Ile razy w dzieciństwie, w odpowiedzi na jakieś niewygodne dla dorosłego pytanie, usłyszałaś: “ciekawość – pierwszy stopień do piekła”? Bo ja mnóstwo. Dzieckiem byłam, jak widać, dociekliwym. Pewnie też dosyć męczącym. Mnie ta odpowiedź nie zniechęcała, mam nadzieję, że nie zniechęciła też ciebie. Jak nie odpowiadali znani mi dorośli, to zawsze były jeszcze książki.
Bo ciekawość to pierwszy stopień do nieba. To ludzka ciekawość popycha świat do przodu, w opozycji do instytucji takich jak państwo, czy Kościół, które są głównie zainteresowane utrzymaniem status quo. Gdyby nie dociekliwość Michała Anioła, który mimo groźby ekskomuniki badał budowę ludzkiego ciała w czasie nielegalnych sekcji, to nie podziwialibyśmy dzisiaj marmurowej doskonałości Dawida. Gdyby nie ciekawość Krzysztofa Kolumba to może nadal by nam się wydawało, że na Europie, Azji i Afryce kończy się świat. Uczciwie dodam, że pomogła też chciwość Izabeli. Ale to Kolumb wypłynął w nieznane na łupince orzecha i poszerzył nam świat. Choć trzeba przyznać, że wielu nadal wydaje się, że on się w ogóle kończy na Różańcu do Granic.
Gdyby nie ludzka ciekawość to nie latalibyśmy samolotami, nie mieli nowoczesnej medycyny, ani Internetu. Dlatego nie przepadam za religią, chociaż rozumiem, że wielu ludziom ułatwia ona życie. Każda ze znanych mi religii stara się zgasić ludzką ciekawość i udaje, że zna odpowiedzi na wszystkie pytania, bo ma je zapisane w swojej świętej księdze.
Zupełnie też nie rozumiem i nie akceptuję polskiej szkoły, która w parę lat, z ciekawych wszystkiego dzieci, robi znudzonych wszystkim nastolatków. To jej najgorszy grzech, ale akurat on jakoś nie spędza snu z oczu niby reformatorom. Pewnie dlatego, że nasza szkoła jest bardzo bismarckowska, a ten pruski kanclerz nie po to wymyślił powszechne szkolnictwo żeby ludzie się uczyli, ale żeby formatować posłusznych państwu obywateli. Z polskiej szkoły byłby bardzo dumny zapewne. Na szczęście jest w nas żywotność trudna do zabicia i mimo szkolnej tresury zdarza nam się jednak czymś potem w życiu zainteresować. Warto za tym iść, zamiast mówić sobie, że jestem już na to za stara, albo ludzie tego nie robią. Ludzie wielu rzeczy nie robią i potem się nudzą śmiertelnie. I zanudzają lekarzy urojonymi chorobami.
Dzieci, kiedy wkraczają w słynny “wiek pytań” zamęczają nas swoją ciekawością i nie zawsze starcza nam cierpliwości na odpowiadanie. Ale NIGDY nie mów swojemu dziecku, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i sama w to nie wierz. Ciekawość prowadzi nas do gwiazd. Pozwala odkrywać nieznane, albo zupełnie inaczej popatrzeć na to, co niby znane. Dlatego- zadawaj pytania. O siebie. Dlaczego robię to co robię? Dlaczego tak właśnie myślę? O innych. Kim są? Co mają do przekazania? O świat. Jak działa? Jaki jest?
No i to najważniejsze. Jak go uratujemy?
Piszę dopiero teraz choć czytałam już i popieram 🙂 Moja matka właśnie czyta jakiś bzdurny artykuł, chyba w Gościu Niedzielnym, bo autor tam chyba teraz publikuje, o tym, że młodzi współczesnego pokolenia ,,cierpią na chorobę Koziołka Matołka bo szukają w szerokim świecie tego co mają blisko”. Owszem, czasami tak jest. No ale to w szerokim świecie już nie można szukać szczęścia i go nawet znaleźć? Trzeba koniecznie siedzieć w miejscu, które tylko z budynku jest domem? A świat jest taki podły, zły straszny i w ogóle to be. Dodam, że moja rodzicielka (chyba już mówiłam) należy do tych kobiet, które wszystkiego się boją a jednocześnie myślą, że wiedzą wszystko najlepiej. A autor tego artykułu ma chyba ,,prawe” zapędy. Właśnie dlatego nie lubię prawych, chyba nawet bardziej niż skrajnych lewych, choć i za tymi nie przepadam, jestem za zdrowym rozsądkiem i niektóre rzeczy i tam mi się nie podobają. Bo prawi udają, że wszystko wiedzą najlepiej i za każdego. I jeszcze, ze każdego zbawią…