Te z Was, które znają “Zabawy poufne” Agnieszki Osieckiej zapewne bez trudu rozpoznają w tytule postanowienie niejakiego Madryga Podśwtalskiego Młodszego dotyczące przyszłości. Tym, które nie znają, gorąco polecam ową zabawną i przenikliwie mądrą książeczkę nieodżałowanej poetki.
Na losy Madryga i jego postanowień spuśćmy zasłonę miłosierdzia, przyjrzyjmy się natomiast naszym noworocznym postanowieniom drogie studentki Akademii. Bo cóż takiego się dzieje z nami z okazji zaczynającego się Nowego Roku? Pewnie nie wszystkie z nas, ale spora część także stanowczo i nieodwołalnie zaczyna nowe życie.
Jeśli chodzi o mnie, to po raz 34-ty stanowczo i nieodwołalnie postanawiam się nauczyć angielskiego. Po raz pierwszy owo postanowienie powzięłam w kwiecie wieku lat 17-stu, czyli jestem klasyczną Madrygówną.
Część z Was, mogę się założyć, postanawia na przykład schudnąć. Odradzam, zwykle kończy się to efektem jo-jo i zaburzeniami metabolizmu. Inne chcą zaoszczędzić, albo wyjechać w jakieś ładne miejsce.
I potem jednym się udaje, innym nie. Dlaczego? Podobno odpowiedź kryje się w słynnym teście pianek marshmallow, kiedy to badano dzieci i ich odporność na pokusę zjedzenia przysmaku natychmiast lub poczekania na podwójną porcję około kwadransa. Czy muszę dodawać, że ja zapewne zeżarłabym swoją piankę w sekundę? A następne pięć minut poświęciłabym na wyłudzenie pianek od Jasia i Stasia robiąc do nich słodkie oczy. Ciekawe, co na to badacze?
W każdym razie te z dzieci, które potrafiły czekać na odroczoną nagrodę, lepiej później radziły sobie z rozmaitymi wyzwaniami. I zapewne ich silna wola pozwalała im na dotrzymywanie noworocznych postanowień.
Ma to związek z właściwościami dwóch Systemów, o których pisałam w poprzednim poście. I w dużym skrócie, ci, u których przeważa System 2-gi to właśnie te dzieci mniej podatne na impulsy i lepiej wypadające w testach na inteligencję. Wykazujące się większą konsekwencją i odnoszące życiowe sukcesy.
My, Madrygowie i Madrygówny tego świata mamy na pociechę większą kreatywność i lepszy humor. Co się bardzo przydaje kiedy na przykład człowiek musi się dogadać w obcym kraju nie znając języka.
Zupełnie jak w tym kawale:
-Siedzi sobie dwóch gazdów, podjeżdża auto na obcych numerach i kierowca pyta:
-Do you speak English?
-Yyyy..
-Tu parles francais?
-Yyyy..
Sprechen Sie Deutsch?
Yyyy..
Obcokrajowiec zrezygnowany odjeżdża.
-Dzis, Stasiek, trza sie było języków uczyć..
-A po co? Tele znoł, a z nami się nie dogodoł..
Wprawdzie nie dotrzymujemy noworocznych postanowień, ale zbytnio się tym nie przejmujemy. Przecież zawsze już od poniedziałku można nieodwołalnie i zdecydowanie zacząć nowe życie.
Trzeba tylko uważać w związkach, bo Madryg lub Madrygówna związani z kimś stanowczym i konsekwentnym, kto będzie próbował egzekwować postanowienia, mogą owego nieszczęśnika doprowadzić do desperacji. Lub siebie do nerwicy.
Życzę powodzenia z postanowieniami. Good luck.
Ja osobiście znam osoby i kreatywne i umiejące się bawić i o silnej woli jednocześnie. i to sporo. i wcale nie postanawiają schudnąć w Nowym Roku… 😉
widocznie mają na tyle silnej woli, żeby nie utyć ;-)))
Dzisiaj akurat znajoma udostępniła jakiś post jakiegoś studia odchudzającego… W takich sytuacjach cieszę się, ze fb mi służy tylko czasami i tylko jak Gadu-Gadu a nie do przeglądania. Szkoda czasu na większość, nie licząc fajnych grup (zainteresowań, podróżniczych itp.). Serio one naprawdę myślą, że jak schudną (nie dla zdrowia z naprawdę ogromnej wagi) i będą sobie wszystkiego odmawiać, to będą się czuły lepiej? One same sobie to robią, nie trzeba patriarchatu…
To się nazywa uwewnętzrzniony przymus 😉
A skąd. Postanowienia noworoczne to mit.
Zaczynam w każdym momencie roku. Dotrwam miesiąc lub dwa, a potem wracam na stare tory, stare przyzwyczajenia i stare życie.
Nowy rok to tylko jakiś początek. Teraz akurat padło na nowy rok. Po 4 miesiącach leżenia po złamaniu chcę coś zmienić. Pływać, uprawiać jogę. Potrwa to do maja a może i nie i znów zachrzan wytrąci z dobrych torów i wrócę na stare tory jako syn marnotrawny. Skruszona i pokonana życiem
Spoko, my Madrygówny musimy się wspierać ;-))