Łysy kupuje grzebień

Łysy kupuje grzebień

Nie wiem jak kogo, ale mnie strasznie wkurzają te momenty, kiedy komputer ogłasza, że właśnie robi sobie przerwę, bo pobiera aktualizacje i trwa to dosyć długo, a na ekranie pojawiają się irytujące meldunki 10%, 20%…Czekasz i czekasz, a on się aktualizuje.

Ale myślę, że to jednak pożyteczna funkcja i należałoby ją zainstalować w niektórych panach. Bo spora część mężczyzn, choć też niektóre kobiety, wydają się nie mieć dostępu do najnowszych wersji samych siebie.

Bo do najnowszej wersji rzeczywistości to pełny dostęp chyba mają tylko nasze dzieci. Trudno nadążyć za kolejnymi ułatwieniami technologicznymi. Zawsze mówię, że jeszcze trochę nowoczesności i zacznę wyć.

Natomiast wiele osób zakotwicza się gdzieś tam, w miłych latach młodości, i dalej ani rusz. Mamy na wsi taką emerytowaną nauczycielkę, której fryzura i makijaż przywodzą na myśl słodkie lata sześćdziesiąte, na których ona zatrzymała się w nadążaniu za modą.

Powszechnie widoczna kategoria to zatrzymani w czasie młodzieńcy sportowcy, którzy nie pamiętając o peselu, raźno przygotowują się do triatlonu żeby uczcić 50-te urodziny. Albo planują skok na bangee z okazji 60-tki. Wyrzucają ze świadomości spędzone za biurkiem i przed telewizorem ostatnie dwadzieścia lat i na dzień dobry biegną półmaraton.

Personel OIOM-u już czeka. I cieszą się zastępy rehabilitantów. Mój znajomy rehabilitant twierdzi, że najwięcej klientów naganiają mu siłownie.

Oczywiście, należy uprawiać sport, bo to zdrowe. Ale uwzględniałabym tu jednak wiek i kondycję, bo jak nam się świadomość swoich możliwości zatrzymała w liceum, to zapewne zrobimy sobie krzywdę. Pozrywamy więzadła, nadwerężymy ścięgna, zrujnujemy stawy. A czas nie cofnie się ani o krok, bo czas już tak ma, że biegnie tylko w jedną stronę.

Natomiast panowie najczęściej pieszczą czule w wyobraźni obraz samych siebie tak gdzieś najdalej z okresu studiów i nie przyjmują feedbacku od świata, że jednak czas płynie. Wyrazistym przykładem są tu znani powszechnie erotomani-gawędziarze, którzy w towarzystwie opowiadają, że oni to chętnie, zawsze i o każdej porze. Zupełnie jak w tej piosence “4 razy po dwa razy, 8 razy raz po raz, o północy ze dwa razy i nad ranem jeszcze raz”. A rozbawiona żona w kuchni melduje, że ze dwa razy to może, ale w półroczu. Nawet jak doliczymy kochankę, to średnia i tak wychodzi raz w miesiącu. Ale jemu się świadomość zatrzymała w akademiku, kiedy faktycznie mógł pięć razy jednej nocy, tylko ona nie przyszła. I jest przekonany, że jego wydolność seksualna nie zmniejszyła się ani o włos. No, może w ostatnim miesiącu troszeczkę, ale to przez stres. 

Trochę podejrzewam, że nieodparty dla starszych panów urok podlotków, oprócz oczywistych przesłanek socjobiologicznych, ma tzw. drugie dno.

Dzieci wierzą w bajki.

 

0 thoughts on “Łysy kupuje grzebień

  1. Uwzględnianie wieku i kondycji w maratonach to, faktycznie, rozsądna sprawa 😉 A że kogucikom co poniektórym powypadały piórka z ogona i grzebyk oklapł, podczas gdy oni nadal pieją (i chrypki w tym pianiu nie słyszą), cóż, czasem to pocieszne. Tak sobie pomyślałam o tej nauczycielce… Może lata 60-te jej pasują najbardziej? 😉 Wczoraj oglądałam jakiś filmik na YT i padło w nim, że jeśli ktoś nie wie kto jest Gigi Hadid (chyba dobrze zapisałam), to chyba siedział pod kamieniem. Musiałam sobie za tą Gigi poguglać i żyję. Ja tam zatrzymałam się w latach 70. i 80. z muzyką, a z modą… Odkąd pamiętam, na przekór. Takie zakotwiczanie się jest fajne 🙂

    1. Szczególnie jak np. porównuję sobie zespoły lub wykonawców którzy tworzyli w latach 80, 90 lub nawet 2000+ a potem patrzę na tych samych (jeśli nie zeszli ze sceny) w 2018 to popieram to ,,zakotwiczenie”. Niektórzy poszli z głównym (czyt. płytkim) nurtem muzyki i to nie jest wcale dobrze. Na przykład Morandi (kiedyś tworzył piosenki taneczne i głębokie i to było niedawno jeszcze a teraz ,,Kalinka” wyszła). Takie zakotwiczenie (lub odstępstwo w ogóle) jest w przypadku muzyki (lub mody) czasem nawet wskazane 🙂

  2. Nie ma to jak Panowie w typie wyliniały „maczo” dobijający 60-tki lub więcej . Dopada Cię taki najwcześniej po wypiciu kilku głębszych na jakiejś tanecznej uroczystości , typu wesele, poprawiny, urodziny i wszelkie inne rocznicowki. Najczęściej Ty nie jesteś z rodziny , on tak . Czuje sie wtedy dość pewnie na swoim gruncie i powolutku atakuje, najpierw taniec, pózniej komplementy , żeby skończyć jak jakiś przyblakany kundel ( żeby nie było nie mam nic do tych prawdziwych kundli , bo wszystkie kicham miłością szczera ) , który za nic nie chce sie odczepić . Z każdym kieliszkiem medzi coraz bardziej , a Tobie sie pieść zaciska , ale nie wypada, bo to w końcu wujek Panny Młodej 😉 , kryjesz sie wiec po katach, albo 20 razy na minutę splawiasz delikwenta w miarę przyzwoitymi ( jeszcze) wymówkami .

    1. Najlepszą obroną jest atak. I wyśmianie pana, któremu po alkoholu zapewne nawet nie stanie. Oduczy się na zawsze.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back To Top