Bardzo dobry serial p.t. “Geniusz” o Albercie Einsteinie wyemitował niedawno National Geographic. Polecam gorąco. Zwłaszcza matkom zdolnych córek. Żeby bardzo dokładnie zapoznały się ze smutną historią Milevy, jego pierwszej żony. Ku przestrodze.
Historia Milevy to historia kobiety, która zmarnowała możliwości swojego świetnego umysłu, pozwalając, żeby o jej życiu zadecydowało gorące uczucie. Co z tego, że do geniusza.
Geniusz wykorzystał ją i egoistycznie porzucił, ona zawaliła studia, zmarnowała talent, skończyła w biedzie , z chorym psychicznie synem. To są, oczywiście, losy pary ludzi nietuzinkowych. A ilu dziewczynkom marnuje życie zwykły bałwan?
Więc jeśli masz zdolną córkę, to kiedy w następne święta, albo imieniny jakaś ciotka-idiotka, zamiast zapytać ją o zainteresowania, będzie się dopytywać, czy aby ma już chłopaka-rzuć w nią czymś ciężkim. Znaczy-w ciocię, nie w córkę. Wywal z domu bajki o Kopciuszku i Śpiącej Królewnie, kup bajkę o Mulan, chińskiej dziewczynie-wojowniczce.
Czy znasz chłopca, który marzy o bieganiu po świecie ze szklanym pantofelkiem w garści? To dla kogo te bajki? Dla dziewczynek, żeby czekały na swojego królewicza. Najlepiej śpiąc. Ja wiem, że psychologia każe odczytywać te historie na głębszym poziomie i królewicz ma przedstawiać animusa, ale te psychologiczne farmazony są dla dorosłych. Dzieci odczytują bajki dosłownie. I w nie wierzą.
I potem dorosłe, wydawałoby się, inteligentne kobiety, uważają, że chociaż mają studia, własną firmę i mieszkanie, to bez narzeczonego mają “życie nieułożone”. A w tym przekonaniu podtrzymują je mamusie, ciocie i babcie dopytując się troskliwie, czy aby jakiś facet je chce, jakby były jajkiem z wolnego wybiegu potrzebującym pieczątki z certyfikatem jakości.
Chryste, byle gęś potrafi wyjść za mąż, niewielka to sztuka.
Mileva mogła przejść do historii jako wybitna fizyczka. Wybrała miłość zamiast kariery, bo w tamtych czasach obu mieć nie mogła. Skończyła bez jednego i drugiego. Z etykietką wariatki i frustratki.
Ty możesz mieć wszystko. Nie rezygnuj.
No właśnie , jak zauważyłaś Wiedźmo – w tamtych czasach. W tamtych czasach to ledwo wywalczyliśmy my kobiety swoje prawa wyborcze. Niestety życie w niestabilnym domu weryfikuje bajki. Teraz już żadna ciotka, bańka, sąsiadka a na pewno znaczna większość noe spyta o chłopaka tylko jak dobrą masz pracę i czy ta praca jest stabilna, atrakcyjna i daje zarobić. W dobie wszechogarniającego nas dostępu do wiedzy dziewczynki weryfikują bajki o księżniczkach… To faceci stają się bardziej zniewieściali i szukają tej jednej jedynej z pantofelkiem. Ale nie zaprzeczam są kobiety (mężczyźni też) którym miłość w głowie robi bałagan a burza hormonów prowadzi do złych wyborów także nie słuchają rad ciotek, matek, babć i sąsiadek by zostawiły tego drania (czy tę lafiryndę) Ale na chemię miłości nie ma rady. Każdy to musi odczuć na własnej skórze. Pozdrawiam czarująco
Wiedźma Malgosia
no nie wiem, znam parę co najmniej kobiet, które własne aspiracje zawiesiły na kołku, bo zjawił się ten JEDYNY..i NIGDY się nie opłaciło..