Już pierwsza część, czyli “Sapiens” była ciekawsza niż najlepszy kryminał, ale “Homo deus” to po prostu thriller mrożący krew w żyłach. Yuval Noah Harari kreśli w nim taki obraz rzeczywistości i taką wizję przyszłości, że zaczynam się cieszyć z własnej śmiertelności.
A wszystkiemu winni biolodzy. Najpierw Karol Darwin, tworząc teorię ewolucji, odebrał nam nieśmiertelną duszę. To już było dosyć bolesne, co by nie mówić. Teraz jego następcy sprowadzając nas do, wprawdzie niezmiernie skomplikowanych, ale jednak algorytmów, każą nam pożegnać się z pojęciem wolnej woli, indywidualizmu i złudzeniem, że cokolwiek wybieramy.
Nie będę spoilerować dalej, książkę trzeba przeczytać. Choćby po to, żeby wiedzieć, co dzieje się w naukowych laboratoriach i jaka mniej więcej może czekać nas przyszłość. I że to nie islamski fundamentalizm stanie się religią jutra.
Ciekawa jestem, ilu z naszych światłych pedagogów jest na bieżąco z tym co się obecnie dzieje w sferze nowych technologii, albo zastanawia się w ogóle, czy wiedza przekazywana przez nich dzieciom w szkołach, przyda im się do czegokolwiek. I w jakim świecie przyjdzie im żyć. Mam wrażenie, że dzieciaki więcej nauczą się od swojego telefonu niż od przeciętnego nauczyciela. A już na pewno katechety. W obliczu rozważań Harariego wszystkie znane nam religie wydają się być jakimiś anachronicznymi bajkami dla dzieci, jak te o krasnoludkach i sierotce Marysi.
Naszym światem rządzą algorytmy. MY jesteśmy algorytmami. Jesteśmy algorytmami opartymi na węglu, które stworzyły sobie potężną konkurencję opartą na krzemie. Dużo sprawniejszą konkurencję, dodam.
Teoretycznie mogę sobie wyobrazić taki idealny mariaż. Z jednej strony słabsza, ale niebrzydka i barwna emocjonalnie węglowa panna na wydaniu, z drugiej on- silny, wydajny, choć nieco zamknięty w sobie, krzemowy kawaler.
Lepiej, żeby były z tego dzieci, niż wojna.
Czytam sobie każdy Twój post, Wiedźmo, jak taki czajnik. Czaję się i nie komentuję. Ale tym razem czytam, myślę: trzeba się wypowiedzieć. Trzeba, oj trzeba. Bo jak każdy z wcześniejszych postów robił na mnie wrażenie co najmniej nieprzeciętne, tak ten – no geniusz. Recenzja, a jednak nie-recenzja. Epickie przemyślenie. Czytam i wiem, że oto są dwie książki, które koniecznie muszę przeczytać. Dziękuję za napisanie tego posta, na pewno jeszcze się odezwę, gdy już przeczytam oba tomy! Tymczasem życzę dalej takiej pasji w pisaniu, jaką widać w każdym Twoim poście. I smacznych pączków, bo smacznych pączków nigdy dość <3
Dzięki bardzo 🙂 czy ostatnie zdanie to kod rozpoznawczy? bo mam sympatycznego kolegę o takim nicku 🙂
Czytam sobie każdy Twój post, Wiedźmo, jak taki czajnik. Czaję się i nie komentuję. Ale tym razem czytam, myślę: trzeba się wypowiedzieć. Trzeba, oj trzeba. Bo jak każdy z wcześniejszych postów robił na mnie wrażenie co najmniej nieprzeciętne, tak ten – no geniusz. Recenzja, a jednak nie-recenzja. Epickie przemyślenie. Czytam i wiem, że oto są dwie książki, które koniecznie muszę przeczytać. Dziękuję za napisanie tego posta, na pewno jeszcze się odezwę, gdy już przeczytam oba tomy! Tymczasem życzę dalej takiej pasji w pisaniu, jaką widać w każdym Twoim poście. I smacznych pączków, bo smacznych pączków nigdy dość <3
Dzięki bardzo 🙂 czy ostatnie zdanie to kod rozpoznawczy? bo mam sympatycznego kolegę o takim nicku 🙂