Jest jedna fundamentalna różnica między kobietami i mężczyznami. Można powiedzieć, parafrazując określenia z lekcji biologii, że to pierwszorzędowa cecha płciowa. Mianowicie chodzi o różnicę w przyjmowaniu komplementów. O ile mężczyzna przyjmuje wyrazy uznania, ba, nawet uwielbienia, z olimpijskim spokojem jako oczywisty feedback od świata, który powinien być nim co najmniej tak samo zachwycony jak on sam, to kobiety są tu niemożliwe. Najczęściej zawieszone pomiędzy “chciałabym, a boję się”. Czyli chciałabym żeby ktoś wreszcie zauważył, że jestem atrakcyjna/fajna/umiem zrobić tort trzypiętrowy, a boję się, że sobie ten ktoś pomyśli, iż nie jestem skromną niewiastą.
Bo przecież dziewczynka powinna być skromna. Grzeczna i miła. Nie wychylać się z własnym zdaniem. Nie mizdrzyć do lustra. Nie odmawiać sto pięćdziesiątej drobnej przysługi. Przynieść herbatkę dla wszystkich. Nie pchać się przed szereg.
Wszystkie znamy te mądrości ludowe. Nie patrz do lustra, bo diabła zobaczysz. Siedź w kącie, znajdą cię. Pokorne cielę dwie matki ssie. Rączki w małdrzyk, buzia w ciup. Jak ktoś na nas zwraca uwagę, płonimy się wdzięcznie niczym Marynia Połaniecka.
I mamy tak sobie jedne z najpiękniejszych kobiet świata, które wcale o tym nie wiedzą. Bo nawet jak ktoś próbuje im powiedzieć, to nie wierzą i zaprzeczają oczywistym oczywistościom. Ja ładna? No co ty, nie wygłupiaj się. Przecież widać, że przytyłam. O, tu fałdka, zobacz.
I stado zadowolonych z siebie facetów, najczęściej bez specjalnego powodu. I wiecie co? To oni mają rację. Bo człowiek zadowolony z siebie jest milszy dla bliźnich, bardziej pogodny i zrelaksowany. I ten człowiek zupełnie nie rozumie, czemu jego śliczna koleżanka na komplement reaguje wyliczeniem dziesięciu swoich urojonych wad. Nie domyśli się, że ona liczy na zaprzeczenie i utwierdzenie jej w poczuciu własnej wartości, którego nie posiada, bo zamiast niego wyrobiła sobie kartę pływacką, prawo jazdy i ciasto na pierogi.
Drogie przyjaciółki, faceci nam wierzą. Wierzą w to, co o sobie same mówimy. Jak mówisz o sobie dobrze, to uwierzy. Jak źle, też. Na słowa uznania dla twojej urody, intelektu czy sztuki kulinarnej odpowiadaj po prostu “dziękuję”. Nie wdawaj się w analizę, że ta fryzura mogłaby być lepsza, sukienka jest stara, a pieczeń niedosolona.
Sama też powiedz jednemu czy drugiemu koledze coś miłego. Wprawdzie on wie, że jest samcem alfa o powalającym uroku osobistym, ale twój zachwycony wzrok miło go w tym utwierdzi. A uznanie dla męskiej siły sprawi, że chętnie potaszczy twoją walizkę do pociągu. I jeszcze po kawę skoczy do Warsu.
Co ci szkodzi?
Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂 pracuję nad tym, żeby nasze kobietki patrzyły rano w lustro i mówiły do siebie “Dzień dobry, kochanie, pięknie wyglądasz, ciekawe co ci się zdarzy dziś miłego?”