Jest takie jedno słowo, powszechnie używane w naszych opowieściach, zwłaszcza tych, które dotyczą przeszłości. Słowo to odbiera nam szczęście i zamyka nas na chwilę obecną.
Koncentruje naszą uwagę na braku, przez co tracimy z oczu bogactwo, które nas otacza. To niepozorne słówko brzmi “gdyby“. Ach, gdybym tylko była szczuplejsza. na pewno moje życie wyglądałoby inaczej. Ach gdybym wyszła za Adasia, który chciał ze mną chodzić w podstawówce, a teraz jest prezesem firmy. Gdybym pojechała na wakacje tam, a nie tu. Gdybym poszła na inne studia.
I tak sobie gdybamy, tworząc w głowach nieistniejące scenariusze. Przestajemy widzieć to co mamy, nie cieszą nas nasze sukcesy, bo przecież gdyby to czy tamto, to odbierałybyśmy Oskara, a nie trójkę dzieci z przedszkola. Gdybanie może też nam odebrać siłę do realizowania marzeń i planów. Bo fajnie byłoby pojechać tu czy tam, ale gdyby się okazało, że coś się nam stanie? Żałowanie przeszłości i straszenie się przyszłością to najbardziej jałowe zajęcie jakie znam. Przeszłości nie zmienisz. Przyszłości nie przewidzisz. Zawsze jest inaczej, niż ci się wydaje. W coachingu jest jedna podstawowa zasada, która w cudowny sposób uwalnia od życia na jałowym biegu. Brzmi ona:
ZAWSZE DOKONUJEMY NAJLEPSZYCH DOSTĘPNYCH NAM WYBORÓW.
Koniec, kropka. Jeśli wybrałaś w przeszłości tak, a nie inaczej, to to był najlepszy wybór jakiego mogłaś w tamtej chwili dokonać. Inaczej się nie dało i już. Jeśli kolejnego dnia umiemy, potrafimy, rozumiemy coś więcej, wtedy mamy możliwość dokonania lepszego wyboru niż dokonalibyśmy wczoraj, ale znowu to jest najlepszy wybór z możliwych. Snując przypuszczenia, opowiadając o mrzonkach, tracisz swoją uważność i radość z chwili obecnej. To samo robisz strasząc się przyszłością. Nie jesteś w stanie przewidzieć długości swojego życia, ani pogody w czasie urlopu. Trudno nam uwierzyć, że nasz wpływ na przyszłość jest ograniczony, lecz paradoksalnie możemy go zwiększyć, wykorzystując swój wpływ na doświadczane TU I TERAZ , w tej chwili, emocje, potrzeby oraz myśli. Im bardziej potrafisz cieszyć sie tą chwilą, tym mocniej wnosisz w przyszłość swoje pozytywne nastawienie.
Drugie słowo, które rzucamy sobie pod nogi i staje się kłodą, blokującą przejście, to “ale“.
Podobno “ale” w zdaniu unieważnia wszystko, co stoi przed nim. Chciałabym napisać książkę, ale nie mam czasu. Pojechałabym w podróż, ale nie znam angielskiego. Nauczyłabym sie, ale jestem za stara. Nurkowanie jest fajne, ale boję się zapisać na kurs. Może z koleżanką, ale ona nie chce. Nie chcę poddawać się terrorowi mycia okien w grudniu, ale co ludzie powiedzą.
Gdybym tylko umiała cieszyć się życiem. Ale jak?
p.s. Dokładam planszę MZKT, pożyczoną od wiedźmy Bożenki, mojej przyjaciółki i autorki książki “Bliżej siebie”.
MOGĘ
ZROBIĘ
KONIEC
TEMATU
Kiedy idę pod górę, zwłaszcza dosłownie z racji, gdzie mieszkam, i jest ciężko, i jest demotywująco, że może zawrócę do ciepłego domu, to na własny użytek z każdym kolejnym postawieniem kroku na nierównym gruncie powtarzam sobie te słowa: CHCĘ, POTRAFIĘ, UMIEM, ZROBIĘ.
też ładna mantra 🙂
Też pomocna, kiedy zawodowo nie mogę przez coś przebrnąć. Aż mogę. 🙂
Kurczę….Wiedźmo te twoje wpisy trafiają w sedno…wszystkie te które do tej pory czytałam
dzięki, miło wiedzieć 🙂