..co się w życiu liczy..” To, oczywiście, cytat z wakacyjnego przeboju Poparzonych Kawą. A na wakacje polecam świetną lekturę “Kocha, lubi, zdradza” Esther Peret, autorki “Inteligencji erotycznej”. Nie jest może aż tak odkrywcza jak ją recenzuje Asia Pachla na swoim blogu wyrwanezkontekstu.pl ale bardzo przyda się wszystkim tym, których kryształowa łódka idealnego związku rozbije się tego lata na ostrych skałach wakacyjnego romansu. Całej reszcie też, żeby odtąd wystrzegała się łatwych osądów i bezapelacyjnych wyroków.
Ciekawym spostrzeżeniem autorki, badającej sprawę na całym świecie, jest to, że jeszcze nigdy zdrada nie była tak powszechna, a zarazem tak druzgocząca. Tłumaczy to faktem, że jeszcze nigdy nie wymagaliśmy od związku tak wiele. Podobne rozważania pamiętam z książki Elizabeth Gilbert, tej od “Jedz, módl się i kochaj”. W następnej części “I że cię nie opuszczę” autorka śledzi, podobnie jak Esther, dzieje instytucji małżeństwa przez wieki i ma podobne refleksje. Dawniej małżeństwo służyło określonym celom i raczej nikt nie spodziewał się miłosnego spełnienia. Dopiero Romantyzm podniósł miłość na piedestał, a my dołożyliśmy jeszcze wymóg nieustannej namiętności i seksualnego raju. Nadaliśmy małżeństwu taki ciężar znaczeń, a na dodatek trwa ono, w zamyśle, tak długo, że coraz trudniej przychodzi nam wytrwać w pięknych postanowieniach i dotrzymać złożonych przysiąg. Stąd plaga zdrad i lepiej o nich rozmawiać, niż zatrzymywać się na akcie potępienia, bo to nic nie da.
Tyle książka. Mnie dodatkowo przychodzi do głowy, że wciąż pojawia się ten sam problem, tylko w różnych odsłonach. Mianowicie, nie bardzo mamy ochotę dorosnąć. Skoro Bóg raczej umarł i są na to dowody, to zaczęliśmy gloryfikować emocje, a sacrum lokować w drugim człowieku. To partner ma być teraz zarówno opiekuńczym Ojcem, jak i Zbawcą i w ogóle sensem i życiem. Kimś, kto nigdy nie zawiedzie i zawsze jest. Komu bezgranicznie ufamy i zawierzamy.
Tymczasem ludzkie emocje są zmienne, a na dodatek ich nie kontrolujemy. Możemy kontrolować zachowanie, ale w naszej zinfantylizowanej kulturze natychmiastowej gratyfikacji, przychodzi nam to z coraz większym trudem. Poza tym, pamiętajmy o naszym małpim dziedzictwie i wesołych małpkach bonobo. Nakładka kulturowa to wciąż cieniutka warstwa lukru na ciastku biologii.
Nie neguję bólu po odkrytej zdradzie. Ale jeśli kogoś on wręcz unicestwia, popycha do samobójstwa, odbiera sens istnienia, to może pora dorosnąć. I stanąć mocno na własnych nogach. Inni ludzie czasem nas kochają, a czasem im przechodzi i trudno. Socjobiologia ma wiele do powiedzenia na ten temat, wystarczy poczytać. Tak zwane “zasady moralne” mogą kogoś zmusić, żeby z Tobą był.
Ale nie zmuszą, żeby CHCIAŁ z Tobą być. A to różnica.
Boskie, prawdziwe w każdym słowie! 🙂
Ten zespól, jak dla mnie, nie ma żadnej mądrej piosenki. No ale czego się spodziewać po dziennikarzach RMFu i Radia Zet? 😉 A co do posta, trafnie opisuje sytuację.
chyba musimy zweryfikować obiegowe przekonania rodem z amerykańskiego kina 🙂
Szczególnie te z wszelkich amerykańskich komedii romantycznych 😀 Ja teraz rzadko oglądam hollywoodzkie produkcje. Jest tyle innych, fajnych filmów (amerykańskich też) a w TV ciągle lecą te same…
Ten zespól, jak dla mnie, nie ma żadnej mądrej piosenki. No ale czego się spodziewać po dziennikarzach RMFu i Radia Zet? 😉 A co do posta, trafnie opisuje sytuację.
chyba musimy zweryfikować obiegowe przekonania rodem z amerykańskiego kina 🙂
Szczególnie te z wszelkich amerykańskich komedii romantycznych 😀 Ja teraz rzadko oglądam hollywoodzkie produkcje. Jest tyle innych, fajnych filmów (amerykańskich też) a w TV ciągle lecą te same…