Kiedy w 1895 roku młody Czech, Daniel Swarovski w swojej fabryce skonstruował maszynę do przemysłowego szlifowania kryształów pewnie nie spodziewał się, że swoim wynalazkiem zrewolucjonizuje rynek biżuteryjny i tekstylny. Ponieważ jego wyroby trudno odróżnić na pierwszy rzut oka od prawdziwych diamentów, odtąd każda elegantka mogła olśniewać koliami, kolczykami, czy pierścionkami nie wydając na nie fortuny. Nawet Marylin Monroe śpiewała swój słynny przebój o diamentach ubrana w kolię z kryształów Swarovskiego.
Jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? Zgodnie z tą ideą możemy ściany mieszkania ozdobić reprodukcjami słynnych malarzy i codziennie rano budzić się patrząc na Moneta czy Van Gogha. Bardzo też popieram noszenie sztucznych futer zamiast prawdziwych, zwłaszcza, że są lżejsze. Choć ja wolę goretex.
Dobrze jednak na własny użytek umieć odróżniać autentyki od podróbek, żeby nie być jak ten stryjek, który zamienił siekierkę na kijek. Wierszyk ten przypomniał mi się ostatnio w kontekście rozwodu znajomej pary, kiedy patrzylam na fotkę nowej wybranki. Założę się, że świadomość ilości silikonu wpompowanego w usta i biust ukochanej mogłaby mocno ostudzić gorące uczucie. Kiedyś polecano panom umawianie się z pannami na basenie, co eliminowało makijaż. Teraz są bez szans. Makijaż jest permanentny, hialuron nie wycieka, najwyżej mogą się odkleić rzęsy.
Natomiast nie da się podrobić osobowości, czy charakteru i dobrze byłoby, gdyby panowie oczarowani walorami zewnętrznymi nowej narzeczonej nieco ochłonęli, zanim staną z nią na ślubnym kobiercu. Albo w porę docenili to co mają.
Bo może się okazać, że mając w ręku 50-karatowy diament zamienili go na zwykłe, szlifowane szkiełko.
Większość facetów (chociaż nie wszyscy, oczywiście) właśnie tak robi. Bo diament przytył 3 kilo to już ,,nie świeci” (co jest bzdurą). Ale chcieli to mają. Mi ich nie żal, skoro tylko wygląd i ich wymagania oraz ich spełnianie dla nich się liczą. Dla takich co patrzą inaczej i widzą też inne zalety, zawsze znajdzie się diament (i dla kobiet też, czasem one też wyrzucają diamenty bo np. za biedny albo ,,za mało męski” czy coś tam). Także chcącemu nie dzieje się krzywda 😉 Fajni i dobrzy ludzie ciągną do fajnych. A podróby do podrób. Chociaż jak chodzi o kryształy to nie uważam ich za podróbę (chociaż taką mają funkcję). Po prostu inny minerał. A ludzie się umówili, że diament na szyi jest więcej wart niż praktycznie identyczny kryształ. A już z ludźmi z diamentu i ,,z podróby” to inna sprawa 😉
też kiedyś myślałam, że tylko się umówili, ale to nie tak do końca, n.p. zastosowanie przemysłowe metali szlachetnych i diamentów sprawia, że są niezastąpione
Az tym to się zgodzę. Ale ja o jubilerstwie (tylko) mówiłam a w kwestii estetycznej to praktycznie tak samo wygląda 🙂 Zastosowania to jasne, diament jest dużo twardszy i ma inne właściwości.
zupełnie jak żona 😉