Obserwuję sobie ostatnio moich kolegów w czasie osławionego “kryzysu wieku średniego” i wprost nie posiadam się z uciechy. Co i rusz któryś odkrywa, że prawdziwe porozumienie dusz łączy go z panienką, która mogłaby być jego córką, o ile nie wnuczką, gdyby się nie ociągał na studiach.
Nawet w to szczerze wierzę, tylko co oni biedni zrobią, kiedy nowa dziewczyna dojrzeje, zupełnie tak jak ta poprzednia, i dojdzie do wniosku, że miło byłoby mieć u boku kogoś dorosłego zamiast wiecznego nastolatka, za to z przerzedzonym owłosieniem i zębami.
Na razie przypominają mi te chomiki, które wkładamy do kółek, a one biegną i wydaje im się, że posuwają się do przodu. A ich nowe, wspaniałe życie nieodparcie kojarzy mi się z kręceniem się na Diabelskim Młynie w Wesołym Miasteczku. Pamiętam tylko, że się porzygałam.
Na ogół nowa żona chce mieć nowe dzieci, nowy dom na przedmieściu i całkiem nowe wakacje w tym samym hotelu, do którego jeszcze nie tak dawno jeździli ze starą. I raczej nie po to znalazła sobie faceta w wieku tatusia, żeby samej na to wszystko zarabiać.
Są, oczywiście, mężczyźni, którzy mają inne pomysły, kiedy dopada ich syndrom zamykających się drzwi. Chociaż żaden z mi znanych raczej nie wyszedł poza kupienie sobie motoru. Za to zaskakująco wielu postępuje jak ten osobnik, o którym Einstein mawiał, że:
“ tylko idiota robi wciąż to samo, oczekując innego wyniku”.
I tu biologia, która jednak na ogół nas traktuje nieco po macoszemu, w tym jednym punkcie chyba się sprawdza. Bo, o ile można mieć ułańską fantazję i po 40-stce zafundować sobie młodszego o kilkanaście lat kochanka, co bardzo popieram, to rzadko przychodzi nam do ślicznych główek żeby sobie robić z nim nowe dzieci. Czas już nie bardzo po temu i wystarczająco uchetałyśmy się przy starych. Tatusiowe jakby tu mniej wyeksplatowani i trochę naiwnie podchodzą do tematu. I wręcz pchają się do przekazywania swoich bezcennych genów. A kiedy zarwana po raz kolejny noc uświadamia im, że jednak siły już nie te, to raczej za późno na odkręcenie całej sprawy.
Za to moje koleżanki w analogicznym wieku wydeptują całkiem nowe ścieżki swojego życia i bardzo ciekawie się to obserwuje. Malują, fotografują, piszą książki, zakładają nowe firmy, rozwijają się jak ten perski dywanik. Odkrywają nowe sporty i kontynenty. Zamiast pierogów zaczynają wyrabiać sobie osobowość i aż trudno za nimi nadążyć. Dzieci mają dorosłe, więc jeśli nie wysypiają się w nocy, to raczej z powodu dzikiego seksu niż ząbkowania. Mają faceta, lub nie, ale nie stanowi on już centrum ich Wszechświata, jak to bywało do tej pory.
Więc nawet rozumiem tą tęsknotę panów za nową miłością i “tym zachwytem w oczach”, jak to kiedyś ujął jeden mój kolega.
Życzę bliźniąt. Trudności rozwijają.
Naszła mnie taka myśl, że lepiej by jednak było, żeby kobiety rozwijały charakter też PRZED 40 urodzinami 🙁 A potem to już będą miały rozwinięty, więc będą się dalej tym cieszyć. Bo jak się najpierw tylko chce podobać, potem haruje przy dzieciach i obsługuje cały świat, a dopiero po 40 roku życia ma się coś z niego mieć, to troszkę przy późno, jak dla mnie. Najlepiej od razu, jak się jest młodym a potem dalej 🙂 Bo inaczej zawsze jest frustracja, że ,,mogłam wcześniej”. Może to źle ale nie popieram idei ,,lepiej późno niż wcale”. Lepiej (jak można i zależy to tylko ode mnie, sytuacje są różne) od początku. Ktoś kiedyś powiedział, nie pamiętam kto, że ,,jak sobie pół życia zmarnujesz to jest nikła szansa, że drugie pół (nawet dobre) Ci zrekompensuje stracony czas” (stracony na cokolwiek czego nie chcesz). Frustracja zawsze zostaje. Także niech kobiety po prostu dobrze żyją, niezależnie ile mają lat.
a pewnie, ale powiedz im to…
Na szczęście znam takie, którym nie trzeba mówić 😉 Ale póki w telewizji będą królowały mózgotrzepy typu ,,pytanie na śniadanie”, kobiety będą się interesować babską prasą i kupować każdy kit z pop kultury, to faktycznie, czarno to widzę…
Nie ma przypadków, są tylko znaki 😉
Ubawiłem się choć jestem facetem 😀 A już na poważnie to niestety geny rządza, czy nam się to podoba czy nie. I na nic tu racjonalizacja. I z ciekawostek: są badania, które pokazują, że coś co nazywa się kryzysem wieku średniego pojawia się u mężczyzn, których partnerki wchodzą w okres bezpłodności i raczej nie jest obserwowany np. u kawalerów / singli.