Małpa na piedestale

Małpa na piedestale

Miałam sen. Coś jak Martin Luther King, słowo daję. Mianowicie śniło mi się, że jestem w liceum, nudzimy się na jakiejś wycieczce i wpadam na pomysł przedyskutowania z moimi kolegami kwestii, czemu to bardziej przejmujemy się losem nieznanych sobie ludzi, niż na przykład losem zagrożonych gatunków. Takiej pantery śnieżnej zostało 4 tys. osobników, a jest piękniejsza, niż większość ludzi, których znam. A od niektórych zapewne mądrzejsza. A ludzi miliardy. Czemu bardziej mam się przejmować ludźmi ginącymi w różnych zakątkach świata, niż losem tych przepięknych kotów? Nie żebym lubiła, jak komuś dzieje się krzywda, ale czemu na ogół przejmujemy się tylko tymi, którzy o tej krzywdzie potrafią MÓWIĆ?

Pomijam kwestię, że w rzeczywistości nigdy nie mogłoby dojść do takiej dyskusji w stylu debat oxfordzkich, bo byłam w mat-fizie i koledzy, poza jednym Markiem, byli raczej mało wygadani.

Natomiast ja sama, w moim śnie, z zapałem rozwijałam myśl o zrozumiałej ewolucyjnej gatunkowej solidarności i zupełnie niezrozumiałej, niewiarygodnej ludzkiej arogancji. Arogancji, która prowadzi nas na samo dno piekła, że użyję znanych metafor?(mat-fiz!), w którym to piekle zostaniemy sami, bo wytępimy każde inne życie na Ziemi.

Skoro przyswoiliśmy, jako tako, teorię ewolucji, to może pora zejść z piedestału i uznać, że jesteśmy tylko jednym z gatunków, a inne mają takie same prawa do korzystania z ziemskich zasobów? Wprawdzie Bóg powiedział w Biblii, że mamy “iść i czynić sobie Ziemię poddaną”, ale chyba już wiemy, że ta rzekomo święta księga to dzieło ludzkich rąk, więc taki komunikat nigdy nie padł? I nawet dziewiętnastowieczny humanizm, który w roli mitu spajającego, dzielnie stara się zastąpić monoteistyczne religie, też niedługo sam może zostać zastąpiony, przynajmniej według Harariego, dataizmem, czyli nową religią, religią przepływu danych? Jej narodziny obserwujemy patrząc na nasze dzieci symbiotycznie zrośnięte ze swoimi smartfonami. Chyba pora spokornieć, zanim życie krzemowe pokaże życiu opartemu na węglu, gdzie jego miejsce. Bo już niedługo może się okazać, że nasze mózgi już nie są tymi najsprawniejszymi na kuli ziemskiej. A nasze uroszczenia do panowania nad światem są po prostu śmieszne.

Może więc pora pomyśleć o zatrzymaniu neolitycznej płodności naszego gatunku, zanim zeżremy wszystko, co nas otacza, do gołej skały? I zaśmiecimy każdy skrawek?  Jest nas siedem miliardów i wciąż przybywa. Po co?

I tak gadałam przez sen, aż obudził mnie mój kot. Teraz myśli, że zwariowałam.

0 thoughts on “Małpa na piedestale

  1. A ja myślę, że Pani kot myśli, że ma Pani rację. Bo ją Pani ma 🙂 Oglądałam ostatnio opowieść podręcznej (na filmowo.co jest prawie cała, bez 2 ostatnich odcinków 2 sezonu). I nasz świat pod pewnymi względami zaczął mi dziwnie przypominać Gilead w niektórych aspektach. Szkoda, że nawet najgorsze (zbrodniarze i inni tacy) życie ludzkie w oczach niektórych znaczy więcej niż np. życie konia czy psa. Albo pantery. To nie ma sensu przecież, tak na logikę. Ale ludzie coś rzadko logiki używają 🙁

  2. Mi się zdaje, że bardzo duży wpływ ma faktycznie to pranie mózgu Kościoła. Ale to strzał w kolano bo gdyby, dajmy na to, na Ziemię przybyli Obcy (czysto teoretycznie), którzy stoją wyżej od nas, to co? Oni powinni sobie nas uczynić poddanymi bo gdzieś tak jest napisane w ich księgach? Albo superinteligentne roboty, które ktoś by stworzył. Skoro są sprawniejsze i inteligentniejsze to powinny nas zdominować? Szkoda, że nawet wielu inteligentnych ludzi bierze dosłownie Biblię zamiast szukać innych, mądrych źródeł lub myśleć samodzielnie, pytać: czy na pewno tak jest? po co? Przecież ta księga to zlepek różnych myśli, które spisali różni ludzie (często o różnie skrajnych postawach). A skoro niektóre spisane tam ,,prawa” się wzajemnie wykluczają to nie mogą być prawem uniwersalnym (o czynieniu Ziemi poddanej i opis Raju gdzie wszystkie gatunki żyją w spokoju i są równe, o zabijaniu uświęconych zwierząt na pokarm i żeby nie zabijać i nie jeść tego co ma w sobie krew życia). Przecież gołym okiem widać, że to są dwie różne postawy w tej samej kwestii. A skoro tak to nie jest to przekaz od jednej i tej samej istoty. Skoro zwierzęta zaistniały to mają takie same prawa do życia w spokoju jak ludzie i żadne gadanie księdza czy kogokolwiek tego nie zmieni a na pewno nie to podparte fałszem. A nawet gdyby podbierać się Biblią to jest tam też wyraźnie napisane nie zabijaj. Coś ci Katolicy czy Chrześcijanie chyba sami nie praktykują do końca swojej wiary 🙂

  3. Mnie zadziwia (a może już nie?) jedna rzecz. A mianowicie, że ludzie, nawet mając już część wiedzy na ten temat, dalej wierzą we wszystko co napisane w Biblii czy innej świętej księdze i to dosłownie (a kiedy im wygodnie to mówią, że to metafora, to samo a nie inna jej cześć). Niektóre rzeczy mogą być opisem (jaki znali) miejsc, przeżyć, wydarzeń itd. pewnej grupy ludzi. Ja rozumiem, że coś może być metaforą, sama lubię tego typu teksty. Ale te interpretacje na niekorzyść pewnych grup ludzi, że np. kobieta powstała później i zgrzeszyła więc ma być podporządkowana (w sumie komuś kto też zgrzeszył ale oczywiście w patriarchacie wszyscy bez macic to niewiniątka a baby to wstrętne kusicielki), jeden mężczyzna stworzony dla jednej kobiety. Moralnie może tak być. Ale biologicznie to się przecież wyklucza bo są na to dowody. Ale te dowody to pewnie ten z widłami podłożył a podłe feminazistki przesadzają 😉

      1. Ostatnio jeden taki (prawdziwy Polak-katolik, a jakże) na FB usprawiedliwiał gwałt strojem i cytuję: ,, Bóg nas tak stworzył, że intymność jest tylko dla małżonków”. Aha, czyli miłość bliźniego pełną gębą usprawiedliwia jakiekolwiek krzywdzenie. Zarodków nie zabijaj ale żywą i czującą kobietę (czy kogokolwiek) można zgwałcić. Ciekawe, czy jakby ofiara pobiła potencjalnego gwałciciela, który próbował, to by powiedzieli: To po co tam szedł? Poszedł to oberwał. Szczerze wątpię. I dziwią się, że ludzie odchodzą od Kościoła i krytykują religie, w tym też katolicką.

        A i prócz tego to teraz myślę, że jednak trochę się myliłam. Nie tylko ,,pranie mózgu” Kościoła robi swoje. Na Uniwersytecie (nie jakiś katolicki) niedaleko mnie pewien profesor ma sprawę za wulgarne żarty na wykładzie. Także po prostu chyba faceci (i dużo kobiet, niestety) w tych czasach (a raczej od zawsze) są po prostu świniami bez empatii zainteresowanymi tylko czubkiem własnego…nosa 🙂 I nie widzą ani innych ludzi ani zwierząt.

  4. Sprawa tego profesora była głośna ostatnio. A mnie już jakoś nie dziwią reakcje (kobiet szczególnie). Większość ,,starszych” kobiet tzw. starszej szkoły (w tym moja matka) uważa, że nic się nie stało. To następnym razem jak kobietę wyzwie od dzi…. i zagoni do wyra to przecież też ,,nic się nie stało”. To, że go wyrzucili to może za wysoka kara, wystarczyło obśmianie i upomnienie (bez medialnego szumu) ale ,,nic się nie stało”? Ja na serio nie mam nic do głupich żartów, są takie i śmieszne. Tylko, że nie znam kobiety, która by na publicznym wykładzie analogiczny żart (obrazek) o facetach wstawiła. Uczelnia to chyba jednak jakiś poziom. To, że kiedyś, za komuny, jarmarczne relacje w pracy obowiązywały (i chyba mentalnie większość Polaków to dalej PRL) to nie znaczy, że mają i teraz. I że jakiś facet ma być ważniejszy. Zszargał sobie opinię to są i konsekwencje. To, że kiedyś kobiety miały wyprane mózgi i godziły się na wulgarne zachowanie wobec nich to nie znaczy, że mają nadal. Ale one same sobie to robią. Faceci je upokarzają a one klaszczą w rączki i się głupio szczerzą. A potem hejtują feminazistki bo one takie zue. A może właśnie im ten brak szacunku przeszkadza… Ale kto by tam feminazi słuchał jak lepiej być poklepanym po tyłku a potem przegiętym wpół i po polsku dalej 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back To Top