Jak uczy nas mistrz polskiej piosenki Wojciech Młynarski “Trzeba wiedzieć, kiedy w szatni płaszcz pozostał przedostatni, trzeba wyczuć, kiedy wstać i wyjść..”
I w tym wyczuwaniu chyba jednak lepsi są panowie. Być może ma na to wpływ silnie w nich zakorzeniony strach przed odmową, kiedy to już w szkole upatrzona dziewczyna, nie tylko, że odmawiała “chodzenia”, ale jeszcze w dodatku obśmiała z koleżankami. Więc potem zdarza się, że wystarczy drobne zmarszczenie na tafli jeziora marzeń, żeby sympatycznie zapowiadający się kandydat na narzeczonego ewakuował się z niedoszłego związku. Tak na wszelki wypadek.
Z kobietami często bywa odwrotnie. Na ogół chronione konwenansem od powyższych despektów w młodości, w życie wkraczają z ufnością i błogą nadzieją, że wszystko zwykle kończy się frazą “a potem żyli długo i szczęśliwie”. Czyli, że randka owocuje romansem, romans związkiem, a związek małżeństwem. Mniej więcej, z poprawkami na nowoczesność. Dlatego rzadko miewają wyczucie pozwalające im rozpoznać sygnały zwiastujące zgoła inne zakończenie.
Stąd te wielogodzinne sesje z przyjaciółkami, poświęcone ważkiemu zagadnieniu
“czemu on nie dzwoni?”.
Pewnie zjadł telefon. Albo jego zjadł krokodyl. Albo nie zapisał numeru, poślemy mu go 10-ty raz sms-em. A wystarczyłoby zastosować brzytwę Ockhama, czyli przyjąć najprostsze możliwe wyjaśnienie.
Nie zadzwonił, bo nie miał ochoty.
I z przyjaciółkami zagrać w scrabble.
Tak samo przechodzone, wieloletnie narzeczeństwa, które wcale nie kończą się oświadczynami. Bo narzeczony, który przez 10 lat nie mógł dojrzeć do stałego związku z nami, nagle dojrzał w przyspieszonym tempie i, po półrocznej znajomości, żeni się z inną.
Albo przewlekłe romanse, bo on najpierw nie może zostawić dzieci, a potem wnuków.
Mężczyźni są wrażliwi. A zwłaszcza na swoim punkcie. Nie chcą wychodzić na drani. Więc czekają cierpliwie, aż się same zorientujemy. Wysyłają jasne, ich zdaniem, sygnały. Każdy facet by się zorientował.
Nie dzwonię, bo randka była do kitu i nie pasuje mi seks z tobą, ale przecież ci tego nie powiem.
Nie żenię się, bo wprawdzie lubię mieć łatwo dostępny seks z tobą, ale rozglądam się za lepszą opcją, bo nie jestem przekonany, że to ty jesteś tą jedyną.
Nie odchodzę od żony, bo nigdy nie miałem takiego zamiaru, kręci mnie seks z tobą, ale romans to przyprawa, a nie cały obiad.
Dlatego dobrze być czujną i nie przywiązywać się nad stan.
Znikać nad ranem w sinej mgle, jeśli nie jesteśmy pewne, czy śniadanie zostanie podane nam pod śliczny nosek.
Czy to takie złe zostać piękną bajką?
Oglądać się za innymi, skoro wieloletni narzeczony wciąż nie może nazbierać na pierścionek.
Kochanka porzucać w najgorętszej fazie romansu, będziemy miały dożywotniego stałego wielbiciela.
Nie starać się być Marynią Połaniecką, o wiele zabawniej być Carmen.
Wprawdzie akurat ona nie kończy najlepiej, bo zazdrosny narzeczony wbija jej sztylet w kształtny biust, ale od czego kursy WEN DO.