Zadziwia mnie to bardzo, ale ten mechanizm regulacji społecznych zachowań wciąż działa. CO LUDZIE POWIEDZĄ?
Podobno do dwudziestego roku życia bardzo przejmujemy się, co o nas myślą, około czterdziestego mamy to w nosie, a po sześćdziesiątce orientujemy się, że inni wcale o nas nie myślą. Ale to chyba napisał jakiś facet.
No niestety, z moich obserwacji wynika że myślą, a co najmniej patrzą i mówią. Przeważnie nic mądrego. Kobiety przejmują się ocenami otoczenia niezależnie od wieku i niezależnie od wieku, otoczenie im nie odpuszcza. Jesteśmy nieustannie rozliczane za wygląd. Za gruba. Za chuda. Laska, a może pasztet? Niewyszukane komplementy, niewybredne komentarze. Idzie sobie ulicą łysy facet z widoczną ciążą spożywczą i bez żenady komentuje urodę przechodzących kobiet lub jej brak. Do głowy mu nie przyjdzie krytyczne obejrzenie w wystawowej szybie własnego odbicia. Bez przerwy oceniane, mamy problem z samoakceptacją, podobno polskie nastolatki są najbardziej zakompleksione na świecie. Oczywiście, tylko dziewczynki.
Jako matki jesteśmy oceniane praktycznie bez przerwy. Dotkliwie przekonują się o tym zwłaszcza matki dzieci sprawiających kłopoty. Zanim komukolwiek przyjdzie do głowy, że dziecko ma na przykład autyzm, już cały autobus skarci matkę, że je źle wychowuje, skoro krzyczy i macha rękoma, nie dając się uspokoić. Ciekawe, czy kiedykolwiek ochrzaniony, lub tylko zmierzony pogardliwymi spojrzeniami był jakiś tatuś. Ach, pewnie nie było okazji, skoro w 8 na 10 przypadków, ojciec dziecka niepełnosprawnego ulatnia się w sinej mgle.
Odpowiadamy za białe koszule męża i oceny dziecka w szkole. Za zapewnianie dorosłym, pełnosprawnym osobom trzech pełnowartościowych posiłków dziennie. Za atmosferę świąt i udane wakacje rodzinne. Za zdrowie wszystkich domowników i stopień czystości toalet. Chyba tylko za kryzys na Bliskim Wschodzie odpowiada kto inny. Chociaż gdyby tak się zastanowić..
Więc się przejmujemy. Nie zapiszemy się na kurs nurkowania, bo trzeba się rozebrać i wtedy na jaw wyjdzie prawda o naszym cellulicie, na co dzień chowanym wstydliwie pod spodniami. Nie pójdziemy potańczyć z koleżankami, bo wyjdzie na jaw, że nie mamy do tego faceta. A już same do kina to, broń Boże, to jakby na czole mieć szkarłatną literę S, jak samotna. Kiedy doświadczamy przemocy w związku, do upadłego będziemy się upierać, że spadłyśmy ze schodów. Bo wstyd. Bo co ludzie powiedzą.
Różne rodzinne skandale zamiatamy pracowicie pod dywan, jakby to był nasz wstyd, że tatuś pije jak szewc i zdarza się, że wtedy bije mamę. Że dziadziuś miał flamę na boku, a brat jest po trzecim rozwodzie. Że mąż ma romans, a my nie wiemy co robić, bo same nie utrzymamy trójki dzieci. A tajemnice chowane do szafy, rosną tam i potwornieją. Czasem potrafią naprawdę zatruć życie. Albo skutecznie uniemożliwić szukanie pomocy. No przecież na terapię to chodzą tylko jacyś psychole.
A potem okazuje się, że trafiamy na jakieś fajne warsztaty z innymi kobietami i nagle możemy się w nich przejrzeć jak w lustrze. Bo kobiece problemy są niezwykle uniwersalne. Romanse, alkohol, choroby psychiczne, przemoc, molestowanie. Statystyki nie biorą się znikąd. Inne też ponoszą wychowawcze porażki, zapadają na poważne choroby przewartościowujące całe życie, tracą coś lub kogoś. Popadają w długi, albo w nałogi. Czasem sobie nie radzą. I grube czy chude, mniej lub bardziej wykształcone, bogate czy raczej nie bardzo, w gruncie rzeczy jesteśmy w jakiś sposób wszystkie do siebie podobne.
Zamiast bez przerwy oceniać, uczymy się siebie rozumieć, akceptować i wspierać. I wtedy stajemy się wiedźmami. Czyli tymi, które WIEDZĄ.
kiedys bylo gorzej . czytalam wczoraj stara ksiazke o Brigitte Bardot z 79 roku . Takiego hejtu, sexizmu, ejdzizmu i pogardliwego stosunku do kobiety to jeszcze w druku nie czytalam .I to ksiazeczka o filmie napisana przez kobiete !!! Teraz juz tak nie wolno pisac , zauwazylam ze czasy sie zmienily na plus . 🙂
ale to się samo nie robi..:-)
Niestety, pisać w taki sposób niby nie wolno, ale dużo ludzi nie odróżnia poprawności politycznej (przesady) od zwykłego chamstwa i w internecie ale i w realnych rozmowach też aż się roi od jadu. Zresztą, w wielu książkach czy filmach też, i to czasem nawet nie jest zawoalowane w ,,kulturalne” aluzje. Tylko to się dzieje bardziej ,,nieoficjalnie” ale to niczego nie zmienia. Bo ludzie dalej tak myślą i mówią, tylko mniej publicznie. A jak ktoś wytknie zwykłe chamstwo to zaraz się wydzierają o ograniczaniu wolności słowa…
jakby się zajęli sobą zamiast ocenianiem innych to sami byliby zdrowsi..
Moim zdaniem to trochę błędne koło. Jakby kobiety same przestały się nadmiernie przejmować nadskakiwaniem rodzince i ,,stopniem czystości toalet” to po pewnym czasie obowiązki same by spadły na faceta bo kobiety same sobie to robią. Muszą być ,,perfekt” tylko zamiast przedkładać to na własne pasje i osiągnięcia to skupiają się na tym domu. Błąd. I jak Pani ostatnio pisała to przeważnie baba babie wilkiem (człowiekiem raczej). Są chamy co komentują i sami z siebie są wredni ale raczej jest ich mniej niż samych kobiet przypinających innym kobietom łatki i oceniających. I sama nieraz słyszałam dziewczyny (studentki) co napuszczały chłopaków żeby na inne dziewczyny mówili coś nie tak, bo jakby ten chłopak był sam, to czasem nie zwróciłby uwagi na ,,mankamenty” tej czy innej dziewczyny i nie przyszłoby mu do głowy komentować. One się w ten sposób dowartościowują zamiast być solidarne. A faceci, którzy sami z siebie tak mówią są po prostu głupi i to ,,chłopaczki” a nie mężczyźni, niezależnie od wieku czy wykształcenia.
Ponieważ rodzice bez przerwy porównują i oceniają, to dzieciaki chłoną taki sposób komunikacji i bezmyslnie kopiują.
Moim zdaniem to trochę błędne koło. Jakby kobiety same przestały się nadmiernie przejmować nadskakiwaniem rodzince i ,,stopniem czystości toalet” to po pewnym czasie obowiązki same by spadły na faceta bo kobiety same sobie to robią. Muszą być ,,perfekt” tylko zamiast przedkładać to na własne pasje i osiągnięcia to skupiają się na tym domu. Błąd. I jak Pani ostatnio pisała to przeważnie baba babie wilkiem (człowiekiem raczej). Są chamy co komentują i sami z siebie są wredni ale raczej jest ich mniej niż samych kobiet przypinających innym kobietom łatki i oceniających. I sama nieraz słyszałam dziewczyny (studentki) co napuszczały chłopaków żeby na inne dziewczyny mówili coś nie tak, bo jakby ten chłopak był sam, to czasem nie zwróciłby uwagi na ,,mankamenty” tej czy innej dziewczyny i nie przyszłoby mu do głowy komentować. One się w ten sposób dowartościowują zamiast być solidarne. A faceci, którzy sami z siebie tak mówią są po prostu głupi i to ,,chłopaczki” a nie mężczyźni, niezależnie od wieku czy wykształcenia.
Ponieważ rodzice bez przerwy porównują i oceniają, to dzieciaki chłoną taki sposób komunikacji i bezmyslnie kopiują.