W komentarzach na fejsie pod postem o Arielce przeczytałam, że kobiety te wszystkie rzeczy dla urody to robią dla siebie i co komu do tego. No niby racja. Ale niecała. Nie urwałam się z choinki, ani nie zbiegłam z buddyjskiego klasztoru, żyję tu i teraz. Na fryzjera rocznie wydaję średnią krajową, szafa mi się nie domyka z nadmiaru niepotrzebnych, a kosztownych szmat i był taki czas, kiedy co tydzień lądowałam na kozetce u pani Agatki w celu pielęgnacji cery. Jasne, robię to wszystko dla siebie, żeby lepiej się czuć. Zgoda. Ale to są długie godziny ciężkiej pracy zamienione na minuty dobrego samopoczucia i parę komplementów.
Czemu, do jasnej cholery, nie potrafię dobrze się czuć sama ze sobą BEZ tego wszystkiego? Jak facet, któremu wystarczy, że się rano obudzi, przeczochra gobelin na klacie, przemyje oczęta i ewentualnie się uczesze, jak jeszcze ma co? Może jeszcze umyje zęby, choć mam kolegę, który twierdzi, że nie trzeba, bo niemyte są zdrowsze?
Ja rozumiem, to spadek po kulturze agrarnej, kiedy jedyną wartością kobiety były młodość, uroda i zdolności rozrodcze. 10 tysięcy lat nie w kij dmuchał, można się przyzwyczaić. Tylko, że w tejże kulturze agrarnej mężczyźni mieli, w zamian za nieograniczoną władzę, pewne obowiązki. Musieli kobietę i dzieci utrzymać, obronić przed niebezpieczeństwem, tu jakiegoś smoka zabić, tam przywlec mamuta. I im jakoś szybciej te nawyki minęły, teraz nawet bardzo chętnie pozwalają płacić za siebie rachunki w restauracji. Wiem to na pewno, sprawdziłam na kilku kolegach.
Tymczasem wymagania estetyczne wobec kobiet zamiast maleć, zgodnie z logiką wydarzeń, wciąż rosną. Już nie tylko szpilki, stringi i fryzury. Jeszcze rzęsy, paznokcie utrudniające normalne funkcjonowanie, laserowa, dość bolesna, przyznajmy, depilacja nóg i bikini. Poprawki biustu, ostrzykiwanie ust. Co następne? Wycinanie żeber w celu nabycia talii osy? Bo tyłki już sobie pompują w Brazylii i nie tylko.
Proponuję stanowczo podwyższyć wymagania wobec panów. Nie może być tak, że to na nas spada cała robota. I potem reagujemy jak w tym memie, kiedy facet pyta babkę, czy za niego wyjdzie? A ona odruchowo-i co jeszcze mam za ciebie zrobić?
Także ten, mała wyliczanka, a Wy dołóżcie, co tam wymyślicie:
1. koniecznie depilacja klatki, pleców i okolic intymnych u panów, gorący wosk, lub laserowo, jak kto woli, boli tak i tak
2. bezwzględnie przeszczepy włosów na łysiny, Telly’emu Savalasowi mówimy nie, choćby nam się serce kroiło
3. DENTYSTA-koniecznie
4.sześciopak na brzuchu-do siedemdziesiątki co najmniej, ciąże spożywcze ścigane prawem
5.jeśli chodzi o delikatną kwestię ROZMIARU- propagujemy standardy rodem z filmów porno i nie przyjmujemy usprawiedliwień
Natomiast my takie jak nas Pan Bóg, czy tam Matka Natura stworzyła idziemy sobie raźno ulicą, a w głowie jedna myśl;
“Ale wszyscy na mnie lecą”
I to jest prawdziwe równouprawnienie.
hahaha, prawda!!!! żeby było prawdziwe równouprawnienie, to powinnyśmy wpędzać w kompleksy i na tym zarabiać
Miliony 🙂
A ja nie uwierzę nigdy i nikomu, że kobiety większość (bo nie wszystkie np. zmiana koloru włosów bo ktoś wolałby mieć naturalnie inne, zmiana fryzury, w końcu mężczyźni tęż się czeszą, strzygą, teraz czasem nawet farbują na inny kolor) z tych rzeczy robią dla siebie. Nie robią. Jak już to tylko sobie wmawiają, że to ich wybór. Bo z tym im lepiej niż przyznać, że po prostu głupio się dostosowują do wymogów (które czasem same sobie wymyślają). A potem narzekanie, że ktoś je postrzega jako puste. Nie uważam, że każda kobieta ze zrobionymi paznokciami czy wymalowana jest pusta, nie. Mam potwierdzenie i to by było nie fair tak powiedzieć. Ale niestety większość JEST pusta. Stoi pięć h przed lustrem a potem narzekanie, że ma gorsze wyniki/mniej wie od faceta. No jest akcja i jest efekt…
Masz rację, czasem też sobie myślę, że to po prostu łatwiejsze dla większości rywalizację między dziewczynami sprowadzić na teren paznokci, albo wagi. Tak samo jak więcej lasek potrafi umyć ładnie okna niż powiedzieć coś mądrego 😉
Gdyby kobiety wcielały wiedźmowe rady w życie to słowo feminizm nie byłoby potrzebne. Bo kobieta równałoby się feministka albo na odwrót. A tak mamy ,,kobiety” i ,,feministki” 😮
pracuję nad tym 🙂
Co do punktu 1. – to koniecznie depilacja goracym woskiem okolic intymnych, tym najbardziej czupurnym…i tym w dlugich, czarnych sukniach.
albo depilacja laserowa,chyba bardziej boli 😉