Czytam sobie właśnie 1923-cią książkę o odnoszeniu sukcesu, tym razem “Jedną rzecz” Gary Kellera i Jay Papasan. Jak zwykle bestseller z listy “New York Timesa”, jak zwykle genialna i na pewno pomogła milionom.
A na pewno autorom, zupełnie tak samo jak książka “Biedny ojciec, bogaty ojciec”, co do której pewne jest, że bogatym uczyniła Roberta Kiyosakiego. Czy kogoś jeszcze, tego nie wiem, ale dobre i to. W każdym razie Cashflow to całkiem fajna gra, tylko trochę za skomplikowana na wakacyjne wieczory przy winie. Więc zazwyczaj ambitne plany polepszenia swojej znajomości mechanizmów finansowych odkładam na później i gramy w Scrabble.
Kocham poradniki, zupełnie jak Bridget Jones, zresztą, kto nie kocha. I zazwyczaj od poniedziałku zaczynam zupełnie nowe, lepsze życie, całkiem tak samo jak bohater jednego z felietoników genialnej Agnieszki Osieckiej, niejaki Madryg Podświtalski Młodszy. Przechodzę na zdrową dietę, uczę się angielskiego i rzucam palenie. Co do ostatniego, pełny sukces, choć nie tyle ja rzuciłam palenie, co ono rzuciło mnie, ale nie czepiajmy się szczegółów.
We wspomnianej “Jednej rzeczy” autorzy chwalą się, że znaleźli coś w rodzaju kamienia filozoficznego sukcesu. Przypomnijmy, że w średniowieczu alchemicy szukali substancji, która w reakcji chemicznej pozwoli zamieniać metale nieszlachetne w szlachetne, czyli krótko mówiąc, w złoto. Nazwali toto kamieniem filozoficznym i naciągali różnych władców na pracownie i apanaże, obiecując góry złota. Zdaje się, że powstało przy tej okazji parę niezłych produktów ubocznych, na przykład porcelana. Także nie ma tego złego. Czasami niecierpliwi królowie skracali tego i owego czarodzieja o głowę, ale wciąż znajdowali się nowi eksperymentatorzy.
Naszym autorom egzekucja raczej nie grozi, zatem spokojnie mogą kasować honoraria za książki, bez obawy, że zawiedzeni czytelnicy zrobią im jakąś krzywdę. Ogłosili zatem, że tajemnicą zamienienia dowolnego działania w czyste złoto sukcesu jest ograniczenie się w działaniu do owej tytułowej jednej rzeczy. Czyli tak zwane sfokusowanie na cel. Wystarczy skrócić listę zadań do jednego i sukces murowany.
Przypomina mi się zaraz taki mem, na którym kobieta idzie dumnie wyprostowana, a nad jej głową jest napis “Porzuć wszystkie ograniczenia, które cię blokują w drodze do sukcesu”, a z tyłu na drugim planie widać dziecko z dymkiem nad głową “ale mamo?”.
Bardzo jestem ciekawa codziennego życia rodzin, w których mama postanowi skrócić sobie listę zadań do jednego i przestanie w końcu, zgodnie z radami poradnika, się rozpraszać.
Najbardziej mnie śmieszy, że przytłaczającą większość książek w moim domu kupiłam ja, bo książki kocham.
Ale tą jedną akurat, zgadnijcie, kto?
To nie taki głupi pomysł. Moze tatusiowie wreszcie się obudzą dzięki temu 😉
no nie wiem…;-)