensjonalnej, białej kiecce. Kiedyś wyjście za mąż było jedyną możliwą drogą i sposobem zdobycia środkow utrzymania dla siebie i potomstwa. Zacumowanie w porcie tradycyjnej rodziny dawało poczucie bezpieczeństwa, a rozwody były rzadkim skandalem.
W dzisiejszych czasach wygląda to jednak trochę inaczej i warto się zastanowić nad możliwymi skutkami podpisywania umowy na abonament, bo może się okazać, że dużo tańsza będzie wymiana smartfona miłości na nowy za własne, przez siebie zarobione, pieniądze, niż czekanie na pozornie darmowy model za złotówkę.
To nie tak, że mam coś przeciwko małżeństwu. Ale ono musi ci się OPŁACAĆ. Przede wszystkim emocjonalnie. Facet nie może cię traktować gorzej, bo ma na ciebie monopol. Albo mu się tak wydaje. Nie może być dla ciebie mniej uprzejmy niż dla seksownej koleżanki z pracy. A tu oni bardzo często zachowują się jak te firmy, które atrakcyjną ofertę mają tylko dla nowych klientów. Kandydatka na kochankę, albo już kochanka, jest obwożona po Paryżach, kwaterowana w najlepszych hotelach i karmiona ośmiorniczkami w czasie, kiedy stara, dobra żona dogląda wspólnej progenitury przy odrabianiu lekcji i prasuje białe koszule.
W mniej skrajnych przypadkach osobnik, który w towarzystwie błyszczy elokwencją i sypie iskrami dowcipu, w domu ma dla ciebie tylko komunikat, że proszę czekać na linii, bo wszyscy operatorzy są zajęci. A w urodzinowej promocji dostajesz wizytę teściowej na święta.
Sam status żony nie jest wart tego, żeby za niego oddawać wolność, ambicje zawodowe, finansową niezależność i wakacje na lataniu. Jeżeli już podpisujesz umowę na abonament, to masz być traktowana jak VIP na lotnisku, a nie stały klient sieci telefonii komórkowej.
Konkurencja czuwa.
Tak mi się nasunęło, że wiele ,,typowych cech i zachowań żeńskich”, obserwowanych przez psychologów, w tym dawnych i tych niekoniecznie mających rację we wszystkim (jak, moim zdaniem, sam chory psychicznie i obsesyjny Freud), to nie jest w istocie nasz naturalny pakiet, tylko głupie normy, ,,wypracowane” (obraza dla pracy) przez te wszystkie pokolenia patriarchatu. To samo z wieloma ,,typowymi cechami i zachowaniami męskimi”. Kobiety i mężczyźni się różnią w pewnych aspektach, ale nie aż tak bardzo, jak nam się wciska. Normalna kultura jest jak najbardziej ok, PATRIARCHALNA KULTURA już nie. Te kilkadziesiąt tysięcy lat (niektórzy szacują, że rolnictwo liczy więcej niż te 10 tysięcy) zrobiło swoje. Jak tak teraz się zastanawiam, to mi się wydaje, że biblijne słowa, że kobieta ,,ku mężowi będzie kierować swe pragnienia” to po prostu ,,ładna” metafora i opis tego, co na serio mężczyźni zrobili kobietom dużo wcześniej, jak zaczęło się rolnictwo. A teraz Polacy-obrońcy krzyczą, że przecież w Polsce kobietom nikt nic nie zabrania i jest super bezpiecznie, jedźcie do Arabii muzułmanki ratować i w ogóle…
bardzo Ci się trafnie nasunęło 🙂
Czemu masz awatar z tym dziwnym kimś Wiedźmo? Myślałam, że blog już naprawiony całkowicie…
Poprawi się;))