Badacze zjawisk społecznych uskarżają się, że systematycznie spada w narodzie umiejętność tzw. czytania ze zrozumieniem. Niby składamy literki, wojna z analfabetyzmem została dawno wygrana, ale treść tego, co czytamy nijak do nas nie dociera. Że już o przemyśleniu tej treści i wyciągnięciu wnioskow nie wspomnę.
Takie na przykład lektury szkolne. Męczą się nad nimi kolejne roczniki, skracając coraz częściej tą mękę do przestudiowania bryków. A efekty można było kiedyś przeczytać w “Przekroju”, jako humor zeszytów szkolnych. I znajdowaliśmy tam kwiatki typu; “Antek ciężko pracował rękami, a Boryna językiem.” albo “Kochanowski czcił piękno kobiet i ludzi.”, czy “Hemingway napisał między innymi nowelę “Stary człowiek i nie może .””
A warto byłoby czasem nie tylko przeczytać, ale jeszcze zrozumieć, przemyśleć, ba, nawet zastosować. Bo książki dawniej na ogół pisali ludzie niegłupi, w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów, kiedy piszą je wszyscy, nawet ja.
A już zwłaszcza celebryci piszą tonami, choć na szczęście zwykle rękami swoich przedstawicieli, co przynajmniej oszczędza nam błędów ortograficznych. Za to głębia przemyśleń powala.
Więc ja bym proponowała docenić klasykę.
Taki na przykład “Mały książę” de Saint Exupery’ego. Powiastka filozoficzna dla dzieci, tak mądra, że może ją zrozumieć nawet dorosły. Mały Książę wyrusza ze swojej maleńkiej planetki, opuszczając kapryśną i zarozumiałą różę, przekonaną, że jest jedna jedyna na świecie. I w pewnym sensie jest, o czym się Książę przekona. Chociaż trafia na Ziemi do różanego ogrodu, w którym róż są tysiące, okazuje się, że ważna dla niego jest tylko ta jedna. Bo to ją kocha. Ilu naszych królewiczów z przeceny oszczędziłoby sobie różnych życiowych zawirowań, gdyby się bardziej przykładali do lektur?
Mądra Kasia Miller zawsze mawia, że jedna kobieta, to wszystkie kobiety, a jeden mężczyzna to wszyscy mężczyźni i coś jest na rzeczy.
A gdyby jeszcze byli w stanie przemyśleć rozmowę Małego Księcia z lisem? I poczuć odpowiedzialność za to, co oswajają? Zamiast fokusować się na celu, czyli zaliczeniu kolejnej panienki, pomyśleli przez chwilę, że wzbudzając w kimś uczucie, bierzemy za nie odpowiedzialność?
Tymczasem zaskakująco wielu moich kolegów, bo, oczywiście, nie wszyscy, wyznaje prymitywną zasadę, że “pies nie weźmie, jak suka nie da”. I już po rozterkach moralnych, idziemy na piwo.
Co z tego dla nas, drogie wiedźmy?
Po pierwsze, nie zadawajmy się nieoczytanymi. Pewnie, że oczytanie nie daje gwarancji, ale zawsze zwiększa prawdopodobieństwo, że u danego osobnika wyrobiła się jakaś, przynajmniej śladowa, wrażliwość. I to, być może, nie tylko na własnym punkcie.
Po drugie. Nie wątpmy w siebie. Nigdy. Jeśli nasz książę woli skakać z kwiatka na kwiatek, to znaczy, że po prostu jeszcze nie dojrzał i potrzebuje podróży.
Można mu pomóc wyruszyć . Kopem w dupę na przykład.
Podobno ponad 60% Polaków nigdy nie miało w ręku książki (to jakieś starsze dane, nie wiem jak teraz)… To czego wymagać? Zresztą, nawet ,,oczytani” mężczyźni są wrażliwi (a raczej przewrażliwieni i mają kij w du…) tylko na swoim punkcie głównie, widać po postach i komentarzach 🙂 Są wyjątki ale mało. Taki Eichelberger tak naprawdę niczym się nie różni od Niekrytego Kretyna i jego filmików dla dawnych gimbusów i patolicealistów (koleś zarabia kasę na opowiadaniu andronów na temat obejrzanych filmów/programów i głównie wyśmiewa i obraża a ludzie to oglądają, cenią i jeszcze płacą i często to nie tylko gimby a dorośli…), gości co zwą się ładnie AbstraChuje, youtubera PewDiePie, kiboli, którzy drą ryja i zaczepiają ludzi, domorosłych filozofów z prawa i lewa i twórców Joe Monstera, Wykopu i innych śmieci, na których obecni deb… ekhem, ludzie, spędzają czas. Oraz od ich odbiorców, płci obu na marginesie. Internet doskonale obrazuje zidiocenie populacji świata (choć przecież zdarzają się w nim naprawdę wartościowe strony/blogi ale takie jak np. ten blog, czy o innej tematyce, to rzadko i trzeba pogrzebać wśród niezłego syfu). Od wielu fejsbukowiczów (bo nie wszyscy, to jasne), przez obecną patologię na You Tubie i Spotify na głównej, młodych ,,raperów” z fakami na wierzchu w reklamie (to g… koło normalnego rapu nie stało), demoty pisane przez frustratów, których chyba nikt nie słucha, po ,,poważne artykuły” w dziwnych gazetach, debilne fora pełne idiotów, którzy dyskutują nad ,,polnym kamieniem” i hejtują, że leży na polu i czego leży, albo pytają po raz setny ,,co sądzicie o…?”, czy dzielą się bardzo intymnymi szczegółami z zupełnie obcymi ludźmi i wszelkie pudelki, Cosmopoliatny i inne Fakty w internecie. I to wcale nie wina Internetu, po prostu kto siedzi, ten tworzy. Normalny, normalne a debil, debilne. Tylko jakoś dziwnym trafem to debilne ma często, jak to ujęte było kiedyś tutaj, kosmiczny zasięg i oglądalność (przez takich samych). Jak tak dalej pójdzie to ,,najinteligentniejsi” będą ludzie z IQ pantofelka, a jak ktoś narobi kupę na wizji, to będą klaskać i rozdawać nagrody. I dziwić się, że dużo normalnych ludzi dziś, jak na to popatrzy, jest introwertykami i mówi, że ,,ludzie ssą” z angielskiego. Jeden człowiek tworzy algorytmy, muzykę, obrazy, grafikę, leczy ludzi, ratuje zwierzęta, czy tworzy wartościowe i budujące treści w Internecie i się tym dzieli, a drugi debil z tego samego miasta/wsi/cokolwiek się cieszy, bo jego albo jej ,,idol” kogoś ,,zaorał” jakimś debilnym wyskokiem w jakimś filmiku i jeszcze kasę na tym trzepie, albo siedzi na fb i wypowiada się, jakże mądrze, na każdy temat, nawet jeśli g… o tym wie (głównie tak jest). I potem ci ,,fani” dyskutują kilometrami na Wykopie jakie to wszystko złe, niedobre i jakiego mają idola. Zamiast się wziąć za prawdziwą pracę, umysłową, czy fizyczną i nieważne, online, czy nie. Ta cywilizacja premiuje głównie debili (i ich odbiorców na tym samym poziomie) z mniemaniem i tyle, którzy nic nie wnoszą do świata i kiedyś by padli przy pierwszym najeździe obcego plemienia/ataku zwierzęcia. I to dotyczy płci obu. Żeby trafić na niszę ludzi inteligentnych (jak ten blog, Pani Kasia, czy blogi podróżnicze, blogi o książkach/flimach, strony pokazujące np. folklor jakiejś kultury, strony ze sztuką, fora tematyczne bez gównoburz, strony z ciekawymi grami i inne, wartościowe) trzeba, po śląsku, łyżeczką przewalić hałdy debilizmu. Może to też przez to normalnie myślący ludzie często nie chcą mieć dzieci (ci, którzy naprawdę by chcieli a nie na siłę i przez wmawianie). Taki mechanizm zapobiegający rozczarowaniu i dołom, co to się zrobiło i z kim i kolejne pokolenie ameb, bez obrazy dla ameb…