Wszyscy zapewne znamy tę zabawną serialową postać. Genialny w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych detektyw, a jednocześnie ciężko chory na nerwicę natręctw perfekcjonista, któremu w normalnym funkcjonowaniu musi na co dzień pomagać pielęgniarka. Monk nie jest w stanie zebrać myśli, kiedy ma pyłek na marynarce albo widzi nierówno wiszący na ścianie obraz. Za to jego niezwykła spostrzegawczość sprawia, iż zawsze dopada mordercę, bo w przestępczy plan wkrada się nieodmiennie jakaś niedostrzegalna dla przeciętnego człowieka, ale oczywista dla niego, niedokładność.
Trochę mniej zabawnie mieć takiego detektywa Monka wśród najbliższego otoczenia. Nie przepuści najmniejszej niedoróbki. Kiedy otrzymuje od dziecka laurkę urodzinową niechybnie zauważy, że literka “K” w słowie “kocham” jest krzywa. I opatrzy odpowiednim komentarzem. Bawiąc się na świetnie zorganizowanej imprezie skupi swoją uwagę na tym, że kelner przyniósł zimną kawę. Oglądając dom córki po remoncie z pewnością rzuci parę uwag na temat krzywo powieszonych firanek. Nie jest w stanie zaakceptować niczego takim jakie jest, jeśli jest choć odrobinę inne niż BYĆ POWINNO. Tropi błędy, nienawidzi pomyłek, nie toleruje odstępstw od rytuałów.
Wydaje się, że dla samych Monków życie musi być udręką. Skupieni na niedoskonałościach tego świata, przegapiają cały jego urok i czar. Surowo oceniając innych, niewiele wyrozumiałości zapewne mają też dla siebie. Zwykle ciężko pracują całe życie i rzetelnie wypełniają wszystkie swoje obowiązki. Za to chyba nie bardzo potrafią się bawić. W końcu przy zabawie można się pobrudzić i robi się bałagan. Otoczenie, poza najbliższą rodziną, raczej stara się ich unikać, bo kto lubi siedzieć na wiecznej klasówce.
Gdyby przeanalizować ich osobowość z punktu widzenia analizy transakcyjnej, czyli podziału osobowości na Rodzica, Dorosłego i Dziecko, to chyba są to ludzie, u których z jakiegoś powodu Wewnętrzne Dziecko dostało w łeb i leży nieprzytomne w ciemnej komórce. Może od jędzowatej mamusi, albo tatusia, który wielbił wojskowy dryl. Brak im spontaniczności czy dziecięcego entuzjazmu, wydają się być zlepkiem nieustannych powinności. W dodatku bardzo trudno jest im się zmienić, bo są przekonani, że to oni mają rację, a ściganie niedoskonałości traktują często jako misję. I nie bardzo rozumieją czemu ich bliscy nie są specjalnie wdzięczni za bezustanną krytykę. Przecież to dla ich dobra. Żeby się udoskonalali i stawali coraz lepsi.
Jeśli odkryjesz Monka w sobie, to natychmiast idź wytarzać się w błocie, kiedy tylko za oknem zacznie padać deszcz. Bohomazami swojego dziecka wytapetuj sobie salon, a fryzjera poproś o wycięcie ci asymetrycznej grzywki. Do pracy załóż skarpetki od pary. A swoje przyjaciółki przeproś za zgryźliwe uwagi na temat ich wyglądu i zachowania. Jeśli jeszcze je masz.