Niezorientowanym wyjaśniam, że w gwarze śląskiej basztard to inaczej krojcok, inaczej hybryda, czyli mieszanka. Czyli ja. Tata rodowity Ślązak, wnuk śląskiego powstańca, za którym po wojnie dzieci ludności napływowej wołały w szkole “Niemiec”. Mama -kresowianka spod Lwowa. Dla rodziny męża-Ruska. Pójdźmy krok dalej. Jedna babcia Polka, druga Ukrainka. Ukrainka całe życie ukrywała swoją narodowość, żeby jej sąsiedzi nie utopili w studni. Za Wołyń czy cokolwiek innego. Jak nikt nie słyszał, śpiewała tęskne piosenki czystym sopranem. Jeszcze dalej-prababka rodowita Niemka. Granice latały im nad głowami wte i wewte, wojna rzuciła, gdzie chciała. Jeden dziadek -Żołnierz Wyklęty, kawaler Virtuti Militari, piszą o nim w książkach. Drugi -poborowy Wehrmachtu. Ulubiony wujek oblegał Stalingrad, co było przez lata starannie ukrywaną, rodzinną tajemnicą. Tak jakby miał jakiś wybór. Wcielili do armii i pognali na Wschód. Ledwo przeżył. Nigdy nikomu nie opowiadał, co tam się działo, tylko do końca życia się jąkał.
Wobec której z wymienionych nacji powinnam czuć plemienną lojalność? Ślązaków, zgodnie z ideologią Heimatu, małej ojczyzny? Może wstąpić do RAŚ-u? Płakać za Lwowem z kresowiakami? Bronić samostiejnej Ukrainy? Szukać papierów po prababci i urządzić się w Vaterlandzie? Czy świętować stulecie niepodległości Polski? Co ma mi ułatwić identyfikację? Ukraińska uroda po babci, nienaganna polszczyzna wyniesiona z domu, mimo, że tata Ślązak rodowity? Czy religia, której nie wyznaję, a podobno jak Polak to tylko katolik?
Żeby nie było. Też się dzisiaj wzruszam słuchając tekstów Baczyńskiego na koncercie narodowym i mam flagę za oknem na jutro. Czytałam “Pokolenie Teresy” i “Kolumbów”. Uwielbiam “Najdłuższą wojnę nowoczesnej Europy”.
Świętujmy, jak najbardziej. Ale od poniedziałku proponuję, zamiast w przeszłość, zacząć patrzeć w przyszłość. Bo dylematów współczesności nie rozwiążą nam państwa narodowe, zamykanie granic przed obcymi i oczu na problemy globalne. Polecam gorąco najnowszą książkę izraelskiego filozofa Harariego “21 lekcji na XXI wiek”. Jest nas 7 miliardów, uwięzionych na małym kawałku skały w niewyobrażalnej pustce Wszechświata. Musimy się dogadać. Albo zginąć.
Głos wołającego na puszczy, skonstatuję ze smutkiem. Aczkolwiek straszliwie chciałabym się mylić.
Narodowcy i inni tacy się wybiją a zostaną normalni 🙂
Oby
Twój dylemat to dylemat wielu z nas.