Niezastąpieni amerykańscy naukowcy, badając budowę, funkcje i rozwój ludzkiego mózgu odkryli, że nasz mózg dla każdej wykonywanej przez nas czynności tworzy konkretne szlaki neuronalne. A im częściej dana czynność jest przez nas wykonywana, tym te szlaki są lepiej utrwalone, sygnały przebiegają po nich szybciej i bardziej sprawnie, a czynność przychodzi nam coraz łatwiej.
Bez neurologicznych badań wiedzą to bardzo dobrze sportowcy. I chcąc, dajmy na to, wykonywać konkretną ewolucję w takim, na przykład, tańcu na lodzie, bezbłędnie, lekko i pozornie bez wysiłku, powtarzają ją wcześniej na treningu tysiąc razy.
Badania te rzucają natomiast nowe światło na odwieczny temat tzw. “durnych pytań kierowanych do feministek”. Czyli tych standardowych tekstów o tym, że procent kobiet wynalazców, odkrywców, twórców i tak dalej, daleko odbiega od ilości mężczyzn, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii ludzkości. Wiemy o tym, że poza Skłodowską-Curie, którą znają wszyscy, było tych kobiet całkiem sporo. Ale mężczyźni bardzo chętnie przypisywali sobie ich zasługi, albo pomijali ich wkład w naukowych publikacjach.
Ale nie o to chodzi. Tak czy siak, przyznajmy- było ich mniej. Obciążone w patriarchacie funkcjami domowo-opiekuńczymi, pozbawione dostępu do edukacji, nie miały wielkich szans. Przebijały się najwybitniejsze.
Ale, na szczęście, zbiorowym wysiłkiem sufrażystek, emancypantek i feministek, a także, dodajmy ku sprawiedliwości, dzięki zawirowaniom wywołanym przez dwie światowe wojny, kobiety mają obecnie dostęp do edukacji i szansę na rozwijanie wszelkich swych talentów.
Pod jednym warunkiem. Że nie będą w domu zaganiane do tzw. “kobiecych obowiązków”, przez swoje kochające matki, zatroskane tym, żeby Małgosia czy Kasia poradziły sobie w przyszłości z ogarnięciem męża, dzieci i domowego gospodarstwa. Zaraz się obruszą matki-polki, że jak to, że one wcale. Nieprawda. Nadal często Jasiu radośnie eksploruje świat, a Małgosia w tym czasie “pomaga mamie”. I wyrabia sobie całkiem nieodpowiednie szlaki neuronalne. Faktycznie, będzie jej potem łatwiej i, w porównaniu z Jasiem, bezwysiłkowo, zrobić 100 uszek na Wigilię. Za to nie nauczy się grać w szachy. Jeśli masz zdolną córkę, to jej tego nie rób. Kup mrożone. Niech czyta, uczy się i zdobywa Nobla. Powszechne nadal przekonanie, że dziewczynka powinna “ułożyć sobie życie”, czyli znaleźć chłopaka, wyjść za mąż i urodzić ci wnuki, być może odbierze ludzkości możliwość podróży międzygalaktycznej. To, ile kobiety osiągnęły przez ostatnie 150 lat nasuwa myśl, że tak naprawdę jesteśmy zdolniejsze i bardziej pracowite, tylko musimy dostać szansę.
Nie ma czegoś takiego jak “kobiece obowiązki”. Ani męskie, btw. Owszem, różnimy się siłą fizyczną, choć i z tym różnie bywa. Mamy inną fizjologię i gospodarkę hormonalną. Ale zupełnie nie ma to związku z umiejętnością prasowania, na przykład. To, że nam przychodzi ono łatwiej (choć mnie nie), to tylko kwestia wprawy. Wyrobionych szlaków neuronalnych. Skoro ja mogłam się nauczyć parkowania “na kopertę”, to znaczy, że facet spokojnie jest w stanie ogarnąć kwestię obsługi pralki. Zwłaszcza, że zapewne to facet ją skonstruował. Nasze mózgi są niezwykle plastyczne i to na dodatek, jak się okazuje, do późnej starości. Im częściej praktykujemy daną czynność, tym łatwiej nam idzie.
To ja bym postulowała myślenie.
Bardzo fajny wpis. Trafnie opisuje sytuacje, które często obserwuję na co dzień w moim otoczeniu. I dziwi mnie jedno. To kobiety sobie i swoim córkom same to robią. Jeszcze nie słyszałam ojca, który by córkę gonił do ,,kobiecych obowiązków”. Znam wielu takich co i gotować potrafią i wiele rzeczy w domu ale nie mówią, że to ,,męskie” czy ,,kobiece” i wcale córkom nie zabraniają eksploracji świata. To kobiety częściej w moim otoczeniu mówią ,, jak to chłop” czy ,,jak to baba” (coś robi, umie) niż te chłopy :/ Dlaczego one same sobie to robią?
Dokładnie to napisałam w “Chińskiej stópce” :-). To kobiety są najwierniejszymi strażniczkami patriarchatu. Przecież to nie mężczyźni wiązali stopy córkom w Chinach i nie mężczyźni obrzezują kobiety w Afryce. Myślę, że to zgodne z zasadą postracjonalizacji własnego zniewolenia-skoro ja cierpiałam, to musi to mieć głębszy sens..Niewiele kobiet stać na przyznanie, że ich życie było do dupy, bo zabrakło im odwagi.
Też zaobserwowałam, że mężczyźni w stosunku do innych mężczyzn wykazują się większa solidarnością (jeśli są ze sobą blisko np. koledzy, przyjaciele, bracia) niż kobiety do innych kobiet. Facet facetowi krzywdy nie zrobi w takich relacjach (no chyba, że to wojna i pod przymusem) a kobieta kobiecie wilkiem. Czasem nawet jak są siostrami albo przyjaciółkami 🙁
Oni zawsze pracowali drużynowo, a my o nich rywalizowałyśmy, to była kwestia przetrwania w paleolicie i potem też. Socjobiologia. Ciężko to przełamać.