Pamiętam, że kiedy urodziłam pierwszą córkę i byłam bardzo tym faktem przejęta i ogólnie w euforii, to dokładnie po trzech tygodniach dotarło do mnie, że weekendu nie będzie. Ani wakacji. Ani urlopu. Ani świąt. W sensie – od dziecka. Urodziło się i jest. Całodobowy obowiązek i poczucie odpowiedzialności.
Powiem szczerze, mimo całej radości macierzyństwa, trochę mnie ta świadomość przygniotła.
Do dzisiaj uważam, że nie ma większej zmiany w życiu kobiety niż urodzenie pierwszego dziecka.
Zmienia się dosłownie wszystko. Łącznie z figurą, chyba, że jest się Anną Lewandowską, której szczerze gratuluję.
Przemknęło mi wtedy przez myśl, że przydałby się w dziecku taki wyłącznik, jak w radiu, albo chociaż funkcja stand-bay.
Ostatnio przypomniało mi się to, kiedy w dyskusji pod którymś postem kolega ujął się za tatusiami-alimenciarzami. Że niby co mają zrobić, jeśli im się nagle zmienia sytuacja finansowa i na alimenty ich po prostu nie stać. Biedacy. Funkcja “off” zamontowana fabrycznie w dziecku rozwiązałaby ten problem.
Tatusiowi się odwidziało rodzicielstwo, albo nie ma chęci pracy zarobkowej, wyłączamy chwilowo dziecko i po sprawie.
Zaraz, zaraz, gdzieś już coś takiego widziałam. Tamagotchi?
Chyba tak się nazywała ta zabawka?
No, ale póki co taka racjonalizacja projektu “dziecko” nie nastąpiła w przyrodzie i mamusia po komunikacie ze strony tatusia, że “nie ma”, nie może dziecka wyłączyć i poczekać, aż się tatuś weźmie do roboty.
Ja rozumiem, że mężczyznom trudniej przestawić się na tą całodobową odpowiedzialność, bo nie chodzą w ciąży i więź z dzieckiem tworzy się u nich wolniej. Dlatego postuluję, żeby tatuś miał z dzieckiem kontakt jak najczęstszy. Nie odpychaj, kiedy chce je wykąpać, bo ty to zrobisz lepiej. Zostawiaj samych na wieczór i idź do kina z koleżankami. Wyjedź gdzieś na parę dni. Wyślij samych na wakacje.
Im częściej facet będzie zostawał z dziećmi sam na sam, tym szybciej do niego dotrze, że funkcja on/off w dziecku nie występuje.
We wczesnych latach 70-tych spedzalem wakacje na podlaskiej wsi. Moglem wtedy poogladac jak wygladalo zycie matki w czasach przedpralkowych. Dzieci kilkoro, rano trzeba w piecu napalic, zeby sniadanie upichcic. Pozniej pranie. Spacerkiem 1 km do strumienia z praniem pod pacha i tzw “kijanka” pod druga i ze dwie godziny naparzania dragiem w lodowatej wodzie. W ramach rozgrzewki powrot z mokrym praniem. Pozniej pichcenie obiadu, naniesc wody ze studni zeby pozmywac naczynia itd.
Pozniej faceci wynalezli i wyprodukowali niezliczona ilosc sprzetu ulatwiajacego kobietom zycie. I teraz kobialki maja czas, zeby sie zalic ze sie napracowaly bo pranie “zrobily”. “Wegiel przywiozlam”.
Smiem twierdzic, ze smialo mozna odpuscic 90% czeynnosci wykonywanych przez nadopiekuncze mamuski i wyjdzie to tylko wszystkim na dobre. Wiem, bo bylem samotnym ojcem. Tylko kobiety nie moga do tego dopuscic, poniewaz wtedy zniknelaby ta cala babska martyrologia.
sam przeczytaj, co napisałeś..”ułatwiającego kobietom życie” 🙂 czyli czynności domowe jednak mają płeć?
We wczesnych latach 70-tych spedzalem wakacje na podlaskiej wsi. Moglem wtedy poogladac jak wygladalo zycie matki w czasach przedpralkowych. Dzieci kilkoro, rano trzeba w piecu napalic, zeby sniadanie upichcic. Pozniej pranie. Spacerkiem 1 km do strumienia z praniem pod pacha i tzw “kijanka” pod druga i ze dwie godziny naparzania dragiem w lodowatej wodzie. W ramach rozgrzewki powrot z mokrym praniem. Pozniej pichcenie obiadu, naniesc wody ze studni zeby pozmywac naczynia itd.
Pozniej faceci wynalezli i wyprodukowali niezliczona ilosc sprzetu ulatwiajacego kobietom zycie. I teraz kobialki maja czas, zeby sie zalic ze sie napracowaly bo pranie “zrobily”. “Wegiel przywiozlam”.
Smiem twierdzic, ze smialo mozna odpuscic 90% czeynnosci wykonywanych przez nadopiekuncze mamuski i wyjdzie to tylko wszystkim na dobre. Wiem, bo bylem samotnym ojcem. Tylko kobiety nie moga do tego dopuscic, poniewaz wtedy zniknelaby ta cala babska martyrologia.
sam przeczytaj, co napisałeś..”ułatwiającego kobietom życie” 🙂 czyli czynności domowe jednak mają płeć?
Tak, rodzenie dzieci i opieka nad niemowalakami ma plec. Potwierdzaja to wyroki sadow rodzinnych (sklad orzekajacy praktycznie wylacznie zenski) przyznajace opieke nad malymi dziecmi w zasadzie wylacznie kobietom.
manipulator 🙂 piszesz o noszeniu wody, gotowaniu i praniu, czy mam rozumieć, ze pralka i odkurzacz maja coś wspólnego z opieka nad noworodkiem?czy porodem?
Opieka nad noworodkiem nie polega na wieczornych rozmowach z nim przy lampce wina. To bedzie duuuzo pozniej. Noworodek produkuje obsrane i zarzygane ubranka. W duzych ilosciach. Je sie pierze.
nie czytasz co piszesz 🙂 opieka polegająca na praniu obsranych pieluch nie musi być przypisana do płci
Nie wiem czy ten ,,pan” Pasikonik był samotnym ojcem skoro twierdzi, że opieka nad dzieckiem jest tylko ,,kobieca” 🙂 Poza tym, kobieta ma prawo narzekać, ze się zmęczyła. Jakoś jak faceci jojczą jak to oni musza w domu ,,pomagać” (to nie również ich dom?) i nie mogą na arcyważny mecz pójść to nic się nie mówi…. Współczuje serdecznie dziecku…
Tak, rodzenie dzieci i opieka nad niemowalakami ma plec. Potwierdzaja to wyroki sadow rodzinnych (sklad orzekajacy praktycznie wylacznie zenski) przyznajace opieke nad malymi dziecmi w zasadzie wylacznie kobietom.
manipulator 🙂 piszesz o noszeniu wody, gotowaniu i praniu, czy mam rozumieć, ze pralka i odkurzacz maja coś wspólnego z opieka nad noworodkiem?czy porodem?
Opieka nad noworodkiem nie polega na wieczornych rozmowach z nim przy lampce wina. To bedzie duuuzo pozniej. Noworodek produkuje obsrane i zarzygane ubranka. W duzych ilosciach. Je sie pierze.
nie czytasz co piszesz 🙂 opieka polegająca na praniu obsranych pieluch nie musi być przypisana do płci
Nie wiem czy ten ,,pan” Pasikonik był samotnym ojcem skoro twierdzi, że opieka nad dzieckiem jest tylko ,,kobieca” 🙂 Poza tym, kobieta ma prawo narzekać, ze się zmęczyła. Jakoś jak faceci jojczą jak to oni musza w domu ,,pomagać” (to nie również ich dom?) i nie mogą na arcyważny mecz pójść to nic się nie mówi…. Współczuje serdecznie dziecku…
Jak sie zmeczyla, to znaczy ze wykonuje za duzo niepotrzebnych czynnosci, ktore sama sobie narzucila. Trzeba zweryfikowac grafik. Wszyscy odetchna. Matczyna nadopiekunczosc jest naprawde meczaca.
Z tym się zgodzę. Jednak ja znam też mnóstwo facetów, którzy też jojczą jak robią coś i to koniecznego a nie narzuconego i niepotrzebnego. Na szczęście jest też dużo normalnych, którzy nie jojczą (kobiet też sporo takich znam). A jak chodzi o sądy, które nawet najgorszej matce przyznają dziecko a najlepszemu ojcu zabierają-mężczyźni sami za to odpowiadają w dużej mierze (chociaż nie tylko, matki też czasem oskarżają np. o molestowanie), będąc nieodpowiedzialnymi dupkami (nie wszyscy, tych odpowiedzialnych ojców przepraszam). Ta nieodpowiedzialna część robi złą robotę. A ci odpowiedzialni ojcowie na tym cierpią i cierpi ich kontakt z dziećmi. Tak to już jest, że wystarczy 1 debil(ka) a reszta ma łatki…
Jak sie zmeczyla, to znaczy ze wykonuje za duzo niepotrzebnych czynnosci, ktore sama sobie narzucila. Trzeba zweryfikowac grafik. Wszyscy odetchna. Matczyna nadopiekunczosc jest naprawde meczaca.
Z tym się zgodzę. Jednak ja znam też mnóstwo facetów, którzy też jojczą jak robią coś i to koniecznego a nie narzuconego i niepotrzebnego. Na szczęście jest też dużo normalnych, którzy nie jojczą (kobiet też sporo takich znam). A jak chodzi o sądy, które nawet najgorszej matce przyznają dziecko a najlepszemu ojcu zabierają-mężczyźni sami za to odpowiadają w dużej mierze (chociaż nie tylko, matki też czasem oskarżają np. o molestowanie), będąc nieodpowiedzialnymi dupkami (nie wszyscy, tych odpowiedzialnych ojców przepraszam). Ta nieodpowiedzialna część robi złą robotę. A ci odpowiedzialni ojcowie na tym cierpią i cierpi ich kontakt z dziećmi. Tak to już jest, że wystarczy 1 debil(ka) a reszta ma łatki…