Czytałam ostatnio artykuł napisany przez psychoterapeutę mężczyznę, z którego w zasadzie wynikało, że równouprawnienie zabija seks w związku, bo sukces zawodowy kobiety nie kręci facetów i nie ma na to żadnej rady. Albo kariera albo namiętny związek, albo partnerstwo, albo pożądanie. Jak ustawisz faceta nad zlewem, to ci minie ochota. A przede wszystkim jemu.
Prawie się zaniepokoiłam. No bo jak to, tyle lat walki i co teraz? Uschniemy na tych wysokich stołkach i zamienimy je na barowe, topiąc żale w alkoholu?
Boże drogi, to trzeba szybciutko przywrócić stary porządek,bo NAS NIKT NIE ZECHCE..
Biedne, wyzwolone feministki, więdnące w samotności z braku pożądających je facetów.
Ciekawe, nawiasem mówiąc, że panu psychoterapeucie (!) nie-bycie mężczyzną kojarzyło się wyłącznie z zestawem funkcji pielęgnacyjno-opiekuńczych tradycyjnie przypisywanych kobietom.
Których to wykonywanie zapewni nam podziw mężczyzn i ich namiętne uczucia.
Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić szmerek podniecenia na sali wywołany wiadomością, że oto zaraz pojawi się w drzwiach skromna, gospodarna, oszczędna dziewica w poszukiwaniu kandydata na męża. Wśród bogiń starożytności opiekuńcza Hestia, patronka domowego ogniska nie wzbudzała ognia namiętności ani w kolegach z Olimpu, ani w zwykłych śmiertelnikach.
Za to wyemancypowana Artemida strzelająca do zalotników z łuku i puszczalska Afrodyta owszem,owszem. Więc może jednak ta zdolność wywoływania namiętnych uczuć u płci przeciwnej, nie zasadza się na umiejętności pieczenia sernika i ozdabiania obrusów haftem krzyżykowym?.
Jesteśmy inne, interesujące, upragnione..
Tyle, że z całkiem innych powodów.
A właściwie z jednego.
Jesteśmy kobietami.
To wystarczy.
Możesz spokojnie zamienić fartuszek kuchenny na ciuszki motocyklowe,jeśli ci to odpowiada. Na pewno nie zaszkodzi to twojemu związkowi, wręcz przeciwnie.
Jeśli zaszkodzi, to może chodziło w nim o to, żebyś była mamusią zastępczą dla chłopczyka, który do 40-stki nie może ogarnąć tajemnicy działania pralki?
To czy nie lepiej poszukać kogoś na tyle dorosłego, by potrafił zająć się przynajmniej sobą?
Dochodzą wprawdzie niepokojące z lekka słuchy, że przez tą kobiecą emancypację, faceci wycofają się z wyścigu i “chciałyście to macie i męczcie się teraz same”
No cóż,panowie, nie mam dla was pocieszających wieści, wasze wycofanie na z góry upatrzone pozycje i niechęć do zmian pozwalających nadążyć za kobietami, nie spowodują raczej odwrotu pań od biurek i klawiatur, sterów samolotu, czy prowadzenia firm i zajęcia bardziej “kobiecej”pozycji przy zlewozmywaku.
Rozmawiałam parę lat temu z przystojnym kolegą -marynarzem, który z równie przystojnymi kolegami udał się na zabawę sylwestrową w Cairns, gdzie cumowali. Dziewczyny tam były śliczne i zgrabne, tylko że zupełnie nie zwracały uwagi na dziarskich matrosów, bo każda przyszła ze swoją dziewczyną.
Niestety w większej mierze zgadzam się z panem psychoterapeuta z tą poprawka, że faceci uciekają od kobiet, które są silne , niezależne i dbają o swoją karierę. Znam to ze swojego przykładu. Doświadczam tego cały czas. W zasadzie pogodsilam się już z tym, że będę szła swoją drogą kariery bez partnera.
no nie wiem, mam się za silną i raczej się kleją..
Niestety w większej mierze zgadzam się z panem psychoterapeuta z tą poprawka, że faceci uciekają od kobiet, które są silne , niezależne i dbają o swoją karierę. Znam to ze swojego przykładu. Doświadczam tego cały czas. W zasadzie pogodsilam się już z tym, że będę szła swoją drogą kariery bez partnera.
no nie wiem, mam się za silną i raczej się kleją..