Podobno, kiedy zadawano mi w dzieciństwie to najgłupsze pytanie świata, czyli ” A kogo kochasz bardziej, mamusię, czy tatusia?” rezolutnie odpowiadałam “mamusię bardziej i tatusia bardziej”. Przypomina mi się to, kiedy czytam takie omówienie jak to autorstwa Anny Kowalczyk w WO o nowej książce Hanny Krall , dotyczące poświęcenia kobiet. Zasadniczo chodzi o taką sprawę, że kiedy poświęcają się kobiety, to się jakby mniej liczy, bo tego się od nich oczekuje. A przykładem są zapomniane żydowskie opiekunki i pielęgniarki, które ginęły z podopiecznymi, a nie zostały zapamiętane jak Janusz Korczak, który zginął ze swoimi wychowankami.
Jakem feministka, to jednak już mną trochę trzepią te żale. Jednak Janusz Korczak zrobił jeszcze parę rzeczy i napisał parę mądrych książek, zanim bohatersko zginął, więc może to dlatego był postacią bardziej znaczącą? To po pierwsze.
Po drugie, owszem, irytujące jest to społeczne przekonanie, że kobiety mają specjalny gen P- jak poświęcenie. Tyle, że tak samo mężczyźni mogliby się wściekać, że to od nich oczekuje się przepuszczenia kobiet i dzieci do szalup ratunkowych, kiedy statek tonie. A także zasłonienia niewiasty własną piersią, kiedy napada bandyta. Pewnie nie wszyscy się do tego palą i niejeden by raczej zwiał, jakby przyszło co do czego, ale też nie każda kobieta ma zadatki na Florence Nigthingale. Mój inteligentny kolega mawia, że równouprawnienie będzie wtedy, kiedy facet zbierze co drugiego paprocha, a kobieta pogoni co drugiego bandytę. Można się śmiać, ale coś jest na rzeczy. Każdą słuszną ideę da się doprowadzić do absurdu tym stylem rozumowania.
Ja jestem, jak to mawiałam w dzieciństwie, “za sprawiedliwością”. Walczmy o swoje, ale bez tego wiecznego zawodzenia nad każdą najdrobniejszą, prawdziwą czy urojoną, krzywdą. Poza tym lubię żyć w przekonaniu, że znajomi mężczyźni wręcz gotowi są ze skóry wyskoczyć, by mi przychylić nieba. Tylko czasem nie wiedzą jak, więc im trzeba podpowiedzieć.
Głośno i wyraźnie.
Wiadomość, jaką niesie ten wpis, jest bardzo mądra 🙂 Nie ma co się czepiać o bzdety i robić problemu tam, gdzie go nie ma. Tylko to zdanie ,,Poza tym lubię żyć w przekonaniu, że znajomi mężczyźni wręcz gotowi są ze skóry wyskoczyć, by mi przychylić nieba.” traktowałabym raczej z rezerwą. Jak widać w społeczeństwie (i to nie jednym a w większości) to nie do końca tak wygląda…
Wiadomość, jaką niesie ten wpis, jest bardzo mądra 🙂 Nie ma co się czepiać o bzdety i robić problemu tam, gdzie go nie ma. Tylko to zdanie ,,Poza tym lubię żyć w przekonaniu, że znajomi mężczyźni wręcz gotowi są ze skóry wyskoczyć, by mi przychylić nieba.” traktowałabym raczej z rezerwą. Jak widać w społeczeństwie (i to nie jednym a w większości) to nie do końca tak wygląda…