Chyba już wiem, skąd to twierdzenie o większych zdolnościach matematycznych chłopców i nie ma to nic wspólnego z listą noblistów. Bo kto ją niby zna tak potocznie. Albo listę najlepszych szachistów. To życie, moje kochane, samo życie. Ono nas uczy, że stereotypy nie biorą się znikąd. Doznałam oświecenia dzisiaj na nartach, kiedy mój Tygrysek porównywał ceny biletów na jednorazowy wjazd i karnetów dwugodzinnych. Zaowocowało to jazdą na łeb na szyję z górki, bo żeby nam się czasówki “opłaciły”, to trzeba było się uwijać. Więc pędziłam tak sobie z wiatrem w uszach, a mózg pracował. Bo mnie to przeliczanie nie przeszłoby przez myśl. Chociaż to ja jestem po mat-fizie. Tak samo jak nigdy nie ekscytowałam się rankingami cen benzyny przy przejeździe przez kolejne kraje, co kolegów doprowadzało prawie do wrzenia. I doznawali ekstazy, kiedy udało się po którejś tam stronie granicy zatankować taniej o dwa grosze na litrze. Te dyskusje, te emocje, te tabelki excela w oczach!
Mam wrażenie, że zjawisko to ma znacznie szerszy, nie doceniany przez kobiety, wymiar. Zwłaszcza przy decyzjach tak zwanych “życiowych”. Bo, o ile my jesteśmy rozpięte emocjonalnie pomiędzy Wewnętrznym Dzieckiem , które mówi “chcę”, a Wewnętrznym Rodzicem, który odpowiada “nie powinnaś”, to jednak wydaje się, że mężczyźni są tu bliżej Dorosłego, który zimno kalkuluje “opłaca mi się to, czy nie”.
Taka na przykład asymetria w związkach, gdzie występuje problem alkoholowy, żeby przykład był wyrazisty. On pije. Ona go kryje, namawia do leczenia, zapisuje się do grupy współuzależnionych. Walka trwa latami, przeważnie kosztuje ją zdrowie, czasem życie. Ale przecież ona go kocha! Jeśli problem jest odwrotny, facet najczęściej odchodzi, bo mu się ten cały proces nie opłaca. Taniej się odkochać.
Albo klasyka gatunku- romans z żonatym. Pół biedy, jeśli umiesz się tym bawić, spijasz śmietankę, a brudne skarpetki pierze żona. Nieetyczne wprawdzie jak podwójna księgowość, ale się może opłacać, jeżeli facet jest naprawdę dobry w te klocki. Ostatecznie to nie ty obiecywałaś miłość, wierność i że nie opuścisz aż do śmierci. Natomiast jeśli siedzisz patrząc tępo w telefon, wypłakujesz oczy, bo on spędza Wigilię z rodziną, a ty czekasz i liczysz na nigdy niedotrzymywane obietnice, to lepiej wiej. To ci się nie opłaca. Zbrzydniesz, zestarzejesz się, a w dodatku wszystko będzie na ciebie, chociaż to on łaził za tobą po całej firmie i mówił, że żyć bez ciebie nie może. Zauważ, że niewielu męskich singli romansuje z mężatkami. Wiedzą, że to się najczęściej nie opłaca. Jeszcze człowiek po mordzie dostanie, a dentysta drogi.
Lżejszy i trochę śmieszny jest przykład z oświadczynami. On się instynktownie broni przed ostateczną deklaracją, bo w końcu zdecydowanie się na jedną, to strata wszystkich innych możliwości. W dodatku czasy teraz takie, że żeby napić się mleka, nie trzeba krowy kupować. Więc się chłopcy ociągają. Tyle, że w Polsce najczęściej dziewczyna jest pięć razy ładniejsza, mądrzejsza i bardziej pracowita od swojego chłopaka. Czyli, po bliższym przyjrzeniu, no to jednak mu się opłaca oświadczyć. Zwłaszcza jeśli mamusia już traci siły i cierpliwość do obrabiania swojego królewicza. Rad nierad kupuje pierścionek, a na pociechę ma wieczór kawalerski i delegacje w pracy.
Ja bym postulowała branie przykładu. To nie rachunek różniczkowy. To coś ważniejszego. Twoje życie. Wiem, wiem, przecież Ty go kochasz. A miłość wszystko zwycięża. I kto to widział kalkulować, kiedy chodzi o uczucia. A jednak. Ucisz na chwilę Wewnętrzne Dziecko, które kieruje się wyłącznie emocjami i nie może żyć bez tego pana. Co ci mówi twój Dorosły? Czy to uczucie ci się opłaca? I naprawdę nie chodzi mi o pieniądze.
Nauczono nas głupimi bajkami, że w imię miłości należy wszystko oddawać jak Mała Syrenka, stawać oko w oko z Bestią jak Piękna, porzucać swój świat jak Pocahontas. Bo to spełnienie uczuciowe podobno jest dla nas najważniejsze. Otóż nie. To nam się nie opłaca. Rezygnowanie z siebie nigdy nam się nie opłaca. A facet, który nas naprawdę kocha, nigdy tego nie zażąda. Będzie się cieszył, że ma u boku prawdziwą osobę, a nie satelitę i lustro. Będzie kibicował twoim osiągnięciom, podsycał twoją ambicję, będziesz się przy nim rozwijać. Nie zrobi z ciebie służącej, ani pielęgniarki, ani mamusi zastępczej.
Więc- czy ta miłość się opłaca?
Przypomniał mi się taki przykład. Nie wiem czy wyjątek potwierdza regułę ale znam takiego młodego faceta, mojego sąsiada, którego żona pije od kiedy była dorosłą dziewczyną. Nie mają dzieci. On pracuje jako rolnik, ona ma pracę w mieście. On się ciągle stara i jest przy niej, mimo wszystko.
Zdarza się ,ale rzadziej niż częściej
Przypomniał mi się taki przykład. Nie wiem czy wyjątek potwierdza regułę ale znam takiego młodego faceta, mojego sąsiada, którego żona pije od kiedy była dorosłą dziewczyną. Nie mają dzieci. On pracuje jako rolnik, ona ma pracę w mieście. On się ciągle stara i jest przy niej, mimo wszystko.
Zdarza się ,ale rzadziej niż częściej