Na grupę jedna z wiedźm wrzuciła przezabawny screen sms-ów tatusia, któremu powierzyła na majówkę opiekę nad wspólną progeniturą. Chłopina sobie najwyraźniej nie poradził, ale winne, oczywiście, okazały się dzieciaki i zapewne fatalne matczyne wychowanie. Oraz jej genetyczna spuścizna, niewłaściwe środowisko, złe nawyki i co tam kto sobie wymyśli.
Zabawnie się to czyta, choć jest to trochę śmiech przez łzy. I rozgoryczenie samotnym, formalnie lub tylko odczuwalnie, rodzicielstwem. Pamiętam, jak dzieci przyjaciółki lądowały u mnie, kiedy tylko za nią zamykały się drzwi i teoretycznie zostawały w domu pod opieką ojca. To samo, rzecz jasna, w drugą stronę, kiedy to ja wyjeżdżałam, a na posterunku zostawał Tygrysek. Ekstremalnie było wtedy, kiedy młodsza córka zameldowała, że ją boli brzuszek, na co od tatusia usłyszała, żeby się poszła pobawić do sąsiadów, a już wieczorem wylądowała w szpitalu rzygając jak kot. Babcia zdążyła zainterweniować.
I tak to mniej więcej wygląda, jak Polska długa i szeroka. Z chlubnymi wyjątkami. Tak, wiem, jest blog ojciec i paru innych zaangażowanych tatusiów. Piszę o statystycznej średniej. Spora część mężczyzn nie bardzo umie, wie, ani ma ochotę. Widać to na wywiadówkach, szkolnych imprezach i w gabinetach lekarskich. Rodzic to przeważnie matka. Właściwie nie znam przypadku, żeby to tatuś brał L4 na chore dziecko. Co by nieźle tłumaczyło, skąd tyle przeszkód w kobiecych karierach.
Zresztą, przy obowiązujących przepisach prawa pracy, problem sam się rozwiąże, bo żeby zatrudnić obecnie kobietę w wieku rozrodczym, to trzeba być finansowym samobójcą. I L4 nie będzie potrzebne, kobiety wrócą tam, gdzie zdaniem prawicy, ich miejsce. A tam już zajmie się nimi telewizja śniadaniowa i nieoceniona Małgonia. I odtąd ich najważniejszym problemem będzie kurz za kaloryferem. No chyba, że jedyny żywiciel da nogę i nie zapłaci alimentów.
Ale my nie o tym, my o podziale obowiązków. Zaznaczam, że z normalnym, porządnym facetem, bo na patologię nie ma ludzkiej siły, szkoda prądu. Normalny facet zazwyczaj chce na początku być pomocny i jest szczerze zainteresowany nowym człowiekiem w rodzinie. Ale szybko dowiaduje się, że wszystko robi gorzej niż matka dziecku. Nie tak podgrzeje, krzywo przewinie, źle usypia. A mało czego faceci tak nie znoszą, jak poczucia braku kompetencji. Moja matka na dzień dobry ustaliła, że “się boi” kąpać niemowlaka i tatuś nie miał wyboru. Ja się nie wykazałam podobną inteligencją, bo jako byłą prymuskę zaślepiła mnie ambicja i potem miałam za swoje. Odkręcałam przez lata.
Tak więc, kochana, NIKT tak dobrze nie kąpie/zabawia/uspokaja/usypia jak ON. Codziennie rano głośno dziękuj niebiosom, że oto wyszłaś za prawdziwego geniusza rodzicielstwa i najbardziej kompetentnego ojca we Wszechświecie. Jak coś poprawiasz, to tak żeby nie widział. I spokojnie, dzieci, wbrew pozorom, to dosyć odporne istoty.
Potem to już z górki. Wiadomo, że z wychowawczynią ty się nie dogadasz, a on ma ten swój nieodparty wdzięk. O zabawach z przedszkolakami to nawet nie piszę, bo skoro facet rozwija się do trzeciego roku życia, a potem tylko rośnie, to nie ma lepszego kompana do zabawy niż tatuś. I to jest PRAWDA. Idź w zaparte, udawaj głuchą, ślepą i niespełna rozumu. Nie wiesz, nie umiesz, zarobiona jesteś. Trudno, cel uświęca środki. A fajny tata to dla dziecka skarb, sama to wiem najlepiej.
Polski fantazmat pod tytułem Matka Polka, to byt koszmarny i dla dzieci niezwykle wprost szkodliwy. Ta wszystkoogarniająca, wszechwiedząca i bez przerwy wszystko kontrolująca, wiecznie umęczona, zmierzła jak sto choler, baba.
To przecież nie Ty.
A ja uważam, że to błędne koło. To o czym piszesz Wiedźmo to prawda, nikt (kobiety przecież też, przynajmniej ja tak mam) nie lubi być ciągle przestawiany, że wszystko robi źle (no chyba, że jacyś masochiści). Tylko ta postawa ,,ja wiem lepiej” bierze się często (bo nie zawsze) właśnie stąd, że facetom się nie chce i nawet nie próbują się starać. Te pochwały ,,geniusz rodzicielstwa” są na wyrost i to, moim zdaniem, najgłupsza metoda, znowu stawia faceta jako bohatera (a rodzicielstwo to normalna rzecz a nie wielki wyczyn, choć wymaga poświęceń). Kobiety często organizują wszystko same i wcale nie próbują być Perfect Matką Polką (choć jest mnóstwo takich, to fakt), tylko wiedzą, że są z tym same. Naprawdę mało jest facetów, którzy faktycznie sami z siebie chcą wziąć odpowiedzialność za własne dziecko. Poza tym, społeczeństwo i otoczenie ciągle im wmawia, że to one maja być głównie rodzicem (choć to przecież nie prawda). Myślę, że ta ,,niedojrzałość” facetów nie wynika z ich biologii a głównie z wychowania, gdzie za ,,dom i dzieci” odpowiada dziewczynka a potem kobieta. Czytałam kiedyś reportaż o plemieniu z Chin, w którym mężczyźni opiekują się dziećmi, z tym, że swoich sióstr a nie żon, bo tam kobieta może sypiać z mężczyzną, z którym jej pasuje i z wieloma w swoim życiu i nie jest potępiana. I autorka opowiadała, że tam nawet chłopcy w ,,najgorszym, buntowniczym” wieku potrafią się zająć dzieckiem i wiedzą, że trzeba. Więc ten. U nas coś nie poszło…
Pewnie, że im się nie chce, bo są wygodni i łatwiej szerzyć ideologię, że to sprawa kobiet niż się wziąć do roboty, dlatego doradzam manipulację i bezczelne kłamstwo 🙂 oraz wyuczoną bezradność, trudno, lepsze to niż samej zaiwaniać, tak uważam.
Na pewno lepsze