Biolodzy ewolucyjni badający nasz gatunek, jako wprawdzie górujący pod wieloma względami nad resztą Stworzenia, ale jednak nie tak bardzo jakbyśmy chcieli, twierdzą, że podstawowym napędem, jaki kieruje naszymi zachowaniami jest dążenie do jak najszerszego rozprzestrzenienia naszych genów.
To nasze ewolucyjne dziedzictwo, jesteśmy potomkami tych, którym się to udało. Występowały w historii osobniki bardziej etyczne, wrażliwe i empatyczne niż twoi przodkowie, ale jeśli zmarły bezpotomnie, to ich linie genetyczne poszły w piach, koniec kropka.
Obie płcie są tu równouprawnione, różni się jedynie ich strategia.
Mężczyznom opłaca się zapłodnienie maksymalnej ilości samic, jeśli tylko uda im się wygrać wyścig z silniejszymi samcami.
Kobieta stawia raczej na jakość dawcy genów i jego zdolność do zaopiekowania się nią i potomstwem, gdyż jest w stanie donosić dość ograniczoną liczbę ciąż.
Tak, tak, ja wiem, nie jesteśmy w paleolicie. Ba, co z tego, skoro nasze mózgi nie zawsze o tym wiedzą Nawet jeśli świadomie się zabezpieczamy przed prokreacją i traktujemy seks jako rozrywkę, to wie o tym tylko nasza kora nowa. Starsze części mózgu mają to w nosie.
Par excellence, węch ma ogromne znaczenie w doborze partnera, ale o tym potem.
Dodać należy, że emocje są bardziej domeną starszej struktury mózgu zwanej układem limbicznym. Myślenie zaś kory nowej, konia z rzędem temu, kto myśli przy zakochaniu.
Więc, kiedy zaniepokojona zbytnio przedłużającymi się zebraniami w pracy, przeszukasz telefon swojego ślubnego i natrafisz na czułą korespondencję z młodą asystentką, najpierw weź głęboki oddech, policz do dziesięciu, wypij szklankę wody.
Ja nie mówię, że masz mu darować, ale nie bierz tego do siebie. To nie jest tak, że tobie czegoś brakuje, byłaś za mało czuła, a zupa była za słona. Najprawdopodobniej jego mózg zahaczył się chwilowo w paleolicie i właśnie próbuje zaciągnąć nową samicę do swojej jaskini.
Wcale też nie chce rozstawać się z tobą. Prawdopodobnie jest rozdarty jak sosna na wietrze, skołowany i nie wie co się z nim dzieje. Wyluzuj.
To znaczy, możesz zrobić awanturę, spakować mu walizkę i zrzucić ze schodów. Na to pewnie liczy konkurencja, gryząc palce w nerwach i popłakując po kątach.
Jeśli facet ci się definitywnie znudził, to korzystaj z okazji, prawdopodobnie w ostrej fazie zakochania da ci się oskubać do nitki. Ale jeśli nie widzisz świata poza swoim misiaczkiem, to weź na wstrzymanie. Awanturę zdążysz zrobić kiedy nowa miłość przyblaknie.
A przyblaknie tym szybciej, im szybciej tęczowa fala namiętności rozbije się o ostry klif życiowej prozy.
Typu zakupy, choroby wieku dziecięcego i odrobaczanie psa.
Wtedy w ramach zadośćuczynienia zażyczysz sobie podróży dookoła świata, nowego samochodu, albo świąt z twoją mamusią.
A na razie udaj się na wakacje, najlepiej gdzieś daleko i na dłużej. Oczywiście, zostawiając dzieci pod opieką tatusia. I uprzedzając obie babcie, że wszelka pomoc jest kategorycznie zakazana. Pozwiedzasz sobie świat, a on tymczasem przekona się, jak bardzo mu jednak brakuje domowych obiadów i ile zachodu wymaga opieka nad nieletnimi. A nowa miłość bywa z reguły mało pomocna, bo sama ledwo wyszła z wieku dziecięcego.
Tu nie odpuszczaj, w razie tzw. “rozmów rozwodowych” zagroź pozostawieniem dzieciątek pod jego wyłączną pieczą. Gdyby kobiety, zamiast heroicznie walczyć o opiekę nad dziećmi, pozostawiały ten obowiązek tatusiom, założę się, że do większości rozwodów by w ogóle nie doszło. Znam przypadek, kiedy wystarczyły jedne wakacje w roli ojca samotnie wychowującego, żeby pomysł rozwodu rozwiał się w sinej mgle.
Gdy już ochłoniesz i ewentualnie podrasujesz nadwątlone ego w silnych ramionach przystojnego divemastera, przemyśl, czy nie byłoby warto po powrocie dodać trochę nowej energii związkowi i wybrać się razem na zdobywanie Kilimandżaro.
przepraszam … czy naprawdę jest tak, że Twoje Czytelniczki mają umysł 11-13 latki?!
Skąd ten wniosek? 🙂
mam wrażenie, że to raczej dla mężczyzn związki przyczynowo-skutkowe są nieodgadnioną tajemnicą..
Odezwał się inteligentny. Jak na dojrzałego faceta strasznie Pan nierozgarnięty jakoś. Jak widać, są ogarnięte 13 latki i nieogarnięci starszego pokolenia…