Czytam sobie wpisy blogerek z okazji Dnia Matki, zwłaszcza feministyczne, a tam dobrze mi znana wyliczanka. Czyli lista oczekiwań społecznych wobec matek i trochę buntu, że jak to, że czemu ciągle matki, a ojcowie to dostają medale za sam fakt istnienia. Że u nas ciągle konserwa i przekonanie, że kobieta to przede wszystkim ma dzieci i dom ogarnąć, a praca to ewentualnie przy okazji i żeby nie kolidowała. Chociaż z kolei te, co nie pracują, też są piętnowane. Sprzeczne komunikaty, niemożliwe do spełnienia wymagania. I tak dalej. Znam temat, podzielam poglądy.
Ale. To trochę jak z narzekaniem na Kościół. Niby księża pazerni i hipokryci, ale jak tu dziecka nie ochrzcić? Do komunii nie posłać i bierzmowania? No to jak potem weźmie KOŚCIELNY ŚLUB? A wierzysz w Boga? …E..wierzę, że COŚ jest..A dlaczego? Bo mi z tym LEPIEJ.
Podobnie czasem z umęczonym macierzyństwem. Po pierwsze, w ogóle nie musimy mieć dzieci. Naprawdę. Ziemia jest przeludniona i jest dużo ciekawszych genów do replikacji niż twoje. Po drugie, potrafisz zostawić dziecko z ojcem i nie kontrolować tego, w co jest ubrane, co zjadło i czy jest umyte? Przygotowanie do rodzicielstwa macie takie samo, czyli żadne, bo chodziliście najprawdopodobniej do tych samych szkół, może to nawet twój chłopak od liceum. Ale ty szybko zostajesz ekspertką, inne kobiety z rodziny ci sekundują, jeśli tylko mają okazję, zupełnie jakby ojciec dziecka był dwuleworęcznym debilem. I facet, nawet jak miał dobre chęci, to wycofuje się na z góry upatrzone pozycje, bo kto lubi być wiecznie rugany za niekompetencję? Poza tym, to wygodne. A ty umordowana, ale na piedestale. I taka niezastąpiona.
Masz dom na głowie? Ale pewnie nie uzgadnialiście przed ślubem, że okna mają być myte w grudniu, odkurzać trzeba codziennie, bo ty masz fioła na punkcie czystości i nie wyobrażasz sobie dnia bez obiadu? Żeby nie było. To są najczęściej lenie i chętnie przystawiają ryjek do gotowego koryta, ale to ty masz w głowie dzwonek jak pies Pawłowa, który każe ci to wszystko ogarniać. I to na piątkę. Nie żyjemy w czasach, kiedy mąż mógłby za brak obiadu, albo bałagan zadysponować chłostę dla żony. Są bary, stołówki, firmy sprzątające i pralnie chemiczne.
Ludzkie szczenię wprawdzie rośnie stosunkowo wolno, ale nie aż tak, żeby trzeba je było opierać i karmić dziesięciolecia. Jeżeli to robisz, to znaczy, że chcesz. A jak głosi prawo rzymskie, chcącemu nie dzieje się krzywda.
Bardzo lubię w mężczyznach jedną cechę. Umiejętność godzenia się z faktami. Tylko ty musisz się zdobyć na odwagę i te fakty stworzyć. Nie ma obiadu. Wychodzę. Zajmij się dziećmi.
Da radę.
Mój daje radę coraz lepiej.10 lat temu nie do pomyślenia,a teraz luz.
Jak to człowiek z wiekiem mądrzeje.
Pozdrawiam lucysia
trzeba dać szansę 🙂 i nie nabierać się na wyuczoną bezradność..;-) pozdrawiam cieplutko