Podobno kiedy fakty przeczą naszym przekonaniom i obiegowym opiniom, to tym gorzej dla faktów. Pisałam już o zjawisku, kiedy nasz mózg filtruje to, co do niego dociera z rzeczywistości tak, żeby nie musiał się trudzić weryfikacją przyjętych wcześniej osądów. Bardzo mi się to zgadza z powszechnym mniemaniem na temat tego, jakie to my jesteśmy emocjonalne, podczas, kiedy mężczyźni kierują się rozsądkiem i opanowaniem. Co rzekomo bardziej ich predystynuje do zarządzania zarówno firmami, jak i światem. Opinię na temat tego, że do rządzenia to jednak lepsi są mężczyźni usłyszałam niedawno od koleżanki, która w realu zarządza rodziną, w tym trzema synami, bo mąż jest ciężko chory, firmą, pracownikami, a do tego działa w samorządzie lekarskim. To co robi na co dzień, zupełnie jej się nie przekłada na wtłoczone w głowę przekonania. Ciekawe zjawisko, słowo daję.
Wracając do podziału na racjonalnych podobno mężczyzn i rozhisteryzowane kobietki. No ja nie wiem, czy facet nerwowo obiegający swoje nowe auto, bo ma jakąś ryskę i przecierający tą prawie że gołym okiem niewidoczą kreseczkę na karoserii ze łzami w oczach to dowód opanowania i trzeźwego podejścia. Albo goście wpadający w stany nieledwie psychotyczne, oscylujące między euforią, furią i depresją, bo jedenastu kolesi kula sobie okrągły przedmiot po zielonej trawie i on im wpada raz do jednej, raz do drugiej bramki. Czysty racjonalizm. W końcu futbol to poważny temat, a nie jakiś tam sprawiedliwy podział obowiązków. W którym to temacie ja dostaję kompletnie irracjonalego ataku nerwowego, kwitowanego moim ulubionym pytaniem, czy aby nie mam pms-a? Mam! Całoroczny!
Może bym jeszcze uwierzyła w ten dychotomiczny podział, gdyby nie mój zawód. Racjonalny, opanowany i nie kierujący się emocjami facet, który na widok fotela stomatologicznego doznaje ataku paniki i dociera do niego tylko dzięki wysiłkom i staraniom swojej irracjonalnej żony, to doprawdy zabawny widok.
Dziewczyny, przejrzyjcie na oczy. Podział władzy, wymuszony ongiś różnicą w sile fizycznej, nie ma obecnie ŻADNEGO uzasadnienia. A już na pewno nie ma sensu uzasadnianie go rzekomym męskim racjonalizmem. Ktoś, kto zakochuje się w pięć minut, bo obiekt ma fajny biust i długie nogi, to ktoś racjonalny? Kierujący się rozsądkiem? Litości. W życiu nie zdarzyło mi się latać za facetem tylko z powodu tego, że ma zgrabny tyłek. No dobra, raz. Fakt, że my sprawiamy wrażenie bardziej emocjonalnych, bo po prostu mamy z tymi emocjami lepszy kontakt i potrafimy je wyrażać inaczej niż waląc pięścią w stół. A to spora przewaga w porównaniu do kogoś, kto jak nie wie co zrobić z nadmiarem emocji, to zamiast się rozpłakać, raczej się upije i zdemoluje pokój w hotelu.
Albo wywoła wojnę.
Tak! Dokładnie tak jest!
Dziękuję
najwyższy czas, żeby kobiety przejęły władzę nad światem 🙂